Reklama

Jest specjalistką od kryzysów, bo sama pokonała ich w życiu wiele. I dzięki nim to życie zmieniła. Wreszcie dojrzała do tego, by to ono dostosowywało się do niej, a nie ona do niego. Wcześniej jej działania często wynikały z okoliczności i sytuacji, w jakiej się znajdowała, a teraz nad wszystkim panuje. Katarzyna Niezgoda dziś mówi, że jest szczęśliwa, choć dojście do tego stanu zajęło jej lata. Przeszła nie tylko wewnętrzną metamorfozę. Czy czuła się dyskryminowana w męskim świecie biznesu? Dlaczego nie została mamą? O czym marzy? Na te pytania znajdziecie odpowiedź w naszym video!

Reklama

Katarzyna Niezgoda o drodze do sukcesu

Zamiast balować, romansować i cieszyć się pięcioma latami studenckiej młodości, Ty poszłaś do pracy. To nie było normalne. Zwłaszcza że pochodziłaś z zamożnej rodziny, gdzie nie wylicza się, ile ziemniaków kto ma zjeść na obiad.

Fakt, że zaczęłam pracować, był skutkiem kryzysu pomiędzy mną a moim ojcem. On zawsze uważał, że powinnam dać sobie spokój ze studiami i od razu zająć się prywatnym biznesem, a ja na to nie miałam zupełnie ochoty. W mojej rodzinie i dziadek, i ojciec pracowali prywatnie. Uważali, że to warunek sukcesu finansowego. Powiedziałam więc, że będę studiować i że nie potrzebuję ich wsparcia finansowego, bo sama go sobie zorganizuję. I dlatego tak się zmobilizowałam.

(...)

Wyprowadziłaś się z domu i zaczęłaś żyć na własny rachunek.

Sama mieszkałam od 16. roku życia, jeszcze gdy chodziłam do szkoły średniej. Rodzice się rozwiedli, mama wyjechała za granicę, miałam mieszkać z ojcem, ale nie było nam obojgu po drodze. To nie było dla mnie łatwe. Pamiętam, że w liceum udawałam, że mam normalny dom i mieszkam z rodzicami. Uważałam, że świetnie się maskuję, ale po latach dowiedziałam się, że i tak wszyscy wiedzieli, jak to ze mną jest. No a potem zaczęłam zarabiać na siebie jako recepcjonistka. To była naprawdę cudowna, fajna praca.

Od hotelowej recepcji do dyrektora dużego banku daleka droga. Jak to zrobiłaś?

Nie osiadałam na laurach, szukanie było moją siłą napędową, nie bałam się, próbowałam od początku. Najpierw pytałam, co mam do zrobienia, a dopiero potem, ile będę zarabiała. Najtrudniejsze było przejście z firmy fast-moving consumer goods do bankowości. Bank to zupełnie inne środowisko, inne zasady, musiałam nauczyć się wszystkiego od początku, nawet zachowań. Najtrudniejsze było pierwsze pół roku, potem już się wszystkiego nauczyłam.

Musiałaś przekonać mężczyzn w tym męskim świecie, że nie jesteś kobieciątkiem?

Oczywiście, że musiałam. Przede wszystkim nie mówi się tam do siebie po imieniu, w banku panują sztywne formuły. Nie można było wpaść do kogoś do pokoju i posiedzieć przy jego biurku. Nawet takie spotkania umawiała sekretarka. Nieraz popełniałam faux pas, bo i tak zwracałam się do wszystkich po imieniu albo sama robiłam sobie kawę w kuchni. Ubierałam się też podobno nie tak. Natomiast nie przypominam sobie, żeby moja kobiecość stanowiła jakiś problem.

Byłaś już wtedy mężatką?

Za mąż wyszłam jeszcze przed pracą w korporacjach, na ostatnim roku studiów.

Ale dlaczego? Przecież nie musiałaś?

W tamtych latach dziewczyny studiowały, żeby sobie znaleźć męża. A na czwartym, piątym roku już nic tylko były śluby. Męża wypadało mieć.

Przywiązujesz wagę do tego, co wypada?

Teraz już nie, ale kiedyś przywiązywałam. Poza tym brakowało mi rodziny, nawet takiej dwuosobowej. Miałam potrzebę stworzenia domu. To był fajny człowiek, chociaż oboje byliśmy za młodzi na małżeństwo i oboje mieliśmy dużo pomysłów na życie. Drugi raz tak wcześnie bym za mąż nie wyszła.

Cały wywiad z Katarzyną Niezgodą w najnowszym numerze VIVY!, w kioskach już od 14 czerwca.

Reklama
MARCIN KEMPSKI/I LIKE PHOTO

Co jeszcze w nowym numerze VIVY! 12/2018?

Celia Jaunat i Grzegorz Krychowiak. Niezwykła historia miłości pięknej Francuzki i najbardziej stylowego piłkarza polskiej reprezentacji. Daria Ładocha, mistrzyni zdrowego gotowania opowiada o gotowaniu, córkach, wielkiej miłości i życiowych zakrętach. Katarzyna Niezgoda, znana bizneswoman wspomina dzieciństwo i rozlicza się z zawiedzioną miłością. A także… MUNDIAL 2018. Żony i narzeczone piłkarzy. Partnerki Neymara, Ronaldo, Messiego…Oto kobiety, które nie chcą być tylko ozdobą swoich mężczyzn.

Reklama
Reklama
Reklama