Jan Englert i Beata Ścibakówna w romantycznym teledysku... Co powiedzieli nam o mijającym czasie?
„Motyle w brzuchu przerodziły się w przyjaźń”
Byli z nami na pierwszej okładce VIVY! 25 lat, są z nami i dziś! Dziś, gdy nasz magazyn obchodzi 25. urodziny. Wciąż zakochani i bogatsi o kolejne doświadczenia Beata Ścibakówna i Jan Englert wzięli udział w jubileuszowej sesji do VIVY! Zobaczcie jej efekty, które zamknęliśmy nie tylko w zdjęciach, ale i teledysku…
Sprawdźcie także, co para powiedziała na o sobie, życiu i mijającym czasie…
Jan Englert i Beata Ścibakówna w VIVIE! 2022 – fragment wywiadu z Beatą Nowicką
Co jest trudniejsze: granie czy życie?
Beata: Życie, zdecydowanie. Do roli można się przygotować, wypróbować różne warianty, pomylić się i poprawić, żeby potem na scenie czy na planie być najlepszym. W życiu człowiek musi poskładać w całość klocki, które są nowe, nieznane. Nigdy nie wie, czy one do siebie pasują. Improwizuje i na bieżąco weryfikuje, co robić dalej.
Jan: Nikt z nas nie jest zbudowany z jednego kawałka. Każdy życiorys to pudełko rozrzuconych różnych puzzli, które składa się w jakąś całość albo nie. Ci, którym się składa, są szczęśliwi, pozostali – nie. Ja bym powiedział, że w miarę upływu lat i czasu życie robi się coraz trudniejsze, a granie coraz łatwiejsze, ale towarzyszy mu coraz większy strach. To jest ta sprzeczność. Im większe ma się umiejętności, im więcej człowiek wie o tym zawodzie, tym bardziej się boi. Jak ten ruski żołnierz, który powiedział dyrektorowi cyrku, że skoczy spod kopuły na główkę bez zabezpieczenia. Dyrektor na to: „To niech pan pokaże”. Żołnierz skoczył, leży plackiem, a dyrektor woła: „Panie, ja takiego numeru w życiu nie widziałem! Ile pan chce pieniędzy?”. „Nie chcę żadnych pieniędzy”. „Ale dlaczego?”. „Nie wiedziałem, że tak boli”. W młodości jest coś takiego, że skaczemy bez zabezpieczenia na główkę, nie sprawdzając, czy w basenie jest woda. Potem zbieramy doświadczenia.
CZYTAJ TAKŻE: Jan Englert: „Wegetacja mnie przeraża, dlatego mam hasło – umrę zdrowy! Byle jeszcze nie dzisiaj"
Stanisław Radwan słynący z poczucia humoru powiedział mi kiedyś: „Nie wierzę ludziom, którzy od rana do wieczora stoją na straży intelektualnego koturnu i nie potrafią zabawić się w życie”.
Jan: To bardzo piękny szlagwort, ale czy życie to zabawa? Życie to jest bezustanna walka! Oczywiście trzeba je też kochać. Ani Beata, ani ja nie jesteśmy…
Beata: …destrukcyjni. Dla nas zawsze szklanka jest do połowy pełna. Wręcz uciekamy od ludzi, którzy narzekają. Jestem optymistką.
Jan: Ja byłem zawsze entuzjastą, teraz zacząłem być sceptykiem.
Beata: Sarkastycznym…
Jan: Jestem dziadersem, stłamsił mnie internet. Śmietnik, w którym nie ma segregacji śmieci. We własnym koszu oddzielam plastik, papier, szkło, bio… W internecie wszystko jest wymieszane, oślizgłe. Nawet jak chcę wyjąć coś wartościowego, to i tak jest upaćkane. Zdaję sobie sprawę, że nie ma od tego ucieczki. Druk, wynalazek Gutenberga, też był rewolucją dla świata, ale zanim się z nim oswoiliśmy i stał się dobrem publicznym, minęły dwa wieki. Internet nadał światu tempo, które jest dla ludzi zabójcze. Czasami mam uczucie, że to nie ja, tylko ktoś gra mną w grze komputerowej.
Beata: Ja czytam przez internet „Wyborczą”, uczę się angielskiego, w dowolnej chwili mogę sprawdzić każdą informację. Patrzę na internet mniej krytycznie, doceniam jego możliwości.
[…]
Dziś inaczej patrzy Pan na żonę niż 25 lat temu, podczas tamtego spotkania?
Jan: Wtedy, jak i teraz dałem się Beacie namówić na wywiad. Nasza relacja jest dowodem na upływ czasu. Byłem profesorem, robię za asystenta. Niewątpliwie zmieniło się masę rzeczy. Jak zaczynaliśmy, relacja między nami była relacją – nie tylko z racji wieku czy mojego stanowiska, ale wszystkiego – kompletnie inną niż w tej chwili. Jeżeli po drodze nie było katastrofy totalnej, to znaczy, że nad wszystkim panowaliśmy. Jak to się działo? Po co to analizować? Jesteśmy razem 30 lat! Było tyle etapów, tyle różnych momentów, szczególnie w dojrzewającej kobiecie i przejrzewającym mężczyźnie, czyli lekko nadgniłym jabłku, które szpaki przez te lata podziobały. Najważniejsze dziś, że jesteśmy obydwoje jadalni. Nieważne, czy jakiś robak w środku siedzi, czy nie. Dopóki jestem jadalny, w porządku. Jak zacznę być niejadalny, diabli wiedzą, co się wydarzy…
Beata: Ja jestem za Pilchem, że wszystko przed nami, a na pewno bardzo wiele. Mamy mnóstwo planów: premiery, wyjazdy, spotkania, koniec remontu. Moje cele są długoterminowe. Nasze uczucie zmieniało się z nami. Motyle w brzuchu przerodziły się w przyjaźń. Dzisiaj, idąc na spacer, nadal trzymamy się za ręce. Jesteśmy dla siebie bardziej czuli niż kiedyś. Bardziej opiekuńczy, troskliwi, to jest dobra baza, żeby trwać!
_____
Zobacz też: Beata Ścibakówna i Jan Englert – bohaterowie naszej pierwszej okładki 25 lat później!
Cały wywiad z Beatą Ścibakówną i Janem Englertem znajdziecie w nowej VIVIE!. Ponadto na łamach jubileuszowego wydania znalazły się też rozmowy z: Krystyną Jandą i Magdą Umer, Karoliną Pisarek, Hubertem Hurkaczem, Anną Dymną i Marcinem Kydryńskim.
Zachęcamy też do obejrzenia teledysku, który powstał na planie sesji do VIVY!. Znajdziecie go Państwo na górze strony.