Jest zafascynowany Włochami i włoską kulturą. Wieloletnia przygoda Piotra Adamczyka z Rzymem zaczęła się przypadkowo i od… papieża. „Mój Rzym” to było takie cudowne wałęsanie się bez końca, często też długa trasa do Watykanu, które jest oddzielnym państwem. (...) Pamiętam koncert w Kaplicy Sykstyńskiej tylko dla kardynałów, na który dostałem wejściówkę. Było ich pięciu, każdy przybył ze swoją świtą. Siedzieliśmy wygodnie na swoich krzesełkach i mieliśmy szansę kontemplowania najsłynniejszych fresków Michała Anioła. Szyja mnie bolała od patrzenia w górę. Przypomniałem sobie moją pierwszą wizytę tam, w ogromnym tłumie i strażników, którzy tę międzynarodową, ludzką masę popędzali: avanti, avanti...", wspominał w rozmowie z Beatą Nowicką.

Reklama

Włoskie wspomnienia Piotra Adamczyka

Piotr Adamczyk uwielbiał gubić się w Rzymie. ,,Po jakimś czasie zaczynasz być częścią tego świata, sąsiedzka rodzina staje ci się bardzo bliska. (...) Tam nauczyłem się tak jeść rano, nie potrzebuję dużego śniadania. Makaron na wieczór jest podobno najlepiej strawnym daniem, które ci pozwala głęboko spać. Jesz w restauracji, w której nie dają ci rachunku, bo płacisz za wszystko na koniec miesiąca. (...) Przyjacielskość, rodzinność, bliskość", wyznaje aktor.

Reklama

„Włosi mają w sobie przecudowny dar cieszenia się małymi rzeczami. Tam czas płynie inaczej”, dodaje w wywiadzie video. Aktor zdradził nam również, jak przyrządzić idealną kawę! Co jeszcze?

Reklama
Reklama
Reklama