Joanna Kulig, VIVA! wrzesień 2014
Fot. Zuzanna Krajewska
Z ŻYCIA GWIAZD

Chciała zrezygnować z aktorstwa, dzisiaj podbija Hollywood. Droga Joanny Kulig do sławy była niezwykle kręta

Swoją popularność wykorzystuje też, by pomagać innym

Karol Sowa 9 października 2023 15:56
Joanna Kulig, VIVA! wrzesień 2014
Fot. Zuzanna Krajewska

Joanna Kulig jest idealnym przykładem, że dzięki ciężkiej pracy i determinacji można osiągnąć niemal wszystko. Aktorka nigdy nie ukrywała, że pochodzi z totalnej biedy. Dzisiaj ulubienica widzów zachwyca w Hollywood. Co więcej, otrzymała zaproszenie, by dołączyć do Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. Oznacza to, że będzie współdecydować, kto otrzyma Oscara. Przypomnijmy drogę do sławy Joanny Kulig. 

Joanna Kulig — trudne dzieciństwo

Joanna Kulig wprost mówi o swojej drodze do sławy, która nie była łatwa. Jakiś czas temu w Dzień Dobry TVN przyznała, że w jej rodzinnym domu się nie przelewało. Jest jednak za wszystko wdzięczna, ponieważ wie, że doświadczenia z przeszłości bardzo ją ukształtowały. 

Aktorka nie zapomina o swoim dzieciństwie i to właśnie z tego powodu bierze udział w Szlachetnej Paczce. „To dla mnie bliska inicjatywa, dlatego że sama jako dziecko dużo pomocy otrzymałam. Wielu ludzi mi bardzo pomogło. Będąc z małej miejscowości, gdzie dużo takich paczek sama otrzymałam, teraz pojawiam się w Hollywood, czyli wyszłam z totalnej biedy do tego, co teraz mam”, opowiadała w programie śniadaniowym.

„Zawsze pomagam drugiemu człowiekowi. Najgorszy jest rodzaj jałmużny, a ja otrzymywałam pomoc z szacunkiem. Wiem, że ludzie wstydzą się prosić o pomoc, czują się gorzej, a Szlachetna Paczka pomaga ludziom w szlachetny sposób, bez poczucia jałmużny. Dzielisz się z drugim człowiekiem tym, czego potrzebuje. Czasem ludzie bogaci kupują głupie rzeczy, a potrzebne są najprostsze towary — szampon do włosów, chleb, kasza, buty”, kontynuowała.  „Pani, którą wybrałam, jest samotna. Chciała mieć dzieci, ale nie mogła ich mieć, jej mąż zmarł, jest całkiem sama. Kiedy wolontariusze zapytali, czego potrzebuje, powiedziała, że kwiatka i telefonu komórkowego, bo dla samotnych, starszych osób ważne jest to, aby mieć kontakt z ludźmi”.

Artystka przyznała również, że jej rodziców nie było stać na drobne przyjemności i to właśnie z tego powodu nie miała zbyt wielu zabawek. „Kiedy byłam dzieckiem i miałam mało zabawek, rozwijała się kreatywność. Byłam tak wychowywana, że „co masz, to dasz". Kiedy pokazujemy dzieciom, że dzielimy się z drugim człowiekiem, uczymy ich dobra. To oducza egoizmu”, zwierzała się wówczas. Joanna Kulig podkreśla, że przeszłość wiele ją nauczyła.

Dzisiaj jest silnym człowiekiem, który nigdy na nikogo nie patrzy z góry i doskonale wie, jak ważne jest wyciąganie ręki do drugiego człowieka, gdyż z ich pomocą można odbić się od dna. „Jestem dumna z tego, co robię, ale zawsze do każdego podchodzę jak do człowieka. Pomoc drugiemu człowiekowi i to, żeby się nie pogubić, to jest najważniejsze. Skupienie się tylko na karierze to jest za mało. To nie jest w życiu najważniejsze”, kwitowała. 

CZYTAJ TEŻ: Adoptowana córka Martyny Wojciechowskiej nie odwiedziła jej w wakacje... Co słychać u Kabuli?

