Jacek Olszewski: „Nie pytam Boga, dlaczego mi ją zabrał, tylko dziękuję mu za to, że postawił Agatę na mojej drodze”
Tak kochali się siatkarka i jej mąż...
Utalentowana siatkarka, odważna kobieta. Gdy odeszła 16 lat temu, Polska pogrążyła się w żałobie. Jej walkę o spełnienie marzenia o macierzyństwie, a później o zdrowie i życie, śledzili wszyscy. Dwa tygodnie po narodzinach córeczki Liliany przeprowadzono u Agaty Mróz-Olszewskiej przeszczep szpiku kostnego. Niestety, los okazał się okrutny i odeszła dwa miesiące po tym, jak urodziła. Do końca wierzyła, do końca walczyła. Kochała i była kochana. Wspierała ją rodzina, przyjaciele, fani. A zwłaszcza ukochany mąż, Jacek Olszewski. Jak się poznali? Los splótł ich drogi przez przypadek. Od tamtej pory byli nierozłączni. Ich miłość rozdzieliła dopiero śmierć...
[Ostatnia publikacja na VUŻ i Viva Historie: 27.10.2024 r.]
Agata Mróz-Olszewska i Jacek Olszewski: historia miłości
Agata Mróz-Olszewska zaczęła chorować na mielodysplazję szpiku, gdy miała 17 lat. Sportowy świat miał stać przed nią otworem. Tymczasem młoda i utalentowana zawodniczka na trzy lata musiała zawieść karierę, by zawalczyć o zdrowie. Udało się powrócić na boisko, kiedy wyniki uległy znaczącej poprawie. Od tamtej pory Agata Mróz-Olszewska starała się żyć normalnie. Wiedziała, że powinna chwytać każdy dzień. Na każdej płaszczyźnie dawała z siebie wszystko. Spełniała się w polskiej reprezentacji. Była jedną z najlepszych siatkarek.
W trudnych chwilach zawsze stali obok rodzice, którzy zawzięcie o nią walczyli i to dzięki nim odnajdywała w sobie niesamowite pokłady siły. „To mnie nauczyło, że warto walczyć do końca”, wspominała w wywiadzie VIVY!. Potem jej tarczą był ukochany mąż, Jacek Olszewski. „Kiedy trzeba – pogłaszcze, kiedy trzeba – zmotywuje do działania. Stoi za mną cały czas. Jacek jeszcze nigdy mnie nie zawiódł. Skoro on tak wierzy we mnie, to ja przecież nie mogę go zawieść. Nie wiem, czy sama dałabym sobie radę. (…) Jacek był moim łącznikiem ze światem zewnętrznym. Chwilami tarczą obronną”, wspominała Agata Mróz-Olszewska w rozmowie z Sylwią Borowską w 2008 roku.
Jacek Olszewski pojawił się w jej życiu zupełnie przypadkowo… Ale czasami trudno wierzyć w przypadki. Tak naprawdę byli sobie pisani. Agata Mróz-Olszewska w jednym z wywiadów wspominała, że wcześniej była w kilku relacjach, które nie miały szans na przetrwanie. Przyszłego męża spotkała na górskim szlaku w Szczyrku.
„Spotkaliśmy się na stoku w Szczyrku. To był dzień, kiedy pierwszy raz w życiu założyłam narty na nogi. Nie można było mnie nie zauważyć. Szybko znaleźliśmy wspólny język. Nie mogliśmy się rozstać. Grałam wtedy w Bielsku-Białej, on przyjechał ze znajomymi na tydzień do Szczyrku”, zwierzała się siatkarka. To jedno spotkanie połączyło ich na zawsze. Stali się nierozłączni. Oboje zawalczyli o ten związek i swoje uczucie. Agata Mróz-Olszewska przyznała, że choroba nauczyła ją jednego – niczego nie należy odkładać na później. Zwłaszcza miłości.
