Klaudia El Dursi zmagała się z problemami zdrowotnymi. Zmartwiona mama poleciała za nią na koniec świata
„Prawie nie jadłam, nie byłam w stanie nic przełknąć”...
Kilka tygodni temu Klauda El Dursi wyjechała z ekipą VIVY! do Dubaju, by zrealizować sesję do najnowszego wydania naszego magazynu. W jej trakcie udało się nam nakręcić z prezenterką przepiękny klip – zobacz na górze strony, jak wypadła gwiazda najnowszej okładki przed kamerą…
Z kolei w rozmowie z Katarzyną Piątkowską Klaudia opowiedziała o kulisach powstawania hitu TVN7. Nie zawsze jest tak kolorowo, jak może wydawać się widzom…
Klaudia El Dursi o problemach zdrowotnych. Wywiad VIVY!
Fragment poniższej rozmowy pochodzi z nowej VIVY!
– W raju bywało tak ciężko?
Bardzo. Jedziemy na trzy, czasem cztery miesiące i nagrywamy non stop, każdego dnia.
– Ludzie myślą, że Ty tam głównie siedzisz na plaży pod palmami.
Wiem, że myślą, że ja tam leżę i pachnę, i raz na tydzień wpadnę na plan. Prawda jest zupełnie inna. Kiedyś policzyłam, że w trakcie sezonu nie było mnie na planie tylko trzy dni, bo scenariusz nie przewidywał mojej obecności na nagraniach.
– Mówiłaś niedawno o swoich kłopotach zdrowotnych ciągnących się od kilku lat. Jak sobie radziłaś? Przecież nie mogłaś schować się pod kocykiem i po prostu nie przyjść do pracy. Plan zdjęciowy to jest wielka machina, w której każdy element jest bardzo ważny.
Jestem zadaniowym człowiekiem, który nie lubi nawalać. We wszystko, co robię, angażuję się w stu procentach. Bardzo rzadko, w ekstremalnych sytuacjach, gdy naprawdę źle się czułam, pozwalałam sobie poprosić o chwilę przerwy i przekładałam wyjście o pół godziny. W tym czasie stawiałam się na nogi, wychodziłam i… dawałam radę. Szalenie trudny był dla mnie ostatni wyjazd do Wietnamu. Miałam naprawdę kiepski moment pod względem zdrowotnym. Dlatego pojechała ze mną moja mama, bo się o mnie martwiła i chciała o mnie zadbać.
– Jej obecność pomogła?
Bardzo, choć codziennie widziałam jej łzy zmartwienia.
- Zobacz także: Klaudia El Dursi po latach pogodziła się z ojcem swojego pierwszego syna. „To nie było proste”
– Czytałam komentarze Twoich zaniepokojonych fanów. Zastanawiano się, co się z Tobą dzieje, a nawet podejrzewano o anoreksję.
Od lat zmagałam się z problemami jelitowymi. Prawie nie jadłam, bo nie byłam w stanie nic przełknąć. Po każdym kęsie czułam się źle. Miałam potworne skurcze żołądka, bóle brzucha takie, że nie mogłam się wyprostować. Nikłam w oczach. Przy wzroście 174 centymetry ważyłam 47 kilogramów. Bywało, że nie miałam siły utrzymać się na nogach. A przecież moja praca na planie polega też na staniu w pięknych kreacjach w pełnym słońcu. Mój partner Jacek ze względu na szkołę chłopców został z nimi w Polsce. Zanim cała trójka doleciała do mnie trzy tygodnie później, codziennie dzwonił i mówił, że kupuje bilet i natychmiast po mnie przylatuje.
– Nie przyleciał.
Udało mi się go powstrzymać (śmiech). W Wietnamie przeszłam kryzys. W pewnym momencie miałam problem nawet z przejściem z busa na plan. Ale byłam bardzo zdeterminowana, żeby postawić się na nogi. Dlatego zadbałam nie tylko o swoje ciało, ale też o psychikę. Jeśli głowa nie pracuje dobrze, ciało też niedomaga. Podeszłam do sprawy holistycznie. Przyjmowałam suplementy, piłam zioła, byłam na diecie, dbałam o to, żeby się nie stresować. Zadziałało, bo w końcu zaczęłam czuć się lepiej. Do tej pory jestem w tendencji zwyżkowej. Choć jestem szczęśliwa, bo zapomniałam o problemach, które ciągnęły się za mną tyle czasu, każdego dnia towarzyszy mi lęk, czy nie nastąpi nawrót dolegliwości. Na razie jest bardzo dobrze. Nie mogę się doczekać kolejnych nagrań, bo czuję, że pojadę tam w świetnej formie, nie będę musiała się niczego obawiać.
Całość w najnowszej odsłonie naszego magazynu. Zobacz też wywiad wideo:
Sesja zdjęciowa zrealizowana w Dubaju przy współpracy z Visit Dubai.