Joanna Kulig, VIVA! wrzesień 2014
Fot. Zuza Krajewska

Joanna Kulig — początki kariery

Przyszła na świat 24 czerwca 1982 roku. Gdy była dzieckiem, chciała zostać piosenkarką. Z tego powodu rodzice zapisali ją do podstawówki muzycznej w Krynicy-Zdroju. Joanna Kulig uczyła się wówczas w klasie fortepianu. Następnie wybrała się do technikum hotelarskiego, ale nigdy nie zapomniała o swojej pasji. „Do dziś sprawdzam w hotelach, czy łóżka są wzorcowo zaścielone", śmiała się w rozmowie z Łukaszem Maciejewskim.

Okazuje się, że zamiłowanie do muzyki odziedziczyła po rodzinie, która powoli oswajała ją z występami przed publicznością. Co więcej, wraz ze swoim rodzeństwem brała udział w dansingach i weselach. Występowała też na krynickich ulicach.

Gdy skończyła 16 lat, postanowiła spróbować swoich sił w „Szansie na Sukces", gdzie zaśpiewała „Między ciszą a ciszą". Tam oczarowała nie tylko publiczność, ale też Grzegorza Turnaua. Wygrała odcinek, a podczas rocznego finału zajęła trzecie miejsce. Krakowski muzyk nie zapomniał o talencie przyszłej aktorki. Razem nagrali utwór, który w 2002 roku ukazał się na płycie „Nawet". 

Joanna Kulig nie zamierzała się zatrzymać i już w tym samym roku wzięła udział w programie „Idol", w którym zaszła aż do półfinału. Nic więc dziwnego, że ulubienica publiczności chciała rozwijać swój talent w szkole muzycznej. Niestety, gdy po raz drugi nie udało jej się dostać na wydział jazzu i muzyki rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach, poddała się i już więcej tam nie składała papierów.

Nie zeszła jednak z artystycznej ścieżki. Zrekrutowała się na studia aktorskie ze specjalnością wokalno-estradową w krakowskiej szkole teatralnej, której absolwentką została w 2007 roku. W międzyczasie zadebiutowała na deskach Teatru Starego w „Śnie nocy letniej". Niedługo potem zagrała w „Sejmie kobiet" czy między innymi w „Operetce". W wielu spektaklach zachwycała. Wyjątkowy talent i charyzma przyciągały publiczność. 

Na ekranach kin natomiast zadebiutowała w 2007 roku w filmie „Środa, czwartek rano". Za udział w tej produkcji otrzymała nawet nagrodę za najlepszy debiut na Festiwalu Filmowym w Gdyni. Z czasem jednak pojawiły się pierwsze zwątpienia i kryzysy. „Świadomie zrezygnowałam z etatu w Starym Teatrze, pochowałam do szafy wszystkie nagrody za rolę w filmie "Środa, czwartek rano" i zdecydowałam, że zrywam z aktorstwem, a przynajmniej zawieszam swoją aktywność. Powiedziałam sobie: koniec, już z tego rezygnuję, to nie jest dla mnie. I właśnie wtedy pokazano w telewizji "Doktor Halinę". Byłam zdumiona. Siedzę, oglądam ten spektakl i myślę sobie: "Jezu, przecież ja całkiem nieźle gram", opowiadała.

I to między innymi dzięki „Doktor Halinie" kariera aktorki zaczęła nabierać tempa. Dlaczego? Otóż przedstawienie obejrzał między innymi Paweł Pawlikowski, który przygotowywał wówczas film „Ida". W Joannie Kulig zobaczył potencjał, wiedział, że doskonale gra. Zaprosił ją na casting, jednak artystka nie pasowała do głównej bohaterki. Wcieliła się jednak w postać piosenkarki śpiewającej jazzowe szlagiery. To był jedynie przedsmak jej wielkiej kariery...

Przypomnijmy, że w 2011 roku Paweł Pawlikowski zaproponował jej rolę barmanki w „Kobietach z piątek dzielnicy". Zagrała wówczas u boku Ethana Hawke'a i Kristin Scott Thomas. Polka zachwyciła wówczas naturalną grą aktorską. Później Joanna Kulig została zaangażowana do kolejnego międzynarodowego filmu - „Sponsoring", w którym wcieliła się w postać Małgośki Szumowskiej, która zajmowała się prostytucją. Za udział w tym projekcie w 2012 roku otrzymała nagrodę za najlepszą aktorkę drugoplanową na Festiwalu Filmowym w Gdyni, a rok później Orła — Polską Nagrodę Filmową. 

W międzyczasie Joanna Kulig zagrała w innych zagranicznych produkcjach, takich jak: „Zagubiony czas", „Hansel i Gretel: Łowcy czarownic", „Way Back Home" czy „Niewinnych". W Polsce natomiast zachwycała w: „Disco-Polo", „Pitbull. Niebezpieczne kobiety", „Klerze", „7 uczuć" czy serialu „O mnie się nie martw".

