Trudno sobie wyobrazić ból, jaki przeżywa rodzic po stracie dziecka. To niewyobrażalne cierpienie, które trudno ukoić. Dla mamy Ani Przybylskiej, udział w filmie o życiu córki był oczyszczającym przeżyciem. Krystyna Przybylska mówi, że chciałaby, aby ją zapamiętano taką wesołą, roześmianą, pełną radości, na pewno nie z okresu choroby. O córce przypominają jej wnuki. ,,Nie mam córki, ale ta duża część jej jest w dzieciach”, mówi przed kamerą viva.pl.

Reklama

Mama Ani Przybylskiej o tęsknocie i wnukach

Pani Krystyna Przybylska chce pamiętać córkę wesołą, pełną radości. Wciąż wspomina sytuacje, które były zabawne. „To było moje dziecko. Pamiętam, jak mówiła: „Mamo, u nas będzie inna kolejność”, kiedy tłumaczyłam, że najpierw odchodzą rodzice, a potem dzieci. Ona to czuła. Dlatego nie chcę pamiętać jej z czasów choroby. Wolę przypominać sobie takie zabawne sytuacje. Kiedy kończyłyśmy dom, już po śmierci Bogdana, prosiłam Anię, żeby ściągnęła kolegów, to nam pomogą. „Anka, zawołaj kumpli”. Nie bardzo chciała, więc ja poszłam do nich i poprosiłam o pomoc. Przyszli i raz-dwa wszystko zrobili. Jeden miał chyba pseudonim „Kalosz”. Powiedziałam im, że z Agnieszką robimy ognisko, a wy znosicie piach. „Mamo, jak tyś to załatwiła?”, dziwiła się Ania. Ale ona też przejmowała pałeczkę i nie czekała, aż Jarek czy jakiś fachowiec się czymś zajmą. Zarządzała, jak ja i Agnieszka", opowiadała mama Ani Przybylskiej w rozmowie z Krystyną Pytlakowską dla VIVY!.

Za bliskimi aktorki nagrania do filmu Ania. To poruszająca produkcja o życiu aktorki. To było dla nich bardzo trudne, ale zarazem w pewnym sensie oczyszczające przeżycie. Podzielili się z twórcami swoimi historiami, nagraniami związanymi z Anią Przybylską, a także usłyszeli wypowiedzi jej znajomych i przyjaciół. To było poruszające.

Sprawdź też: Mama Ani Przybylskiej o jej ostatnich chwilach. Nadal nie uporała się ze stratą córki

Mateusz Stankiewicz

„Pokazali Anię śmiejącą się, nie żadną celebrytkę pozującą na ściankach. Zwykła Ania, najzwyklejsza. Jej marzenia, dzieci, rodzina. Ona zawsze rodzinę stawiała na pierwszym miejscu. I ta jej pedanteria. Chciałam, żeby ten film pokazał miłość, rodzinę. Ja Jarka bardzo lubię. Jest otwarty, komunikatywny. Wersja robocza, którą oglądałam, to prawdziwy dokument. Tam nie ma smutku, choroby i płaczu. Jest moja Anka, którą nazywałam trzepaczką. Taka roześmiana, rozgadana. Ania z krwi i kości", mówi w VIVIE! Krystyna Przybylska.

Zobacz także

Aktorka była rodzinną, ciepłą osobą. Najbliższych stawiała zawsze na pierwszym miejscu. Czego mama Ani Przybylskiej nauczyła się od córki? „Miłości. Wzajemnie się kochałyśmy i takiego spokoju. Mimo że ja byłam taka „matka wariatka”, ciągle lękliwa, to ona zawsze mówiła: „Mamo nie martw się, będzie dobrze”. Była wspaniałą córką, matką i siostrą”, dodaje pani Krystyna przed kamerą Viva.pl.

O córce na co dzień przypominają jej ukochane wnuki: Oliwia, Szymon i Jan. Ich gesty, zachowania, uśmiechy... To przynosi ukojenie, spokój i jest dla niej źródłem szczęścia. Ania wraca też do niej często w snach. „W dzieciach widzę Anię. Oliwka, mimo że przypomina dużo Jarka, to też jest to Ania. Widzę jej zachowania, uśmiechy. To cała Ania. Chłopcy są podobni, ale mają swoje oddzielne zainteresowania, a Oliwia poszła w ślady Ani. [...] Wnuki często przypominają mi Anię. To jest też dla mnie takie ukojenie. Nie mam córki, ale ta duża część jej jest w dzieciach”, wyznaje mama aktorki.

Zachęcamy do obejrzenia materiału video.

Reklama

Sprawdź też: Agnieszka Kubera poruszająco o siostrze: „Brakuje mi jej głosu, poganiania nas, ustawiania...”

Mateusz Stankiewicz
Reklama
Reklama
Reklama