Reklama

Tomasz Sekielski i jego brat stworzyli razem jeden z najgłośniejszych filmów dokumentalnych ubiegłego roku. Dziennikarze poruszyli w nim temat przestępstw seksualnych przez duchownych. Prawdopodobnie premiera drugiej części filmu odbędzie się pod koniec lutego. „W ciągu kilku tygodni powinna pojawić się kolejna część. Druga część ma tytuł „Zabawa w chowanego. Trwa postprodukcja. Jesteśmy na finiszu pracy”, wyznaje w naszej rozmowie video Tomasz Sekielski.

Reklama

W planach są kolejne produkcje. Czego będą dotyczyły? O tym w nowym materiale wideo!

Co Anna i Tomasz Sekielscy mówili nam o pracy nad filmem Tylko nie mów nikomu w nowej VIVIE!?

Gdy Tomek zaczął pracować nad filmem „Tylko nie mów nikomu”, mówił, że razem pracujecie.

Tomasz: Żona wszystkim zarządza. Organizuje mój kalendarz, bo ja nie potrafię tego ogarnąć i biorę na siebie zbyt dużo zobowiązań.

Anna: Tomek miał spotkanie w Gdańsku, a zgodził się, że następnego dnia pojedzie do Krakowa na festiwal. Powiedziałam, że absolutnie się na to nie zgodzę, bo miałeś odpocząć i spędzić czas z dziećmi, a nie jeździć wte i wewte.

Tomasz: Gdybym jednak powiedział, że jadę teraz do Iranu, nie miałabyś nic przeciwko temu.

Anna: Nie, nie miałabym. Ale wracając do filmu, najtrudniejsze dla mnie było, gdy Sekielscy ogłosili, że robią taki film i że będzie zbiórka. Ludzie szukali kontaktu do Tomka i wyskakiwał im mój numer telefonu. Aparat rozgrzewał się do czerwoności. Dzwoniło mnóstwo osób, opowiadając mi swoje traumatyczne przeżycia. I to mnie przytłaczało. Niektórzy telefonowali tylko po to, aby się wygadać. Powiedziałam wtedy Tomkowi, że trzeba zmienić adres kontaktowy. I pomyślałam, że te rozmowy z ofiarami pedofilii przed kamerą będą dla Tomka strasznym obciążeniem. Takie wstrząsające historie.

Nie znieczuliłeś się na takie opowieści jako dziennikarz?

Tomasz: Gdybym się znieczulił, musiałbym zmienić zawód. Trzeba mieć empatię, interesować się drugim człowiekiem. Reporter dokumentalista powinien być wyczulony na ludzkie emocje. I na ból.

Anna: Staram się wzmacniać Tomka, chociażby tym, że jestem. Że siedzimy, gadamy sobie, że mamy dom, do którego możemy wrócić. Że razem obejrzymy film.

Tomasz: Ale nie w telewizji. Nie mamy telewizora. Filmy oglądamy w komputerze. Ostatnio zrobiliśmy sobie wieczór z Draculą.

I Anna robi Ci herbatę?

Tomasz: Albo ja Ani. W domu chodzę na krótkiej smyczy: „Po drewno pojedź”. I jadę po pięć taczek drewna. Nie ma czasu na stres pourazowy. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że nie osiągnąłbym tyle w życiu zawodowym, gdybym nie miał Ani i rodziny. Tu jest mój azyl.

(...)

A co z Twoim filmem o SKOK-ach?

Tomasz: Będzie. Trochę się to wszystko przedłużyło, ale mamy zebrane już na niego pieniądze.

I znowu będziecie jeździć na spotkania z widzami, a Wasze dzieci powiedzą, że są z taty dumne, gdy obejrzą film na premierze.

Tomasz: Julka pomagała mi, jako stażystka, przy ustawianiu planów zdjęciowych. Chciała zobaczyć, jak to wszystko wygląda w rzeczywistości.

Anna: A Łukasz pojechał z tobą na spotkania autorskie do bibliotek.

A Ty?

Anna: Ja? Też jestem z Tomka bardzo dumna. W 2018 roku zjeździliśmy całe Zachodniopomorskie, uczestnicząc w spotkaniach z ludźmi. A ty powiedziałeś kiedyś, że jestem jak żona mafiozo.

Tomasz: Zażartowałem nawet, że nie mogę się z tobą rozwieść. Starzy mafiozi nie rozstają się z żonami, gdyż one za dużo o nich wiedzą.

To bardzo pocieszające.

Tomasz: To niby żart, ale rzeczywiście Ania wie o mnie więcej niż służby. Gdy mnie nie ma, rozmawiamy codziennie przez telefon. Chyba dlatego, że my się wciąż kochamy i wciąż lubimy być ze sobą blisko.

Reklama

Anna: Lubimy budzić się obok siebie.

Szymon Szcześniak/LAF AM
Reklama
Reklama
Reklama