Bruno O’Ya: Estończyk w polskim kinie. Rola Józwy Butryma w „Potopie” przyniosła mu sławę
W Polsce odnalazł miłość i tu się osiedlił
Urodził się w Tallinie, przepustką do międzynarodowej kariery okazał się dla niego radziecki film „Nikt nie chciał umierać”. Bruno O’Ya nad Wisłą zaistniał natomiast dzięki produkcji „Wilcze echa”. Estończyk na ponad 20 lat osiadł w Polsce, zamieszkał we Wrocławiu, tam też poznał swoją przyszłą żonę, Annę Sukmanowską. Rolę, z którą łączony jest w naszym kraju najbardziej, to Józwa Butrym w ekranizacji powieści Henryka Sienkiewicza „Potop”. Jak potoczyły się jego losy?
Estończyk, który zyskał sławę w Polsce. Kim był Bruno O’Ya?
Naprawdę nazywał się Bruno Oja i urodził się 12 lutego 1933 roku w Tallinnie w rodzinie rodowitego Estończyka i Szwedki. Dorastał w trudnych dla Estonii politycznie czasach - kraj zaanektowany przez Związek Radziecki podczas II wojny światowej okupowany był przez nazistowskie Niemcy.
Po wojnie jako najstarszy z trójki rodzeństwa Bruno musiał przejąć obowiązki dorosłych. Jego matka zmarła, a ojca przykuła do łóżka choroba. W rezultacie sam zajmował się domem i zarabiał na utrzymanie, przygrywając na akordeonie w tallińskich restauracjach. Godził te obowiązki z treningami pływackimi i lekcjami muzycznymi. Bruno Oja miał ponad dwa metry wzrostu, a te predyspozycje popchnęły go do późniejszego trenowania sportu, m.in. koszykówki.
W drodze do dorosłości w ogóle nie myślał o aktorstwie. Ze względu na chorobę taty, miał dużą motywację do studiowania medycyny na Uniwersytecie w Tartu, a później w Instytucie Medycznym w Moskwie. Estrada stała się jego pasją dopiero od drugiej połowy lat 50., gdy przeprowadził się do Rygi i zaczął grać w niewielkim zespole. Artystyczne życie wciągnęło go na dobre, Wtedy też zdecydował się na ukończenie studium aktorskiego, dzięki czemu już pod koniec lat 50. miał okazję zagrać swoje pierwsze epizody filmowe.
„Jak każdy szanujący się Estończyk, Bruno O’Ya nie chciał być radzieckim. Paradoks polegał na tym, że właśnie radzieckie kino przyniosło mu sukces i sławę”, pisał autor noty biograficznej o aktorze, która ukazała się w rosyjskim „Kommersancie” po jego śmierci w 2002 roku (cytat za eesti.pl). I rzeczywiście, to właśnie kino ZSRR, które ulegało wówczas wielu przemianom, odchodząc od szablonowych bohaterów socrealistycznych, zaczęło skłaniać się ku męskim i pełnym uroku aktorom z krajów bałtyckich. Wysoki, dobrze zbudowany i przystojny Estończyk wpisywał się w ten nowy kanon znakomicie.
Produkcją, która okazała się jego przepustką do międzynarodowej sławy, był litewski film „Nikt nie chciał umierać” z 1965 roku w reżyserii Vytautasa Žalakevičiusa. Bruno O’Ya zagrał w nim Broniusa Lokysa i otrzymał za tę rolę Nagrodę Państwową ZSRR.
Czytaj też: Małgorzata Niemirska dwa razy wychodziła za mąż, jej pierwszym wybrankiem był aktor Andrzej Makowiecki
Bruno O’Ya : rola Józwy Butryma w „Potopie” przyniosła mu sławę
Do Polski przyjechał po tym, jak reżyser Jan Rybkowski zaprosił go do udziału w swoim polsko-niemieckim dramacie wojennym „Kiedy miłość była zbrodnią”. Produkcja spotkała się jednak z bardzo dużą krytyką, co szybko zepchnęło ją do kategorii zapomnianych. Przyjazd do naszego kraju nie był jednak dla estońskiego aktora straconym, ponieważ już w kolejnym roku przyjął propozycję zagrania w filmie Aleksandra Ścibora-Rylskiego „Wilcze echa”. Obrazy kręcone były w Bieszczadach, a całość zyskała miano polskiego westernu. To właśnie główna rola chorążego Piotra Słotwiny otworzyła estońskiemu aktorowi drogę do kariery w Polsce.
Postanowił zostać tu na dłużej. Osiadł we Wrocławiu, to tutaj także poznał swoją przyszłą żonę, Annę Sukmanowską, studentkę Akademii Medycznej. Los połączył ich już pierwszego dnia przyjazdu aktora do miasta. Szukał wówczas drogi do studia filmowego i to właśnie Anna jako jedyna z zapytanych przechodniów zechciała udzielić mu wskazówek po rosyjsku. Pobrali się w 1970 roku, co jak podają źródła rosyjskie, tuż obok wyjazdu do Polski, miało być przyczynkiem do skazania Estończyka na artystyczną banicję. Miał on zostać wykluczony ze Związku Filmowców w ZSRR.
Zobacz także: Mariusz Dmochowski uchodził za kobieciarza. Ale nie mógł żyć bez żony, Aleksandry
Bruno O'Ya podczas ślubu z Barbarą Sukmanowską
Brunowi O'Ya nie zależało jednak na powrocie. Możliwości otworzyły się przed nim w wielu innych, nie licząc Polski, krajach. Miał okazję zagrać w zagranicznych produkcjach, w Bułgarii, Niemczech Wschodnich, Finlandii i Czechosłowacji.
Bruno Oja swój największy aktorski popis dał w „Potopie” w reżyserii Jerzego Hoffmana, gdzie zagrał Józwę Butryma, „szlachcica straszliwego, siły niedźwiedziej i wielkiego rozumu, ale surowego, zgryźliwego, ostro ludzi sądzącego”, jak pisał o tej postaci sam Henryk Sienkiewicz.
Widzowie „Potopu” z pewnością pamiętają scenę, w której kompania Kmicica zjawia się w karczmie Doły i po chwili wdaje się w bójkę z miejscowymi szlachcicami z rodu Butrymów. To właśnie w tamtym momencie najpotężniejszy z nich – Józwa zwany Beznogim „rozłożył kwiat aktorstwa polskiego, nie tylko własnym talentem, ale również dębową ławą ze styropianu w scenie karczemnej bijatyki”, jak opisał aktorski popis Estończyka aktor i poeta, Andrzej Waligórski.
Czytaj też: Był jej jedyną, największą miłością. Hannę Mikuć i Piotra Sobocińskiego rozdzieliła nagła tragedia
Kadr z filmu "Potop", n/z od lewej: Daniel Olbrychski, Małgorzata Braunek, Kazimierz Wichniarz, Tadeusz Łomnicki, Bruno O'Ya
Bruno O’Ya: jego życie zmieniło się po powrocie do ojczyzny
Wielkie aktorstwo skończyło się dla Bruna O'Yi wraz z powrotem do ojczyzny. W 1991 roku, gdy Estonia odzyskała niepodległość, aktor osiadł w Tartu i od tamtej pory skupiał się na rozwijaniu biznesów. Inwestycja w restaurację i firmę handlową nie przyniosła mu jednak wielkiego sukcesu. W 1998 roku spotkały go duże problemy zdrowotne, aktor przeszedł wylew, po którym na nowo uczył się chodzić i mówić. Zmarł w 2002 roku po walce z nowotworem.
Źródła: eesti.pl, emigra.com.pl