Reklama

Szalone love story w reżyserii jednej z najciekawszych reżyserek współczesnego kina, nominowanej do Oscara i wielokrotnie nagradzanej w Cannes Andrei Arnold. Nowoczesne kino drogi, którego młodzi bohaterowie szukają niezależności i wolności.

Reklama

Polecamy też: Oto historia mordercy skazanego za zbrodnię, którą wcześniej opisał w książce. „Amok” już w kinach

Pełen energii „American Honey” podbił serca publiczności na festiwalu w Cannes. Przez wielu krytyków film Andrei Arnold do samego końca był typowany do Złotej Palmy, ostatecznie otrzymał Nagrodę Jury. Reżyserka stworzyła współczesną opowieść, inspirowaną autentycznymi historiami.

„American Honey” to szalona podróż przez Stany z paczką przyjaciół przy dźwiękach ulubionych płyt. To pulsująca emocjami i muzyką opowieść o poszukiwaniu własnej drogi w życiu.

O CZYM JEST AMERICAN HONEY?

Inspiracją do tej opowieści był dla Arnold artykuł opublikowany w 2007 roku w „The New York Times”. Opowiadał on o młodych ludziach, zatrudnianych przez rozmaite szemrane firmy, którzy przemierzają kraj niczym komiwojażerzy z dawnych czasów i chodząc od drzwi do drzwi, namawiają na kupno subskrypcji.

Zafascynowana tym środowiskiem Arnold ruszyła w podróż z jedną z takich grup. Spała z nimi w tanich motelach, poznawała życie młodych ludzi, z których wielu po raz pierwszy opuściło swój dom.

18-letnia Star o niczym bardziej nie marzy niż o wyrwaniu się z małego miasteczka, gdzie mieszka z ojczymem i młodszym rodzeństwem. Po kolejnej domowej kłótni porzuca dotychczasowe życie i dołącza do przypadkowo spotkanej grupy rówieśników, którzy wspólnie krążą po Ameryce. Łączy ich poszukiwanie przygody i łatwych pieniędzy. Włóczęga jest ich codziennością, motele ich domem, a życie – niekończącą się zabawą w rytmie popularnych hitów. Przewodzi im Crystal, decydująca o tym, kto zostanie przyjęty do grupy, a kto z niej wyrzucony. Jej najbliższy współpracownik – Jake (Shia LaBeouf) – bierze Star pod swoje skrzydła. Ich wspólne przygody na granicy prawa wkrótce przeradzają się w fascynację i uczucie, które zostanie wystawione na próbę.

Polecamy też: Dlaczego wśród Smerfów żyje 99 chłopców i tylko jedna dziewczyna? Zobaczcie zwiastun filmu!

Zdjęcia do filmu zamieniły się w podróż po środkowozachodnich stanach Ameryki z bardzo ograniczoną ekipą filmową. – Obiecaliśmy sobie, że będziemy zatrzymywać się tylko w tanich motelach, że będziemy poruszać się samochodem, a nie samolotami, w dodatku po drogach, które najprawdopodobniej wybraliby nasi bohaterowie, oraz że w rolach drugoplanowych obsadzimy tak wielu miejscowych, jak to tylko możliwe – mówi producent Lars Knudsen. Filmowcy spędzili w drodze w sumie 56 dni.

Przyjeżdżając w każde z tych miejsc ekipa i obsada szukali motelu przy pobliskiej drodze, by tam stworzyć bazę wypadową. Arnold nalegała, żeby plan nie przypominał regularnej produkcji filmowej. Żeby nie towarzyszyły im wielkie ciężarówki ze sprzętem, przyczepy dla aktorów i techników, stelaże do sztucznego oświetlenia.

GŁOSY PRASY

"Kiedy już wydaje ci się, że wiesz co za chwilę się wydarzy na ekranie, ten film ma kolejną niespodziankę w zanadrzu", Wall Street Journal

"Film drogi, który nie posiada mapy, a mimo to zabiera nas w miejsce, które warto było zobaczyć", The Hollywood Reporter

Film na ekranach polskich kin od 31 marca.

Reklama

Polecamy też: „Azyl’’, opowieść o Żydach ukrywanych w warszawskim zoo z Jessicą Chastain już w kinach

Reklama
Reklama
Reklama