Straciła pierwsze dziecko, córka jest jej najlepszą przyjaciółką. Elżbieta Jarosik nigdy nie żałowała, że nie wyszła za mąż
Jej życie nie było usłane różami
Naturalna, szczera, wspaniała i ceniona aktorka. Elżbieta Jarosik na swoim koncie ma wiele wyjątkowych kreacji teatralnych, filmowych i serialowych. „Kocham ten zawód. Nikim innym nie mogłabym być”, mówiła jakiś czas temu w rozmowie z Krzysztofem Ibiszem. Dla wielu widzów wciąż pozostanie mamą serialowej Niani – Teresą Maj. Jakie tajemnice skrywa jej życie?
Elżbieta Jarosik: dzieciństwo, początki kariery
Już jako mała dziewczynka zafascynowała się sceną i zapragnęła związać z nią swoją przyszłość. Śpiewała, tańczyła... Zresztą Elżbieta Jarosik wraz z bratem wychowywała się w domu o artystycznych tradycjach. Tata przyszłej aktorki był organistą, a mama śpiewała w chórze.
„Od zawsze śpiewałam i nadal to lubię. Niemniej tańczyć chciałam od urodzenia. Byłam bardzo wstydliwa, a w tańcu mogłam wyrazić swoje uczucia, tęsknoty i wtedy nie wstydziłam się tego. Ponieważ mieszkałam w małej miejscowości pod Częstochową, na szlaku orlich gniazd, w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, nie było w pobliżu szkoły baletowej”, wspominała Elżbieta Jarosik w rozmowie z Angorą.
Aktorka debiutowała w produkcji „Rękopis znaleziony w Saragossie”. Była nastolatką. Na planie zaprzyjaźniła się ze Zbigniewem Cybulskim. Dużo rozmawiali. Wtedy zwierzyła mu się, że chciałaby wybrać się do szkoły aktorskiej. Odradził jej, ale nie posłuchała. „Na planie byłam codziennie. Po jakimś czasie pan [Wojciech Jerzy] Has mnie zaangażował jako dziewczynę, która przed domem w miasteczku hiszpańskim skrobie kurę. Właśnie wtedy poznałam Zbyszka Cybulskiego. Pytał mnie, gdzie chcę iść po maturze. Jak powiedziałam mu, że na aktorkę, to mi odradził. Powiedział: To jest strasznie trudny zawód. Popatrz na mnie, ledwo dyszę", mówiła w programie Uwaga! Kulisy sławy.
W końcu wybrała się na studia aktorskie do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej i Filmowej, które ukończyła w 1972 roku. Co ciekawe, przy pierwszym podejściu do egzaminu gwiazda… uciekła! Wyznała, że najzwyczajniej w świecie, przestraszyła się. „Ktoś na mnie krzyknął, że jedzie traktor i że mam mówić głośniej, więc natychmiast się zestresowałam. Pomyślałam: - Dlaczego tu na mnie krzyczą, uciekam stąd, jadę do mamy, tam jest najlepiej. Wyszłam z sali i wyjechałam do mojego Olsztyna pod Częstochową”, dodawała w Angorze. Do szkoły wróciła rok później. Nie ukrywa, że czas studiów był dla niej bardzo trudny. Elżbieta Jarosik była silnie związana z rodzicami, a rozłąka nie była dla niej czymś normalnym. Tęskniła za domem. Potrzebowała czasu, żeby się otworzyć, a to udało jej się dopiero na trzecim roku.
„Dla mnie to była jedna wielka zabawa. Szczerze mówiąc, niewiele pamiętam z tamtych czasów. (śmiech) Przez pierwsze dwa lata dostawałam dwóje ze scenek. Na egzaminach zaczynałam grać, patrzyłam na komisję, zastanawiałam się, czemu oni wszyscy się tak na mnie gapią i schodziłam ze sceny. Po którymś razie zostałam wezwana do dziekana. Zapytał mnie, czemu się tak zachowuję. Odpowiedziałam mu, że się wstydzę. On się zdziwił i spytał, czemu zatem chcę zostać aktorką. "Żeby przełamać ten wstyd" – odparłam. No i w końcu na trzecim roku się przełamałam", wyznała Michałowi Misiorkowi.
Elżbieta Jarosik, 1989 rok:
Przez 15 lat współpracowała z Teatrem Nowym w Poznaniu. Z kolei wraz z surrealistyczną grupą Janusza Wiśniewskiego wstępowała w sztukach teatralnych na scenach prawie całego świata. „Tam nie było gwiazd. Nie było głównych ról. Wszyscy byli równi. Chodziło o to, żeby zespół był ze sobą idealnie zgrany, co dawało fantastyczny efekt”, podkreślała. W jej zawodowym życiu przeszła przez trudny etap.
