Dorota i Czesław Mozilowie bali się w sobie zakochać: „Popełniliśmy największy grzech, jaki można”
To nie była miłość od pierwszego wejrzenia
Dorota i Czesław Mozilowie rozumieją się doskonale. I to nie tylko w miłości. Zakochani poznali się bowiem w pracy. I właśnie to rodziło w nich przez pewien czas mały wewnętrzny sprzeciw. Bo czy wspólnicy mogą się w sobie zakochać? Okazuje się, że tak! Choć byli pełni wątpliwości…
Dorota Mozil i Czesław Mozil o tym, jak się poznali
Podczas sesji do VIVY! zapytaliśmy małżonków o to, jak to się stało, że miłość pojawiła się w ich przypadku w… pracy. „Otworzyliśmy firmę a potem popełniliśmy największy grzech, jaki można. Czyli, że wspólnicy biznesowi zakochali się w sobie. Ale zaryzykowaliśmy, teraz jesteśmy małżeństwem i to była najlepsza decyzja”, powiedział nam muzyk. „Zawsze trochę się ryzykuje wchodząc w związek. My ryzykowaliśmy przyjaźń. I ja bałem się bardzo. Nie polecam tego nikomu”, dodał roześmiany.
Przed kamerą VIVY.pl kilka słów na temat podjętego ryzyka powiedziała też jego żona. „Jeśli żyjesz w przyjaźni, która jest bardzo ugruntowana i dla Ciebie ważna, to wchodząc w relację intymną, dużo ryzykujesz. Jedno jest pewne: to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Ani z jednej, ani z drugiej strony”, usłyszeliśmy od Doroty Mozil.
Pierwsze randki i plany Doroty i Czesława Mozilów
Z kolei w papierowej VIVIE! zakochani opowiedzieli o swoim związku jeszcze więcej. Poniżej fragment rozmowy przeprowadzonej przez Beatę Nowicką.
Wasza pierwsza prawdziwa randka?
Czesław: Toruń kojarzy nam się z pierwszym pocałunkiem. To symboliczne, ponieważ wcześniej byliśmy w kilku podróżach po Europie. Spaliśmy w tym samym pokoju hotelowym, bo oszczędzaliśmy, i do niczego nie doszło. Często mieliśmy jedno łóżko. Wieczorem kładliśmy się spać, rano wstawaliśmy i jechaliśmy dalej. Wszystko musiało poczekać na odpowiedni czas.
Dorota: Naszym fundamentem od samego początku była przyjaźń. Co jakiś czas zakochujemy się w sobie na nowo.
Czesław: To jest bardzo fajne uczucie. Taka seria małych miłości.
Bardzo często mówimy sobie: „Wiesz, że cię kocham” i cały czas mam poczucie, że nigdy tego nie nadużywamy.
[…]
Ciekawe, dlaczego wybrałeś właśnie Polkę na żonę?
Czesław: W Kopenhadze zostałem ministrantem, a potem harcerzem tylko po to, żeby spotykać Polki, bo ciągnęło mnie do języka matki, to jest prymarne, nie potrafiłem się od tego uwolnić. Pamiętam, jak w 2002 roku przyjechałem do Polski z pierwszym zespołem i moje koleżanki Szwedki – Linda i Magdalena – śmiały się, że flirtuję nawet z panią w Biedronce. Tak mnie ciągnęło do Polek (śmiech). Przez lata wchodziłem w różne związki, ale żaden nie trwał dłużej niż rok. Dorota jest kobietą mojego życia. To wielkie szczęście mieć obok siebie kogoś takiego jak moja żona. Kiedyś nie lubiłem dźwięku słowa „żona”. Teraz uwielbiam, bo kojarzy mi się z Dorotą. Jestem patriotą, czuję się Polakiem z korzeniami ukraińskimi, ale mam świadomość własnej niewiedzy historycznej. Nie ma nic piękniejszego niż życie z kobietą, która jest mądrzejsza niż ty sam! Uważam siebie za dobrego obserwatora, ale jestem zbyt ufny i naiwny wobec świata, ludzi. Gdy Dorota pojawiła się w moim życiu, w 96 procentach przypadków opieram się na jej opiniach, a moja męska duma dzielnie to znosi.
[…]
Na płycie „#ideologiamozila” jest utwór „Ziemia obiecana”. Co jest Waszą ziemią obiecaną?
Dorota: Wspólna starość jest moją ziemią obiecaną. Jestem przekonana, że to będzie fajna starość.
Czesław: My ją sobie nawet wyobrażamy, rozmawiamy o tym. W wyspiarskiej części Danii domki nie są drogie, ponieważ tam nie ma pracy i jest daleko do szkoły. Idealnie dla nas, bo uprawiamy wolne zawody i nie posiadamy dzieci. Mam taki obrazek przed oczami: skromny domek w Danii, wokół pola, w środku koza do palenia. Jest lato, Dorota ze swoją siostrą, która przyjechała z Londynu, już są w naszym domku, ja po koncercie jadę do nich całą noc. Nad ranem wstępuję do piekarza i kupuję smørrebrød, słynne duńskie kanapki na ciemnym, żytnim chlebie, ze śledziem, jajkiem czy ziemniakami, a ponieważ jadę z Polski, mam też oczywiście dobrą wiejską kiełbasę. Będę z dziewczynami jadł śniadanie, rozmawiał i patrzył na pola…
Dorota: …a ja intuicyjnie czuję, że Czesław nadjeżdża, i w długiej, powiewnej sukni wypatruję go na horyzoncie (śmiech). Chciałabym, żebyśmy byli zdrowi, dużo podróżowali i zorganizowali sobie fajne życie między Danią a Polską. Więcej do szczęścia mi nie trzeba.
_____
A co lubią i czego nie lubią w sobie bohaterowie nowej VIVY!? Zobacz do końca nasze wideo i poznaj odpowiedzi na te pytania.
Sprawdź też: Znają się 11 lat, a od pięciu są małżeństwem. W czym twi sekret związku Czesława i Doroty Mozilów?