Niegdyś naczelna skandalistka polskiego show-biznesu, dziś stateczna żona i matka. Maja Frykowska z biegiem lat przeszła niewiarygodną przemianę, także duchową. Jak sama dzisiaj mówi, odnalazła Boga i miłość, która ją uskrzydliła. Zobacz, jak powstawała sesja VIVY! z byłą gwiazdą Big Brothera, która miała odwagę zmienić swoje życie o 180 stopni! O tym, jak wyglądała jej droga do nawrócenia, opowiedziała w osobistej rozmowie z Krystyną Pytlakowską.

Reklama

– Jesteś trudną partnerką?

Maja Frykowska: Jestem bardzo wymagająca wobec siebie i wobec bliskich mi ludzi. Jestem bardzo nieufna, bardzo wnikliwa i podejrzliwa. Bóg jednak zmienił mój charakter, nie jestem już taką awanturnicą jak kiedyś. Stałam się bardziej uległa. No i chcę żyć zgodnie z zasadami Bożymi. A co jest kwintesencją szczęśliwego życia? Miłość – tylko ona nas uskrzydla.

Reklama

– Dlaczego tak nagle zapragnęłaś Boga?

Chyba z powodu mojego zagubienia i życiowej pustki. Bóg wie, kiedy wołamy do niego o pomoc, i przychodzi do tych, którzy mają otwarte serca i są na to gotowi. Mnie usłyszał, kiedy jechałam na casting do filmu. Producentem tego filmu była dziewczyna, za którą nie przepadałam. Sztuka jest ważniejsza niż osobiste animozje. Tam poznałam jej brata. Powiedział, że odnosi wrażenie, jakbym ja też była jego siostrą. To on wprowadził Boga w moje życie. Do dziś jest moim przewodnikiem, rozmawiam z nim po dwie godziny dziennie. Czasem mówi mi: „Stop”, bo nie podobają mu się jakieś moje zachowania. To on mnie przystopował, gdy na chwilę wróciłam do swoich starych nawyków – narkotyki, wątpliwe towarzystwo i seks

Reklama
Reklama
Reklama