„Bardzo przeżyłam rozpad poznańskiego teatru i czekałam, że jednak się zjednoczymy. Dlatego odmówiłam etatu w jednym z teatrów warszawskich. Powrót nie nastąpił. Kilkanaście lat byłam od wszystkiego odstawiona i przeżywałam kryzys. Nastały dla mnie ciężkie czasy. Powoli zaczęłam się wspinać szczebel po szczeblu drabiny i zaczęłam grać małe epizody. Większe zainteresowanie moją osobą zaczęło się w 2004 roku od filmu "Wesele" Smarzowskiego, w którym mnie doceniono”, opowiadała w Angorze.
Dodała również, że z reżyserem połączyła ją wyjątkwa więź. „Świetnie mi się pracowało z Wojtkiem. Gdy miał jakąś uwagę, podchodził do mnie i mówił mi ją na ucho. A nie tak, żeby wszyscy wokół to słyszeli. To wspaniały reżyser. Od początku czułam, że zrobi wielką karierę. Był ze mnie zadowolony i potem za każdym razem, gdy kręcił coś nowego, dzwonił do mnie i pytał, czy u niego znowu zagram. Śmiał się, że jak jestem w obsadzie jego filmu, to zawsze dostaje nagrody. (śmiech) Tak więc nawet jeśli były to małe epizody, nie odmawiałam. Niestety, gdy zaczęły się zdjęcia do "Niani", musiałam zrezygnować z kilku ról u Wojtka. Nie byłabym w stanie tego ze sobą pogodzić", czytamy w wywiadzie dla Plejady.
Potem artystka otrzymała rolę w Teatrze w Dusseldorfie. Elżbieta Jarosik była związana m.in. z Teatrem Kamienica, Och-Teatrem czy Teatrem Polonia. Aktorkę mogliśmy podziwiać w takich produkcjach, jak: „Kraj świata”, „Przystań”, „Klan”, „Przedwiośnie”, „Wiedźmin”, „Na wspólnej”, „Tylko miłość”, „Ojciec Mateusz”, „Skazane”, „Kler”, „Usta usta”.
Popularność przyniosła jej rola Teresy Maj
Fani pokochali ją za wyrazistą postać Teresy Maj w serialu Niania, który na ekranach gościł od 2005 do 2009 roku. „Poszłam na casting. Było mi wtedy ciężko, potrzebowałam pieniędzy i pomyślałam sobie, że muszę dostać tę rolę. Powiedziałam, co miałam powiedzieć. Zupełnie na luzie, bez zbędnego spinania się. Jurek Bogajewicz – reżyser "Niani", którego uwielbiam, zaproponował, żebym założyła perukę. Najpierw jedną, później drugą. Potem poprosił, żebym przyszła zagrać scenę z Agnieszką Dygant oraz z dziećmi. Od początku świetnie nam się ze sobą pracowało", wspomina.
Dzisiaj jednak przyznaje, że ta kreacja nie zapewniła jej rozwoju kariery. „Mój telefon wcale się nie rozdzwonił", mówiła. Jednak Elżbieta Jarosik w wywiadach wspominała z uśmiechem na twarzy czas pracy nad produkcją. Jak przyznawała, po raz pierwszy otrzymała tak karykaturalną postać do stworzenia. „Grałam w tym serialu w peruce, więc miałam to szczęście, że nikt na ulicy mnie nie rozpoznawał. No, chyba że po głosie. Wtedy pojawiały się pytania, czy to ja występuję w "Niani". Czasem odpowiadałam, że tak, a czasem, że mam podobny głos do tej aktorki", zwierzała się Michałowi Misiorkowi.
„Chyba rzeczywiście miałam szczęście, bo wygrałam casting na tę rolę z mocnym postanowieniem zagrania w jakimś serialu, bo u nas tak się porobiło, że aktor, który w nim nie gra, nie istnieje, co mnie trochę martwi, bo dla mnie najważniejszy był teatr. (…) Lubię się wygłupiać, śmiać, opowiadać zabawne historie. Po raz pierwszy grałam tak karykaturalną postać”, mówiła w rozmowie z tygodnikiem Angora po zakończeniu prac nad serialem.
Sprawdź też: Przed laty produkcja „Nasz nowy dom" wyremontowała dom Jannowi. Po dekadzie wokalista spotkał się z Katarzyną Dowbor
W ostatnim czasie artystka pojawiała się w produkcjach: Barwy szczęścia, Na twoim miejscu, Przyjaciółki, Gorzko, gorzko! Gry rodzinne czy Listy do M 5. A w Teatrze Kamienica możemy podziwiać ją wspektaklach Niespodzianka i Czarna Komedia.
