Ewa Szykulska zasięgnęła pomocy u psychiatry. Po kolejnym ciosie od losu nie widziała dla siebie innej szansy
"Podchodzę do tego bardzo spokojnie"
Już we wrześniu Ewa Szykulska świętować będzie swoje 75. urodziny. Los nigdy nie miał dla niej taryfy ulgowej: uwielbiana aktorka w jednym roku pożegnała siostrę i pierwszego męża, dwa lata później zmarł jej drugi mąż. Mimo to wciąż ma w sobie ogrom energii oraz miłości do życia... Jak tego dokonała? W najnowszym wywiadzie ujawniła, że w pewnym momencie niezbędna okazała się pomoc psychiatry.
Ewa Szykulska wkrótce kończy 75 lat
Nie ejst tajemnicą, że szalone życie Ewy Szykulskiej pełne było wzlotów i upadków... W latach 70. i 80. była absolutną gwiazdą kina, a drzwi do wielkiej kariery otworzył jej pierwszy mąż, Janusz Kondratiuk. Aktorka cieszyła się gigantyczną wręcz popularnością, mężczyźni ją uwielbiali, a ukochany... zieleniał z zazdrości, gdy amanci podrywali Szykulską na jego oczach.
Ewa Szykulska
Jednak w późniejszych latach na artystkę spadło całe pasmo ogromnych nieszczęść. Śmierć najbliższych jej osób zmieniła wszystko. Dziś Ewa Szykulska reflektuje nad przeszłością, w wywiadzie udzielonym Gazecie na krótko przed 75. urodzinami. Na współczesny świat patrzy z dystansu, o swoich doświadczeniach opowiada bez krępacji... Wie jednak, że niechybnie zbliżająca się starość może odbić się na ilości otrzymywanych ról.
"Środowisko mówi: aha, to nie można jego czy jej angażować, może nawet jest to znośny aktor czy aktorka, ale stare to takie. [...] Kiedyś korzystałam z pomocy męża, teraz przyjaciół. I nie ma w tym nic zabawnego, raczej kompromitacja. Pięcioletnie dziecko jest w technologiach lepsze ode mnie" — zwierza się w nowej rozmowie z Angeliką Swobodą.
Los nie szczędził ciosów Ewie Szykulskiej. Zmarły mąż jest przy niej obecny
W tym samym wywiadzie aktorka wraca wspomnieniami do tragicznych zdarzeń, do których doszło w 2019 roku. W krótkim czasie odeszła jej ukochana siostra, a następnie pierwszy mąż — Janusz Kondratiuk. Zaledwie dwa lata później na gwiazdę spadł kolejny cios w postaci śmierci ukochanego męża Zbigniewa Perneja, z którym od ponad czterech dekad tworzyła związek idealny. Brakowało im jednak dzieci... Wraz z odejściem męża Ewa Szykulska została zupełnie sama.
- CZYTAJ TAKŻE: Dorota Pomykała była szaleńczo zakochana w Marku Grechucie. Po latach zrozumiała, że nigdy nie będą razem
"Nie jestem w stanie już tak bezwarunkowo kochać świata, bo mnie odtrącił. A może wystawił na próbę, zabierając mi bliskich. Wszyscy w życiu przechodzimy trudne momenty. Do pewnego momentu byłam silna, radziłam sobie, pomagałam innym. A teraz, gdy zostałam sama i gadam do siebie tak jak przedtem, okazało się, że to jest strasznie nudne. I smutne. Do mojego nieżyjącego męża też mówię bez przerwy. Nie opieprzam go, że mnie zostawił, mówię, że może zbyt mało się starałam" — opowiada w wywiadzie.
Ewa Szykulska
Ewa Szykulska zmaga się z problemami zdrowotnymi. Zasięgnęła pomocy psychiatry
W tej samej rozmowie zwierzyła się ze swoich poważnych problemów zdrowotnych. Pod koniec ubiegłego roku aktorka trafiła do szpitala. Problemem okazała się też samotna codzienność, która omal nie doprowadziła jej na skraj załamania. Po kolejnej nieprzespanej nocy, poświęconej składaniu ubrań w szafach uświadomiła sobie, że najwyższa pora zasięgnąć pomocy psychiatrycznej.
"Jestem przy zdrowych zmysłach, ale energii mniej, ładnego patrzenia na świat mniej i samotności więcej. Niedawno zdecydowałam się pójść do fantastycznej pani doktor psychiatry i chcę spróbować na własnym organizmie, czy w takich sytuacjach jak moja medycyna pomoże. Przekonałam się, że nie jestem w stanie poradzić sobie sama. Tak, ja także poprosiłam o pomoc psychiatrę. Chociaż czuję się bardzo niehisterycznie, aktorzy bywają histerykami. Podchodzę do tego bardzo spokojnie i bardzo logicznie. Sprawdzam sama siebie".
- SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Magda Mołek udzieliła pierwszego wywiadu po rozwodzie. Znalezienie się na życiowym zakręcie mocno ją doświadczyło
Dziś do swojej nowej rzeczywistości stara się podchodzić z optymizmem. Starość także nie jest jej już straszna — Ewa Szykulska z powodzeniem zaakceptowała przemijający czas, swój zmieniający się wygląd oraz kolejne problemy w codziennym funkcjonowaniu: "Widzę, że czas pracowicie wykonał swoją robótkę, a ja mu zgrabnie dopomogłam, paląc papierosy, pijąc alkohol i opalając się. Do tego cukrzyca, która niszczy ciało, a także oczy. No i co? Jajco! Próbuję siebie taką zaakceptować, bo na poprawki urody nie umiem się zdecydować".
Ewa Szykulska, 27.04.2004 r.