„Rano trenowałam, jechałam do Szczyrku, choćby na obiad, a potem wracałam znowu na trening. Od początku czuliśmy się dobrze w swoim towarzystwie. Samo to coś znaczy, że po tygodniu znajomości zaryzykowałam podróż nocą w zamieci śnieżnej do Warszawy, żeby znowu go zobaczyć. Po meczu w Kaliszu wsiadłam w dresach do samochodu i ruszyłam. Nie wiedziałam nawet, gdzie mieszka. Dojechałam o czwartej nad ranem. Wykręcam numer komórki i modlę się, żeby odebrał. Odbiera. Mówię: „Cześć, jestem w Warszawie, spotkamy się?”. Potem wszystko szybko się potoczyło. Od chwili, kiedy zachorowałam, nie odkładam już nic na później. Niczego nie planuję. Nauczyłam się żyć tu i teraz”, wyznała Agata Mróz-Olszewska w VIVIE!.
Zobacz też: Jacek Olszewski o stracie Agaty Mróz: „Nikt nie jest przygotowany na śmierć najbliższej osoby”
Agata Mróz w 2005 roku
Agata Mróz-Olszewska i Jacek Olszewski o miłości i rodzinie
Jacek Olszewski był człowiekiem, przy którym Agata Mróz odnalazła szczęście i miłość. Był bezpieczną przystanią… Para pobrała się 9 czerwca 2007 roku, ale nie mieli nawet czasu by nacieszyć się sobą. „Czasami musiało nam wystarczyć tyle, że zjedliśmy w szpitalu pizzę przy świeczce”, mówiła siatkarka. W ukochanym najbardziej ceniła spokój, z jakim podchodził do życia. Wyznała, że nawet największe problemy stają się przy nim drobiazgiem.
„Mam w nim wielkie oparcie. (...) Jacek jest bardzo energiczny i przedsiębiorczy. Ciągle proponuje: chodźmy tam, zobaczmy to. Nie zawsze za nim nadążam”, wspominała. Kolejne miesiące były dla nich intensywne i pełne niepokoju. Jacek Olszewski był przy ukochanej w chwilach zwątpienia, bezsilności i bólu. Widział na co dzień jej cierpienie. Wspólnie spędzony czas, był dla nich prawdziwym darem, za który zawsze będzie wdzięczny. „Mówiła, że to, co nas łączy, to spokój. Nie musieliśmy nawet ze sobą rozmawiać, by się rozumieć. Przez te dwa wspólne lata chyba tylko raz się pokłóciliśmy. Zawsze potrafiliśmy się pogodzić”, mówił w wywiadzie z Moniką Kotowską.
Jacek Olszewski kilka lat temu w rozmowie z VIVĄ! mówił, że jego żona nigdy nie zakładała z góry najgorszego scenariusza. Oboje z takim nastawieniem przechodzili ten trudny okres. Wspólnie byli nastawieni na walkę i budowanie swojej szczęśliwej przyszłości.
„Nikt nie jest przygotowany na śmierć najbliższej osoby. Walczy się do samego końca i wierzy się, że będzie dobrze. (…) Powiedzieliśmy sobie, że zrobimy wszystko, aby się udało, i żyliśmy dalej jak normalna rodzina. Podczas tej rozmowy obiecałem tylko Agacie, że w razie czego ja zajmę się dzieckiem. Nie wyobrażałem sobie, że oddam je komuś pod opiekę, bo sobie nie poradzę, tak jak jeden z wdowców, który oddał dziecko rodzinie zastępczej, gdyż nie dawał rady psychicznie”, podkreślał w 2017 roku w rozmowie z Krystyną Pytlakowską.