Elżbieta Jarosik: życie prywatne
Prywatnie aktorka jest wspaniałą, ciepłą i otwartą osobą. Jak podkreślają znajomi gwiazdy to kobieta "do tańca i do różańca". Emanuje z niej niesamowity spokój. „Jestem optymistką, kocham ludzi i uwielbiam się śmiać. Z uśmiechem na twarzy przetrwałam całą komunę, łącznie ze stanem wojennym. To mnie uratowało. Uważam, że warto podchodzić do życia z poczuciem humoru. Ono pomaga w wielu sytuacjach, nawet tych z pozoru beznadziejnych", mówiła w ostatniej rozmowie z Plejadą.
Elżbieta Jarosik uwielbia spędzać czas na czytaniu książek, ale najważniejszą rolą jej życia jest macierzyństwo. Gwiazda doczekała się córki. Ze swoim partnerem nie związała się na stałe. Podkreśla też, że nigdy nie chciała i nie chce ślubu. „Niczego nie wykluczam. No może poza ślubem", mówi.
„Rozstawaliśmy się i wciąż do siebie wracaliśmy. On miał za sobą jedno, niespełnione małżeństwo. Anię urodziłam, gdy miałam trzydzieści pięć lat”, mówiła o partnerze w jednym z wywiadów. Gwiazda nie ukrywa, że ma także za sobą trudne chwile. Pierwsze dziecko straciła, dlatego obawiała się kolejnej ciąży. Aktorka zdecydowała się opowiedzieć o tym w wywiadzie z Krzysztofem Ibiszem. „To było w sylwestra, zaniechali badań cogodzinnych, bo to było przed porodówką i dziecko zmarło. Ja zasnęłam... dziecko zmarło. To... to... straszne. Naprawdę nie wiem, jak ja to przeżyłam”, zwierzyła się. W pogodzeniu się z tą niewyobrażalną tragedią pomogła jej praca i wsparcie Izabelli Cywińskiej, reżyserki teatralnej. „Kazała mi wrócić do teatru, bo trzeba było porobić zastępstwa. I ja się tak z tego podniosłam, to była taka terapia”, wyznała.
Elżbieta Jarosik nie ukrywała swojego szczęścia, gdy na świecie pojawiła się Ania. Przelała na nią całą swoją miłość. W tym czasie łączyła pracę z opieką nad córką, ale zawsze mogła liczyć na pomoc mamy. To ona zastępowała małej Ani tatę. „W wychowaniu Ani pomagała mi moja mama. Na ojca Ani nie mogłam liczyć. Byłyśmy bardzo zżyte. Czasem nawet wydawało mi się, że Ania jest moją młodszą siostrą. Mama była taką ostatnią instancją w domu i wokół niej skupiała się rodzina”, mówiła Elżbieta Jarosik w rozmowie z Krzysztofem Ibiszem w programie Demakijaż.
Zobacz też: Maciej Stuhr ostro o systemie edukacji w Polsce. Jego syn idzie właśnie do pierwszej klasy
Elżbieta Jarosik o relacjach z córką, Anną Jarosik-Tomalą
Aktorka wypracowała sobie z pociechą wspaniałą, przyjacielską relację. Dała jej wiele przestrzeni i zaufania. Elżbieta Jarosik jest niesamowicie dumna ze swojej córki. Anna Jarosik-Tomala ukończyła dziennikarstwo i szkołę aktorską. „To niesamowite, ale czasem czułam, jakby Ania była moją młodszą siostrą, a nie córką. Najpierw mieszkałyśmy w Poznaniu, a po pięciu miesiącach przeprowadziłyśmy się pod Częstochowę, do mojego rodzinnego domu. Chyba przez rok byłam na urlopie macierzyńskim i nie pracowałam. A później musiałam wrócić do teatru i moja mama opiekowała się Anią. Świetnie jej to wychodziło. No może poza tym, że za bardzo ją rozpieszczała", zwierzyła się Elżbieta Jarosik w rozmowie z seriwsem Plejada.
