Reklama

Jego niecodzienny głos zna cały świat. Jeszcze większy rozgłos przyniósł jego talentowi występ podczas otwarcia zeszłorocznych Igrzysk Olimpijskich we Francji. Jakub Józef Orliński opowiedział nam o tym, jak wspomina ten szczególny dla jego kariery czas. Choć o mówili o nim wszyscy i było się czym zachwycać, istniały też jego ciemne strony. Jaka jest cena spełniania marzeń?

Reklama

Jakub Józef Orliński o Igrzyskach w Paryżu. Musiał dojść do siebie

W lipcu 2024 oczarował świat swoim występem na otwarciu Letnich Igrzysk Olimpijskich. Jako jedyny Polak reprezentował nas podczas artystycznej części tego wydarzenia. Jakub Józef Orliński mówi, co jest ważne, aby w jego zawodzie zachować balans i spokój. Bo za każdym sukcesem stoją też stresy, godziny prób i skrajne emocje. „To, co ważne, to że trzeba mieć obok siebie kogoś, kto jest wyrozumiały. Bo to jest bardzo trudny zawód. I nie mówię tego tylko dlatego, że czasami jestem na drugim końcu świata, ale też jest wymagający pod względem takim emocjonalnym. Ja po prostu nieraz po występie jestem na długo wypruty z sił”, opowiedział w rozmowie z VIVĄ.pl.

Rafał Kowalski zapytał o przykład takiego wydarzenia. Okazuje się, że to, co działo się we Francji, wiązało się nie tylko z radością. „Takim przykładem na pewno były Igrzyska Olimpijskie. To się udało, ja tam zaśpiewałem i to jest wspaniałe. Ale żeby to się udało, to jest 6 miesięcy ciężkiej pracy, 6 miesięcy formalności, podpisywania dokumentów. Do tego zapisy w formie gróźb, temat kat, jeśli temat wyjdzie. A ty nie jesteś w stanie udowodnić, że to nie wyszło od Ciebie. Tam jest tyle rzeczy, które nagle mogą pójść nie po twojej myśli, że to jest ostatecznie bardzo stresujące. Kortyzol wystrzeliwuje tak, że Ci wysadza mózg. Ja to odchorowywałem ostro i później miałem dość duży problem z dojściem do siebie. A cały czas musiałem być w trasie, musiałem śpiewać i dawać z siebie wszystko. Gdyby nie miesięczne wakacje po tym wszystkim, to byłoby ciężko”, przyznał nam kontratenor.

Jaka jest cena sukcesu? Odpowiada Jakub Józef Orliński

Prywatnie bohater naszego najnowszego wywiadu dla VIVY.pl jest osobą, która czuje się bardzo zżyta z tymi, którzy są dla niego od dawna ważni. Cena popularności i spełniania przez Jakuba marzeń wiążę się najczęściej właśnie z tym tematem… „Jedna z takich bolących spraw, która ostatnio mnie dotknęła, to jest to, że gdy tak wiele podróżujesz po świecie, to Twoi bliscy zawsze zakładają, że nie ma Cię na miejscu, w Warszawie. Omijają cię wszystkie śluby, urodziny ważnych przyjaciół, rodziny, nawet pogrzeby. I to jest smutne. To boli, bo to są rzeczy, których nikt Ci nie odda, nie zwróci takich wspomnień”, mówi nam śpiewak operowy przed kamerą.

„Jestem osobą, która jest bardzo blisko z moją rodziną i przyjaciółmi. No i boli mnie to, że oni wszyscy się cały czas spotykają i budują tę swoją relację, a ja jestem z boku Miałem taką sytuację, że ktoś po prostu nie dodał mnie do założonego przy jakiejś okazji czatu grupowego. Po prostu pomyślano, że mnie jak zwykle nie ma, a ja akurat za tym tysięcznym razem byłem. Było mi troszeczkę przykro, ale ja też nie mogę zakładać, że wszyscy moi przyjaciele będą budowali swoje plany na moim kalendarzu. Jest to absolutnie jasne”, dodaje w rozmowie z naszym serwisem.

Czytaj też: Za sukces płaci wysoką cenę, Jakub Józef Orliński wprost mówi o swojej porażce. "Znajomi zaczynają mnie skreślać"

Reklama

Cały wywiad znajdziesz na górze strony.

Jakub Józef Orliński, Viva! 6/2025 Fot. Mateusz Stankiewicz
Jakub Józef Orliński, Viva! 6/2025 Fot. Mateusz Stankiewicz
Reklama
Reklama
Reklama