Czytaj także: Nie każdy wie, że są rodziną. Syn Jerzego Kryszaka jest niezwykle utalentowany
Ślub Agaty Mróz-Olszewskiej i Jacka Olszewskiego, czerwiec 2007 roku
Na początku 2008 roku siatkarka poinformowała, że spodziewa się dziecka. Nie mogła uwierzyć, gdy zobaczyła dwie magiczne kreski na teście ciążowym. Na początku nie dawała wiary, że faktycznie jest w ciąży. Wcześniej lekarze informowali ją, że w jej sytuacji zdrowotnej to niemożliwe. Organizm był bardzo osłabiony. Po wykonaniu kolejnego testu zadzwoniła do męża, by poinformować go o tej wspaniałej nowinie. Agata Mróz-Olszewska była wtedy przed kwalifikacją do przeszczepu szpiku, który był dla niej ratunkiem.
„Jestem w ciąży!” Po drugiej stronie krótka cisza i śmiech. Myślał, że to żart. Zadzwoniłam do lekarki, która też była zaskoczona, ale żeby mieć stuprocentową pewność, wysłała mnie na badania. Już miałam wyznaczony termin operacji – 22 listopada. Pojechałam wcześniej na kwalifikację do Katowic po to tylko, żeby powiedzieć: „niestety, muszę to przesunąć, bo jestem w ciąży.”. Komisja lekarska zamarła. Nikt nie był na to przygotowany”, wspominała w wywiadzie Sylwii Borowskiej dla VIVY! w 2008 roku.
Sprawdź też: Magda Umer i Andrzej Nardelli: wróżono im rychły ślub. Ale on zginął tragicznie w 1972 roku
Córka była jej największym szczęściem
Niektórzy lekarze sugerowali, że powinna usunąć ciążę. Ale Agata Mróz-Olszewska nie brała tego pod uwagę. Chciała zawalczyć o swoją córeczkę, a termin przeszczepu odwołano. Na szczęście udało sie odnaleźć specjalistów, którzy podjęli walkę o dziecko i mamę, dając jej nadzieję, wsparcie. ,,W dziewiątym tygodniu zobaczyłam na USG tę maleńką kijankę i od razu zaczęłam szukać kontaktu z hematologami, którzy poprowadziliby moją ciążę. Byli lekarze, którzy sugerowali, że powinnam ją usunąć", zwierzała się. Wraz z mężem pomyśleli, że dziecko to znak od Boga. „Że jeszcze w naszym wspólnym życiu coś jest nam dane. Że zasługujemy na szczęście. Najpierw czekałam na właściwego mężczyznę, a kiedy już byliśmy z Jackiem po ślubie, to skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie rozmawialiśmy o dziecku. Nie planowaliśmy tego, ale też nie broniliśmy się. Ostatnią szansę miałam przed przeszczepem”, wspominała Agata Mróz-Olszewska.
Mąż siatkarki wiedział, że ciąża to dla niej ogromne obciążenie. Chodził z ukochaną na każde badanie. „Patrzyłem, jak bardzo cierpiała. Miała transfuzje, krwiaki nóg usuwane operacyjnie, nie mogła chodzić, ale niezłomnie czekała na dziecko. Odetchnąłem dopiero, kiedy dotrwaliśmy do piątego miesiąca”, mówił w rozmowie z Moniką Kotowską.
4 kwietnia 2008 roku para powitała na świecie córeczkę, Lilianę. Dziewczynka urodziła się w 7 miesiącu ciąży, jako wcześniak. „Kiedy zobaczyłam Lilianę, zaczęłam płakać. Taka maleńka. Dwa kilogramy szczęścia. Cieszyłam się, że się udało. Że jest z nami. Że jest zdrowa. Widzę w niej Jacka. Wykapany tata”, mówiła Agata Mróz-Olszewska wspominając chwilę, gdy zobaczyła córkę po raz pierwszy. Każdego dnia dziękowała Bogu za kolejny dzień i zdrowie córki. Rodzina była dla niej najważniejsza. Nie marzyła o powrocie na boisko, ale wierzyła, że wszystko się jeszcze uda, że będzie patrzeć, jak jej córeczka stawia pierwsze kroki. Że wraz z mężem będzie kolekcjonowała wspólnie te wspomnienia...