„Żyłyśmy w domu pełnym kobiet. Mężczyzn w nim prawie nie było. Pojawiali się sporadycznie. Naturalnie stałyśmy się sobie bardzo bliskie. Nigdy nie dawałam córce żadnych zakazów. Mówiłam jej, że wiem, że i tak zawsze dobrze postąpi. I, jak się okazało, wiedziała, że bezgranicznie jej ufam i nie chciała mnie zawieść. Dlatego nigdy nie zrobiła niczego głupiego, nie zeszła na złą drogę. Do tej pory rozmawiamy dosłownie o wszystkim. Ania często pyta mnie o radę. Mówię jej wtedy swoje zdanie, ale zostawiam jej wolny wybór. Ona jest bardzo wrażliwa i czuła na ludzką krzywdę. Na pozór wydaje się silna, ale jest krucha".
Niestety w ich życiu były trudne momenty. „Przestałam dostawać propozycje zawodowe, branża o mnie zapomniała i przez jakiś czas żyłyśmy z emerytury mojej mamy. Nie było nam łatwo. Na szczęście, pomagał nam mój brat", kontynuowała.
„Moja mama zawsze odradzała mi ten zawód. Myślę, że tak jest w przypadku większości rodziców – odradzają pracę w swoim zawodzie, bo dobrze znają jej ciemne strony. Mama teraz zaakceptowała fakt, że jestem aktorką, jest moim największym krytykiem i recenzentem, ale to się niebywale wbrew pozorom przydaje", opowiadała.
Obie panie uwielbiają ze sobą spędzać czas. We wspólnym wywiadzie, córka gwiazdy żartowała, że jej mąż musiał się ożenić nie tylko z nią, ale i z jej mamą. „Mama nie jest typową teściową tylko przyjaciółką”, mówi Anna Jarosik-Tomala. Zdradziła także, że mama jest bardzo kochliwa. Z kolei Elżbieta Jarosik podkreśliła, że jej serce jest teraz wolne. O mężczyznach w jednym z archiwalnych wywiadów wspominała: „Miałam tak duże powodzenie, że w rezultacie z żadnym z nich nie związałam się na stałe. Nie czuję się samotna. Kocham swoją wolność i nie chciałabym jej utracić”.
Mama i córka spotykają się nie tylko na scenie czy planie filmowym. A jak wygląda ich wspólna praca? „Okazało się, że gdy miałyśmy wspólne sceny w serialu i wiedziałam, że kamera jest skierowana na nią, to cały czas kontrolowałam ją, jak gra. Anię to bardzo irytowało, a ja kompletnie nie zdawałam sobie z tego sprawy. Robiłam to nieświadomie. Na scenie czasem powiem jej półgębkiem, by szybciej mówiła tekst. Gdy schodzimy w kulisy, prosi mnie, żebym tego nie robiła, bo ją to rozwala. Ale ja nie umiem się opanować. Gdy czuję, że tempo spektaklu siada, to chcę coś z tym zrobić. Jestem po prostu niereformowalna. (śmiech). Ale praca z Anią jest czystą przyjemnością. Ona jest obowiązkowa, rzetelna i cały czas się rozwija", mówiła w Plejadzie.
Niedawno wystartował ich podcast „Jarosik, zgłoś się”, który powstał przy współpracy z Fundacją Projekt Kobiety. Okazuje się, że pomysłodawcą projektu był Maksymilian Ławrynowicz. „Fotograf, którego poznaliśmy jakiś czas temu na sesji zdjęciowej. On wpadł na pomysł, żebyśmy poprowadziły razem podcast", mówiła ulubienica widzów. „Lubię takie wyzwania. Ale nie zgodziłabym się wziąć w tym udziału bez mojej córki. Ona sobie świetnie radzi w roli prowadzącej. Ma do tego dryg. Jest mądra i oczytana. Ja czasem tylko coś dopowiadam, zadam jakieś pytanie. Cieszę się, bo nasi goście się przed nami bardzo otwierają. Opowiadają nie tylko o swojej pracy, ale też o tym, jak sobie radzą z życiem. I o to nam właśnie chodziło, żeby poznać przedstawicieli różnych ciekawych zawodów od tej bardziej ludzkiej strony", dodała.
O czym opowiada? „Wspaniałe aktorki Elżbieta i Anna Jarosik porozmawiają o życiu i ogólnie pojętym sacrum i profanum kobiecego świata. Ten satyryczny podcast to nasza lifestylowa propozycja, w której do każdego tematu podejdziemy z dystansem i naturalnym dla obu pań cynicznym zacięciem. Jakby tego było mało, od czasu do czasu nasze prowadzące zaproszą do tego chramu wyjątkowych gości”, czytamy w opisie.
Elżbiecie Jarosik i Annie Jarosik-Tomali życzymy wszystkiego dobrego!
Źródło: Encyklopediateatru.pl, Świat-Tessy.com, Teatr Kamienica, Demakijaż
Elżbieta Jarosik z córką, Anną Jarosik-Tomalą