Przeżyła wojnę, cudem odzyskała wolność. Dziś Wanda Traczyk-Stawska apeluje: „Najważniejsze jest, żebyśmy się przestali kłócić”
Jaki był najpiękniejszy moment w jej życiu?
Wanda Traczyk-Stawska – uczestniczka Powstania Warszawskiego, której umysł i serce pamiętają cierpienie, strach i ofiary wojny. Niemal wiek później jest dla niej najważniejsze jedno – by koszmar walk o wolność już nigdy nie musiał się powtórzyć… Czego życzy sobie i nam?
Apel Wandy Traczyk-Stawskiej. Mówi o młodych
Kilka miesięcy temu przy okazji sesji do VIVY! spotkaliśmy się w domu pani Wandy. Pełna pamiątek przestrzeń była odpowiednią przestrzenią, by uczestniczka Powstania Warszawskiego, opowiedziała o tym, czego życzy kolejnym pokoleniom Polaków – tym, którzy nie pamiętają czasu niewoli.
Wg pani Wandy niewiele pracy wymaga od nas stworzenie bezpiecznego i pięknego kraju. „Najważniejsze jest, żebyśmy się przestali kłócić i byli bardziej tolerancyjni. Ale też żebyśmy pamiętali, że młodzież jest przyszłością. Żebyśmy umieli tak młodzież wychowywać, żeby Polska była bezpieczna. Będziemy bardzo szczęśliwi, jeśli nie będzie wojen. Ale żeby ich nie było, musimy się nauczyć przyjaźnić i szanować się nawzajem”, powiedziała VIVIE.pl.
Powstańczyni ma też kilka myśli, które chciałaby, by usłyszeli je najmłodsi. „Cenię młodzież, że dzięki nim jest nadzieja, że przejmą ten kraj jako dobrzy obywatele. Ale wszystko zależy od tego, jak ich wychowamy”…
Czytaj też: To była miłość od pierwszego wejrzenia! Agata Młynarska opowiedziała, jak spotkała swojego męża
Najpiękniejsza chwila w życiu Wandy Traczyk-Stawskiej
Podczas rozmowy sięgnęliśmy też wspomnieniami do 1945 roku… To z tamtego czasu wzięło się najważniejsze wspomnienie z życia pani Wandy. „Jedną z najpiękniejszych, którą stale pamiętam, to było uwolnienie obozu kobiecego w Oberlangen – pod samą Holandią. Było nas tam 1720 dziewczyn. Byłyśmy bardzo głodne, bo Niemcy już nie mieli czym żywić. I uwolnili nas Polacy, żołnierze generała Maczka – tego się nie spodziewałyśmy. Jak dowiedzieli się, że jesteśmy w niebezpieczeństwie, przyjechali, żeby nas ratować. Udało się odbić obóz”, opowiedziała VIVIE.pl.
„Mieli mundury angielskie, więc wołałyśmy o pomoc po angielsku. Najpiękniejsza chwila w moim życiu, bo to byli akurat Polacy. Kto nie był w obozie takim i nie był otoczony drutami kolczastymi, to nie wie, co to jest wolność…”, dodawała przed naszą kamerą.
Całej historii możecie posłuchać w wideo na górze strony.