„Zimna wojna" natomiast oczarowała publiczność na całym świecie. Joanna Kulig pokazała cały wachlarz swoich umiejętności. Nie jest też tajemnicą, że aktorka przez kilka miesięcy trenowała swój głos. Przypomnijmy, że artystka zagrała Zulę, dziewczynę z prowincji, która od samego początku marzy o karierze muzycznej. Jej drogą do sławy są występy z ludowym zespołem pieśni i tańca. Produkcja Pawła Pawlikowskiego odniosła spektakularny sukces. Film otrzymał wiele nagród, między innymi tą w Cannes za najlepszą reżyserię oraz trzy nominacje do Oscara.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Michał Wiśniewski złożył deklarację po coming oucie córki. Tak wygląda jego relacja z Etiennette

Joanna Kulig, VIVA! wrzesień 2014
Fot. Zuzanna Krajewska

Joanna Kulig podbija Hollywood

I tak międzynarodowa kariera artystki jeszcze bardziej się rozkręciła. Joanna Kulig zagrała w serialu „Hanna" czy „The Eddy". Za oceanem zaangażowano ją też do „Knox Goes Away” w reżyserii Michaela Keatona czy filmie „She came to me”, w którym zagrała u boku Anne Hathaway. Co więcej, obie panie złapały na planie wspólny język i nie szczędziły sobie pięknych słów. „To była praca jak marzenie. Joanna jest niesamowicie błyskotliwa i utalentowana na tak wielu płaszczyznach. Jest tak hojna i otwarta, błyskawicznie złapałam z nią wspólny język. To było takie miłe", mówiła hollywoodzka gwiazda.

Joanna Kulig zaś podkreśliła, że jest bardzo wdzięczna, za to, co ją spotkało w życiu. „To są takie zaskakujące rzeczy, które mi się przydarzają. Nie przypuszczałam, że właśnie naszym filmem będziemy otwierać Berlinale. Zaczęło się od jury w Gdyni, potem poleciałam do Stanów, potem było Cannes, a teraz Berlinale. Mam nadzieję, że to się nie skończy. Jest za co być wdzięcznym", mówiła w Dzień Dobry TVN. 

W tej samej rozmowie podkreśliła, że nie planuje opuszczać naszego kraju, a wyjazdy do USA są spowodowane pracą. „Chciałabym to sprostować. Od trzech lat mieszkam w Polsce, nie przeprowadziłam się. Teraz wyleciałam na dwa tygodnie i trzy dni, to było pięć dni zdjęciowych. Tak jest najlepiej, żeby wylecieć, zrobić swoją robotę i wrócić do domu”, kwitowała. 

Nie można zapomnieć, że Polka otrzymała zaproszenie, by dołączyć do Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. Oznacza to, że Joanna Kulig będzie współdecydować o tym, komu zostanie przyznany Oscar. 

I choć kariera aktorska wciąż się rozwija, nie ma mowy o żadnych kryzysach w życiu prywatnym ulubienicy widzów. Wciąż jest szczęśliwą żoną Macieja Bochniaka. Zakochani w 2019 roku doczekali się synka — Jana. Dzisiaj cała trójka buduje piękny, ciepły i kochający dom. 

CZYTAJ TEŻ: Nina Tyrka była ukochaną Agustina Egurroli. Nagle porzuciła show-biznes i zmieniła branżę

Joanna Kulig, VIVA! wrzesień 2014, 20/2014
Fot. Zuza Krajewska

[Tekst opublikowany na Viva Historie 10.03.2024 r.]

Redakcja poleca

REKLAMA

Wideo

To nie była miłość od pierwszego wejrzenia, ale szybko zamieszkali razem. Teraz czeka ich wielka zmiana!

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

MARYLA RODOWICZ o poczuciu zawodowego niedocenienia, związkach – tych „gorszych, lepszych, bardziej udanych” i swoim azylu. KAROLINA GILON I MATEUSZ ŚWIERCZYŃSKI: ona pojechała do pracy na planie telewizyjnego show, on miał przeżyć przygodę życia jako uczestnik programu… MAREK TORZEWSKI mówi: „W miłości, która niejedno ma imię, są dwa kolory. Albo biel, albo czerń. A ja mam tę biel, a to wielkie szczęście…”.