Reklama

Z pozoru pochodzili z dwóch różnych światów. Andrzeja Kopiczyńskiego i Irenę Jarocką jednak miała połączyć silna więź, która narodziła się na planie filmu „Motylem jestem, czyli romans 40-latka". „To była bardzo wspaniała pani", mówił aktor w 2012 roku w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej. Jakie tajemnice skrywali artyści? Prawda o ich zażyłości wyszła na jaw dopiero po latach...

Reklama

[Ostatnia publikacja treści na Viva Historie i VUŻ 03.12.2024 r.]

Kopiczyński i Jarocka mieli romans w „Czterdziestolatku”, byli na ustach wszystkich

W 1976 roku Andrzej Kopiczyński i Irena Jarocka zagrali w kultowej już komedii - „Motylem jestem, czyli romans 40-latka". Okazuje się, że po premierze głośnej produkcji wiele osób zastanawiało się, czy słynną wokalistkę i wybitnego aktora połączyło coś więcej niż praca na planie. Przypomnijmy, że film przedstawiał historię inżyniera Stefana Karwowskiego, który wdał się w romans z piękną piosenkarką. Jerzy Gruza, reżyser produkcji już od początku wiedział, kto mógłby wcielić się w postać czarującej artystki.

„Wiedziałem, że w Orską powinna wcielić się Irena Jarocka. Bałem się, że odmówi, ale na szczęście zgodziła się zagrać. Wspaniale sprawdziła się jako aktorka [...] Przeczuwałem, że między Ireną a Andrzejem zaiskrzy i nie pomyliłem się. Spodobali się sobie od pierwszego spotkania", wspominał.

„Motylem jestem, czyli romans 40-latka" skradł serca publiczności. Co więcej, fani byli przekonani, że bohaterowie mieli romans nie tylko w filmie, ale też w życiu prywatnym. Oliwy do ognia miał dodać sam aktor, który w wielu wywiadach z wielkim szacunkiem i zachwytem opowiadał o Irenie Jarockiej. „Urocza, piękna, zachwycająca", zwierzał się wówczas.

Po latach Andrzej Kopiczyński przyznał, że jego i wokalistkę łączyła „serdeczna zażyłość". Co więcej, już wcześniej z podziwem obserwował rozwój jej kariery. „Ona mi się ogromnie podobała. Bardzo... To była naprawdę niezwykła istota", wyznał w programie poświęconym Irenie Jarockiej na antenie TVP Historia. „Tak, podkochiwałem się w niej. Jak wszyscy! Byłem zachwycony zarówno nią samą, jak i tym, że była nie tylko piękną kobietą i świetną artystką, ale jednocześnie była bardzo dobrą aktorką", kontynuował.

Żona Andrzeja Kopiczyńskiego doskonale wiedziała, że piosenkarka była obiektem jego westchnień. Ewa Żukowska miała jednak nadzieję, że po zakończeniu pracy nad filmem jego zauroczenie minie (małżonkowie rozstali się jednak z innego powodu). Aktor jednak w wywiadach przyznawał, że nie potrafił oprzeć się urokom kobiet. „Mam do nich słabość. Zawsze byłem, jestem i mam nadzieję, że będę nimi zafascynowany. Często powtarzam, że jest to inna, wyjątkowa odmiana ludzi", podkreślał.

Podobnie było w przypadku, gdy pierwszy raz spotkał Irenę Jarocką. Był w niej zauroczony i nie odstępował jej na krok podczas pracy nad filmem. „Myślę, że gdyby tak dłużej było, to być może wpadlibyśmy w jakiś romans", wspomniał po latach.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Jego głos rozpozna każdy Polak! Najpierw czyścił buty artystom, potem stał się jednym z najbardziej charakterystycznych aktorów

Irena Jarocka i Andrzej Kopiczyński, kadr z filmu "Motylem jestem, czyli romans 40-latka"

PHOTO: EAST NEWS/POLFILM MOTYLEM JESTEM CZYLI ROMANS 40-LATKA; I'M A BUTTERFLY; PRODUKCJA: ZESPOL FILMOWY X; 1976; REZYSERIA: JERZY GRUZA; SCENARIUSZ: JERZY GRUZA, KRZYSZTOF TEODOR TOEPLITZ; ZDJECIA: MIECZYSLAW JAHODA
EAST NEWS/POLFILM

Co naprawdę łączyło Irenę Jarocką i Andrzeja Kopiczyńskiego?

Co ciekawe, po premierze „Motylem jestem, czyli romans 40-latka" na wokalistkę spadła fala nieprzychylnych komentarzy. „Po premierze przez długi czas dostawałam mnóstwo listów z pogróżkami. Zszokowani widzowie nie szczędzili mi epitetów, nie mogli darować, że ich zawiodłam. Zawsze uważali mnie za porządną osobę, więc jak mogłam próbować rozbić szczęśliwą rodzinę i w dodatku igrać z uczuciem poważnego człowieka. W jednej ze scen filmu Irena Orska daje Stefanowi swój numer telefonu (naprędce go wymyśliłam). Widzowie byli święcie przekonani, że był to mój prywatny numer telefonu, i wydzwaniali, domagając się rozmowy ze mną", zwierzyła się w swojej autobiografii „Nie wrócą te lata".

Relacja Andrzeja Kopiczyńskiego z piosenkarką zakończył się na zauroczeniu. Z wielu źródeł wynika, że między Ireną Jarocką a aktorem nie narodziło się silniejsze uczucie i nie mieli ze sobą romansu. Co więcej, oboje spotkali się po wielu latach.

Był to 2007 rok, gdy twórcy Uwagi robili materiał o ulubienicy słuchaczy. Producenci poprosili wówczas aktora, by podjechał wynajętym porsche pod studio programu w Izabelinie i zabrał Irenę Jarocką na wycieczkę do lasu. W ten sposób mieli odtworzyć kultową scenę z filmu. Andrzej Kopiczyński bez żadnego oporu zgodził się na propozycję. „To było wzruszające spotkanie. Absolutnie wzruszające. Irena nie zmieniła się w ogóle, dalej była bardzo interesująca, urocza, piękna. Była zachwycająca", mówił.

Reklama

CZYTAJ TEŻ: Ewę Błaszczyk i Andrzeja Łapickiego dzieliło 31 lat. Swój romans utrzymywali w sekrecie

N/z Irena Jarocka Top Trendy 2009 festiwal - konferencja prasowa Warszawa , Polska .2009-05-26 . Press conference of Top Trendy 2009 music festival . Warsaw, Poland. 2009-05-26,Image: 427225340, License: Rights-managed, Restrictions: Cena minimalna dla publikacji online 50 zł a dla drukowanych 250 zł, Model Release: no, Credit line: Krzysztof Kuczyk / Forum
Krzysztof Kuczyk / Forum
scena z: Andrzej Kopiczyñski Polska 1999 fot. ¯yburtowicz/AKPA
Żyburtowicz/AKPA
Reklama
Reklama
Reklama