Jacek Santorski: „Mam 97 procent szans przetrwania, a mimo to pozostaję uważny”
„Dbamy o dystans, ale wiemy, że chodzi tylko o dystans fizyczny, a nie emocjonalny”
Cały świat wciąż zmaga się z epidemią koronawirusa. W Polsce właśnie wdrożono trzeci etap znoszenia obostrzeń. Choć wielu cieszy się, że wreszcie będzie mogło wyjść do restauracji czy skorzystać z usług fryzjera czy kosmetyczki, wciąż pojawia się pytanie, czy faktycznie powinniśmy pozwalać sobie na powrót do normalności i czy w ogóle kiedykolwiek do tej normalności powrócimy. Ze znajomi w odległości półtora metra, spacery w maseczkach... Jak żyć w tym nowym świecie? „Dobrze jest opracować jakieś kody. Jestem bardzo ostrożny, zdaję sobie sprawę, że jest dwa procent prawdopodobieństwa najgorszego scenariusza, a w moim wieku może nawet procent więcej. Albo mogę też myśleć – i wolę tak to interpretować – że mam 97 procent szans przetrwania, co jest prognozą nie najgorszą, a mimo to pozostaję uważny. Szukam takiego kodu, żeby z kolegą czy koleżanką, z którymi mam buddyjskie doświadczenia, zrobić sobie gaszio, pokłon buddyjski i powiedzieć: „Dzisiaj nie możemy się uściskać, przytulić, ale tym gaszio głęboko spoglądamy sobie w oczy”. Ustalamy nowy rodzaj umowy społecznej. Dbamy o dystans, ale z drugiej strony wiemy, że chodzi tylko o dystans fizyczny, a nie emocjonalny, nie społeczny”, mówi Jacek Santorski w rozmowie z Beatą Nowicką. Więcej w naszym wideo!