Mapa jej „nieobecności” jest niezwykła: grała w deszczu na plaży Bari, w katedrze w Edynburgu śpiewała przez miesiąc, każdej nocy. W spektaklu „Czas kobiety” sama musiała pochować się w trumnie, w Miami robiła 50 basenów, żeby uciszyć swoje demony. Mówi: „Moi synowie zaraz kończą liceum. Powoli dochodzę do mojej wolności. Już mogę!”. Z płytą „Minione” wraca po sześciu latach. Domyślacie się, kogo zobaczycie na nowej okładce Vivy!? Odpowiedzi szukajcie w materiale wideo!

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama