Dwukrotnie nie dostał się do szkoły aktorskiej, mógł zostać informatykiem. Sekrety życia Filipa Pławiaka
"Zawsze marzyłem, żeby grać dużo dobrych ról", mówił. Jaki jest prywatnie?
Zawsze marzyłem, żeby grać dużo dobrych ról”, mówił. I udaje mu się spełniać te marzenia. Związał swoje życie ze światem kina, choć mógł zostać informatykiem. Dziś to jego czas. Filip Pławiak należy do grona cenionych aktorów młodego pokolenia. Popularność przyniosła mu rola Kordiana Oryńskiego w Chyłce, niedawno zachwycił w Białej odwadze i Rojście Milenium. A przed nim jeszcze wiele fantastycznych ról. „W moim przypadku tak właśnie jest. To, o czym pomyślę, staje się rzeczywistością. Tłumaczę to sobie tym, że jak się bardzo czegoś chce, jak w coś się bardzo mocno wierzy, to wszystko w życiu się uda”, wspominał w jednym z wywiadów VIVY!. Co wiemy o życiu prywatnym Filipa Pławiaka? Jaki jest?
Filip Pławiak – początek kariery aktorskiej, pasja
Pochodzi z Nowego Sącza, tam dorastał i rozwijał swoje pasje. Choć Filip Pławiak od najmłodszych lat interesował się światem kina, w pewnym momencie chciał być też informatykiem. Dziś należy do grona jednym z najlepszych aktorów młodego pokolenia. Już w liceum występował w Miejskim Ośrodku Kultury. Potem próbował dostać się do trzech aktorskich szkół. Nie zawsze wszystko układało się po jego myśli... Dopiero za trzecim razem dostał się na upragniony kierunek studiów.
„Równolegle zdawałem na informatykę i do trzech aktorskich szkół. We Wrocławiu i w Krakowie mnie nie przyjęli. Tuż przed ostatnim etapem egzaminów w Łodzi wiedziałem już, że przyjęto mnie na informatykę. Gdy dostałem się do filmówki, nie miałem nawet cienia wątpliwości, co wybiorę. Gdybym wtedy jednak nie został przyjęty na wydział aktorski, prawdopodobnie już nigdy bym nie próbował. I żyłbym w niewiedzy, jakie wspaniałe przygody mogłem przeżyć”, opowiadał Katarzynie Piątkowskiej dla VIVY! w 2022 roku.
Filip Pławiak jest dziś absolwentem Wyższej Szkoły Filmowej i Teatralnej w Łodzi. Tak mówił o swoich początkach w rozmowie z Katarzyną Piątkowską dla VIVY!. Z sentymentem wspomina jedno wydarzenie, od którego wszystko się zaczęło. „Kiedyś w szkole pojawił się Jacek Bromski. Przyjechał obejrzeć nasz spektakl dyplomowy. Kilka tygodni później dostałem od niego za pośrednictwem pani dziekan scenariusz filmu „Bilet na Księżyc” z zaproszeniem na casting do głównej roli. I tak się to wszystko zaczęło”, opowiadał aktor.
Czytaj też: Michał Koterski oświadczał się dwa razy. Nic nie poszło zgodnie z planem: „Totalnie tego nie wyczuł”
Filip Pławiak na premierze filmu "Bilet na księżyc"
Filip Pławiak, 12.09.2013 Gdynia
Stworzył fantastyczne role w Listach do M. 3., Wołyniu, Czerwonym pająku, Nielegalnych. Każda kreacja aktorska jest dla niego wyzwaniem. Do przygotowania każdej z nich wkłada całe serce. „Gdy jestem z siebie nie do końca zadowolony, zdarza mi się po powrocie do domu zastanawiać się, co mogłem zrobić inaczej, lepiej”, opowiadał.
Rola w serialu Chyłka przyniosła mu rozpoznawalność i sławę. To była dla niego cudowna przygoda, która pomogła rozwinąć warsztat. Wiele nauczył się od wspaniałych twórców. „W tym względzie faktycznie wrzuciła mnie na inną półkę. W moim zawodzie rozpoznawalność jest ważna. Pomaga. Dla producentów istotne jest, czy czyjeś nazwisko przyciągnie widzów. Nie powiedziałem „nie” (śmiech), bo wiedziałem, że to będzie projekt, który będzie dla mnie dobry. Pod każdym względem. Grałem ze wspaniałymi aktorami, bo przecież w stałej obsadzie byli: Magdalena Cielecka, Szymon Bobrowski, Jacek Koman, Jakub Gierszał. W ostatnim sezonie dołączyli do nas między innymi Jan Englert i Adam Ferency. Dużo się od nich nauczyłem. Bardzo lubiłem pracować na planie „Chyłki”, ale wydaje mi się, że pięć sezonów jako jedna postać w zupełności mi wystarczy. Chcę teraz iść dalej, dostawać nowe role. Udział w tym serialu bardzo dużo mi dał, ale z drugiej strony w tym czasie nie mogłem robić nic innego, bo na planie potrzebny byłem niemal cały czas”, tłumaczył.
