Ich związek był towarzyską sensacją, życzono im rodziny i stabilizacji. Anna Polony i Edward Linde-Lubaszenko byli zaręczeni
"Nowe uczucie miało spełnić rolę lekarstwa"
Edward Linde-Lubaszenko nigdy nie ukrywał swojego zamiłowania do pięknych pań. Czterokrotnie stawał na ślubnym kobiercu, miał niezliczoną ilość kochanek i łamał serca kobietom ze swojego otoczenia. Jedną z nich była Anna Polony — legenda teatru, którą poznał latach 70. Gdy ona leczyła złamane serce, on próbował wszystkiego, aby móc się do niej zbliżyć...
[Ostatnia publikacja na VUŻ-u 09.09.2024 r.]
Anna Polony znalazła ukojenie w ramionach Edwarda Linde-Lubaszenko
"Nigdy nie ukrywałem, że jestem amatorem kobiet. Lubię hulać, jestem prawdziwym hulaką. Nie ominę żadnej okazji, żeby się zabawić" — mówił Edward Linde-Lubaszenkow w rozmowie z Gazetą Krakowską. Aktor, cieszący się w młodości opinią niepoprawnego flirciarza, w życiu przeżył setki (lub nawet, jak sam twierdził — tysiące!) uniesień miłosnych.
Był początek lat 70., gdy na swojej drodze napotkał Annę Polony. Poznali się na początku lat 70. na XII Festiwalu Sztuk Współczesnych we Wrocławiu. Oboje mieli podobną sytuację życiową, szybko znaleźli wspólny język. Ona była w trakcie rozwodu z Markiem Walczewskim, który zostawił ją dla Małgorzaty Niemirskiej. On zaś chwilę wcześniej rozstał się z Asją Łamtuginą, która odeszła od niego z 3-letnim synem do innego mężczyzny...
Edward Linde-Lubaszenko
Początkowo była to zwykła przyjaźń nieskażona atmosferą nadciągającego romansu. Dwa lata później, gdy przeniósł się z Wrocławia do Krakowa, ich ścieżki przecięły się ponownie. Tym razem na scenie Teatru Starego, którego Anna Polony była wówczas niekwestionowaną gwiazdą. To właśnie wtedy Edward Linde-Lubaszenko spojrzał na koleżankę inaczej, niż dotychczas i począł starać się o jej względy. Aktorka, choć uwielbiała Edwarda, nie od razu odwzajemniła jego uczucia. Dopiero po śmierci Konrada Swinarskiego, w którym zakochana była aż po grób — zwróciła uwagę na nieustępliwego adoratora.
Anna Polony i Edward Linde-Lubaszenko byli narzeczeństwem. Skończyło się rozstaniem
"Po śmierci Konrada załamałam się. Edek próbował mnie ratować. Nowe uczucie miało spełnić rolę lekarstwa, było antidotum na smutki, rodzajem terapii w trudnym życiowym momencie" — zwierzała się Anna Polony w Twoim Stylu. Gdy wpadła w ramiona Edwarda, jej życie znów nabrało sensu.
Anna Polony, 1966 r.
O ich związku mówił cały Kraków. Wszyscy wierzyli, że Lubaszenko w końcu się ustatkuje, a i aktorka miała szansę zaznać stabilizacji po miłosnych niepowodzeniach. "Edek był moim narzeczonym" — potwierdziła na łamach magazynu, dodając, że choć spędziła u jego boku wiele pięknych chwil, to uczucie bardzo szybko uległo wypaleniu. Zaledwie po roku aktorska para rozstała się w przyjaźni i za porozumieniem stron.
"Dobrze wychodziły mi tylko przyjaźnie z mężczyznami. Moje życie kobiece, uczuciowo-erotyczne było kompletnie nieudane. Cała para poszła w artystyczny gwizdek. Edek powiedział mi kiedyś: "Haniu, ty powinnaś być sama". I miał rację. Wzięłam sobie radę Edeczka do serca. A co miało być, to było, i wystarczy" — opowiadała później artystka...
Nawet po latach od niefortunnego związku pozostali w dobrych, serdecznych relacjach. "Łączy nas zażyłość towarzyska. Anna wciąż jest mi bardzo bliska", wyznał z kolei aktor w Gazecie Krakowskiej.
Czytaj też: Kiedy spotkała go pierwszy raz, omal nie zemdlała. Potem Krystyna Janda wyznała mu miłość
Edward Linde-Lubaszenko, 6.10.1999
Anna Polony, 20.08.2002