Marianna i Maciej Stuhr. Brat i siostra. Łączył ich artystyczny dom z Krakowa i niezwykli rodzice, z ojcem Jerzym na czele. Dzieliła kłopotliwa różnica wieku (siedem lat) i różne temperamenty. Żeby oboje "poznali się" bliżej, potrzebowali lat. I Warszawy.

Reklama

Marianna: - Ja się niedawno zorientowałam, że myśmy się kompletnie minęli.

Maciej: Kiedy ja i moi koledzy mieliśmy 18 lat, Marianna miała 12. Byliśmy dla niej starcami.

Marianna: A jak dorosłam, Maćka już nie było w Krakowie.

Maciej: Dziś wszyscy spotykamy się w Warszawie.

Marianna: Ojciec z powodów zawodowych od lat bywa tu nieustannie, mama zaczęła przyjeżdżać coraz częściej, bo bardzo pomaga mi przy dzieciach. Rok temu siedzieliśmy przy stole w moim domu i mówiliśmy, że to było nie do wymyślenia, że ta rodzina będzie się spotykać w Warszawie, bo tak dla wszystkich będzie najprościej. I dobrze. Przynajmniej mamy szansę na namiastkę życia rodzinnego.

"Viva!" też spotkała się z nimi w Warszawie. I tu ich sfilmowała. Ich silną więź, symbiozę i bliskość.

Rozmowa z Marianną i Maciejem Stuhrami w najnowszym numerze "Vivy!", już w kioskach.

Reklama

Zobacz także
Reklama
Reklama
Reklama