Filip Pławiak o aktorstwie
Jest wierny swoim przekonaniom i zasadom. Angażuje się w projekty i wybiera te role, które są dla niego ważne. Odmawia, gdy brakuje mu czasu, albo gdy wydaje mu się, że dana role nie jest dla niego. Po prostu podąża za intuicją. „Odmawiam udziału w produkcjach, które nie do końca mnie interesują. [....] nie lubię chodzić na łatwiznę. Moim zdaniem to świadczy o tym, że mi zależy. A jak mi zależy, to dla mnie znak, że dobrze wybrałem rolę. Mógłbym grać byle jak, byleby zrobić swoje. Tylko po co? Kocham adrenalinę, którą daje aktorstwo. Szybsze bicie serca. Połączenie z widzami, gdy jestem w teatrze. Gdybym nie odczuwał tego przed wejściem na scenę czy na plan, to, co robię, byłoby bez sensu. Dlatego odmawiam, jeśli czuję, że coś nie spowoduje przyspieszonego bicia serca”, mówił Katarzynie Piątkowskiej w 2022 roku.
Niedawno pojawił się w Białej odwadze w reżyserii Marcina Koszałki. Przygotowania do roli wymagały od niego ogromnego zaangażowania. Ustawił sobie wysoko poprzeczkę. „Muszę opanować gwarę, góralski taniec i wspinaczkę. I to na poziomie zawodowym. Każdą wolną chwilę spędzam więc na ściance albo w górach. Muszę być jak zawodowiec”, opowiadał Katarzynie Piątkowskiej w 2022 roku.
Z kolei w serialu Rojst Millenium w reżyserii Jana Holoubka wcielił się w młodą wersję bohatera wykreowanego przed laty przez legendarnego aktora, tj. Kierownika Kociołka zarządzającego hotelem. Efekt jest imponujący, a widzowie nie mogą wyjść z podziwu. „To jak Pan Filip „zrobił” młodego Piotra Fronczewkiego, to prawdziwy majstersztyk. Miny, spojrzenie, sposób poruszania. Rewelacja!”, pisali.
Filip Pławiak prywatnie
Jaki jest prywatnie? „Bywam trudny. I wbrew temu, co widać na zdjęciach, zazwyczaj jestem uśmiechnięty”, żartował. Filip Pławiak ceni sobie prywatność, nie przepada za opowiadaniem o sobie. „Nie szukam atencji. Chciałbym mówić za siebie swoimi rolami, a nie opowiadając o życiu prywatnym. Mam konto na Instagramie, bo jest to element mojej pracy. Zdjęcia dotyczące pracy wrzucam, ale nie zobaczysz u mnie zdjęcia obiadu. Domyślam się, że mógłbym na tym zarobić, ale zrobiłbym to wbrew sobie”, mówił dziennikarce VIVY! w 2022 roku.
W jednym w ostatnich wywiadów aktor opowiedział o relacji z tatą, który jest samorządowcem i działaczem Prawa i Sprawiedliwości. Marek Pławiak był dyrektorem szkoły podstawowej, radnym Pierwszej Kadencji Rady Powiatu Nowosądeckiego, doradcą społecznym, a w latach 2014-2018 pełnił funkcję starosty nowosądeckiego. Choć dzielą ich różnice poglądowe, to nigdy nie miało wpływu na ich relacje. „Udało nam się zachować coś, co kiedyś było normalne, a co przed ostatnich osiem lat nie było, to znaczy, że potrafimy ze sobą rozmawiać. Różnice w poglądach to nie jest coś, co może nas poróżnić. Jestem bardzo emocjonalnie związany z rodziną i myślę, że polityka nas nie poróżni, tym bardziej że ja bym tatę nazwał raczej samorządowcem niż politykiem”, opowiadał w podcaście WojewódzkiKędzierski. Filip Pławiak zawsze mógł liczyć na wsparcie rodziców. Byli i są jego siłą. „Moją rodzinę charakteryzuje ogromna wrażliwość. Rodzice wspierali mnie we wszystkim decyzjach, które podejmowałem”, dodawał.
Fanki aktora zastanawiają się, czy jego serce jest już zajęte. Okazuje się, że panie musza porzucić nadzieje. Jak podają media, Filip Pławiak jest związany z aktorką, Michaliną Łabacz. Para tworzy także zgrany duet na ekranie. Mieli okazję wystąpić u swojego boku w Rojście czy Wołyniu. Od czasu do czasu w mediach społecznościowych pojawiają się ich wspólne kadry.
Życzymy wszystkiego, co najpiękniejsze!
Filip Pławiak, Michalina Łabacz, Festiwal Aktorstwa Filmowego we Wrocławiu, 2016