Najtrudniejsze chwile przyszły po przeszczepie szpiku. Zabieg odbył się w maju 2008 roku, kilka miesięcy po tym, jak został przesunięty ze względu na ciążę. „Tłumaczę sobie, że ten zabieg, który był zaplanowany na listopad, mógł skończyć się dokładnie tak samo. Może więc dostaliśmy od losu dodatkowe siedem miesięcy i dziecko? Tak wolę myśleć”, przekonywał Jacek Olszewski. W trakcie leczenia małżonkowie nagrywali film „Lekcja Agaty”. To miało być świadectwo jej walki po wygranym przeszczepie. Zależało im na tym, by obalić mity i dodać sił innym osobom, które mają w sobie ogromny strach. „Niestety, życie napisało za nas inny scenariusz. I nie mieliśmy na to wpływu”, wspominał Jacek Olszewski rok po odejściu żony.
Agata Mróz-Olszewska: śmierć
Agata Mróz-Olszewska przeszła udany przeszczep szpiku kostnego. Jednak organizm siatkarki był osłabiony i nie poradził sobie z ogromnym obciążeniem, jakim była infekcja, która doprowadziła do wstrząsu septycznego. Siatkarka odeszła 4 czerwca 2008 roku po heroicznej walce z chorobą. Miała zaledwie 26 lat... Jacek Olszewski został sam z dwumiesięczną córeczką. „Nie pytam Boga, dlaczego mi ją zabrał, tylko dziękuję mu za to, że postawił Agatę na mojej drodze”, mówił Jacek Olszewski rok po śmierci ukochanej w rozmowie z Moniką Kotowską.
Nie mógł się załamać, musiał być silny dla swojego dziecka, by zapewnić Lilianie bezpieczeństwo i szczęście. „Nie mogłem przechodzić żałoby, bo w domu było dwumiesięczne dziecko, którym musiałem się opiekować, musiałem się uśmiechać, nie poddawać się przygnębieniu i smutkowi, bo Lilka by to wyczuła. Dziecko jest jak sejsmograf, odbiera nasze myśli i nastroje”, zwierzał się w 2017 roku w rozmowie z Krystyną Pytlakowską dla „VIVY!”.
Po stracie ukochanej żony Jacek Olszewski znalazł jeszcze jeden cel. Powstała fundacja Kropla życia. Mąż siatkarki podróżował z córką po całym kraju, rejestrował dawców szpiku, prowadził wykłady. „Spłacałem dług, jaki zaciągnąłem u ludzi, którzy kiedyś pomagali Agacie”, mówił.
Gdy Jacek Olszewski wspomina żonę, zawsze widzi przed oczami uśmiechniętą Agatę. „Wciąż widzę jej uśmiech, jej oczy. Zawsze takie ciepłe. W Agacie urzekła mnie naturalność. (…) Chciałbym, żeby ludzie o niej nie zapominali. Wtedy będę spokojny, że swoją walkę wygrała. (…) Mam czasem takie wrażenie, że ona na mnie patrzy, że widzi. I jak chcę zrobić coś głupiego, zaraz myślę: „i co teraz powiedziałaby Agata?”. Może kiedyś odpowie mi we śnie? Co myśli, czy dobrze sobie radzę? Czekam na to spotkanie”, mówił Jacek Olszewski wiele lat temu w rozmowie z Moniką Kotowską.
Aż trudno uwierzyć, że siatkarki nie ma z nami już 16 lat...
Czytaj także: Krystyna Janda o wieku, przemijaniu i przyszłości swoich teatrów: „Nawet jak mnie nie będzie, to…”
Jacek Olszewski z córką, Lilianą w sesji VIVY! z 2017 roku: