Reklama

Już jako mały chłopiec wiedział, że będzie aktorem. Udowodnił, że potrafi spełnić swoje marzenia. W rozmowie z Beatą Nowicką aktor opowiedział o rysunkach z dzieciństwa, locie w kosmos, Gombrowiczowskiej „gębie”, hormonach i miłości. A także o wyjątkowej kobiecie w jego życiu, ukochanej żonie. To Edyta Pazura specjalnie dla VIVY! wykonała zdjęcia Cezarego Pazury i ich młodszej córki Rity. Jak wyglądały prace na planie sesji? Zapraszamy do obejrzenia wyjątkowego wideo! A poniżej prezentujemy fragment wywiadu.

Reklama

Cezary Pazura o marzeniach i dzieciństwie

Jako dzieciak z Niewiadowa postanowiłem sobie, że będę aktorem, a koledzy strasznie śmiali się ze mnie. Zniosłem wiele upokorzeń z ich strony. Opowiadałem o tym pani?

Nie.

Kiedyś wyciągnęli ze śmietnika taką dużą obudowę na telewizor, wtłoczyli mnie w nią i mówią: „No to teraz występuj, baranie”. Byłem cały brudny, popłakałem się i w salwach ich rechotu pobiegłem do domu. Zrozumiałem, oni mi to brutalnie uświadomili, że moje marzenia są niemożliwe, no bo jak można być w telewizorze?

Nie mieli racji.

Można przejść na drugą stronę lustra. Nie wiem, skąd ja, chłopiec z małej miejscowości, wiedziałem, że jednak mogę spróbować dostać się tam. Mój tata nauczyciel powiedział mi ważną rzecz. „Żeby osiągnąć w życiu sukces, do 15. roku życia musisz zdać się na starszych, oni wiedzą lepiej”.

Ufał Pan ojcu?

Tak. Tata uczył już w latach 60. ubiegłego stulecia, to był okres powojenny. Ci, którzy wcześniej z różnych przyczyn nie mieli dostępu do edukacji, zaczęli chodzić do szkół wieczorowych, gdzie uczyli się czytać i pisać. Dorośli ludzie. Tata czasami zabierał mnie do pracy. Widziałem to na własne oczy i nie mogłem zrozumieć, dlaczego dorośli nie umieją czytać ani liczyć. Wtedy tata mi tłumaczył, że takie były czasy, kiedy oni byli w moim wieku, nie mieli żadnych szans na naukę, więc powinienem cieszyć się, że mogę chodzić do szkoły. To do mnie przemawiało. Byłem karnym dzieckiem.

A teraz jest Pan pracoholikiem, więc dzieci mają przykład na co dzień.

One widzą, że tata jest znany, że do taty ludzie się uśmiechają, proszą o autograf, mówią: „Widziałem pana w teatrze” albo „Podoba mi się pana film”. Córka mnie zapytała: „Tato, czy ty kiedyś byłeś bardzo sławny?”. „Byłem, przez ulicę nie mogłem przejść, uciekałem przed fotografami”. Ona na to: „Ja też chcę być sławna”. I to był początek naszej poważnej rozmowy, co to znaczy być sławnym i dlaczego tato był sławny. Nie dlatego, że chciał, tylko starał się dobrze wykonywać pracę aktora, która wiąże się z popularnością. Ale tato nigdy nie byłby sławny, gdyby źle wykonywał swoją robotę.

Ma dopiero 11 lat. Rozumie, jak Pan do niej tak przemawia?

Stara się. Można rozumieć, ale to nas nie uchroni za każdym razem. Skakałem pod sufit, kiedy oglądałem finałowy mecz Igi Świątek. Tak strasznie cieszyłem się, że wygrała Roland Garros. I już. Wieczorem oglądam Instagram: „Iga, kochamy cię, Iga, jesteś super, Iga jesteś wielka…”. Jeden kolega aktor nagrał, jak Iga gra, i siebie przy telewizorze. Świat zwariował.

Ale nie Pan.

Nie miałem planów, żeby nagle na Instagramie umieszczać podziękowania dla Igi Świątek, bo jest dla mnie obcą osoba. Gdyby żona miała urodziny, pokazałbym moją Edytkę z kwiatami ode mnie. Ale ciśnienie z zewnątrz sprawiło, że myślę sobie: Kurczę, no ja nie mogę być gorszy! I co?! Oczywiście buchnąłem jej zdjęcie i napisałem: „Brawo dla tej pani”. Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że – podobnie jak moje dzieci – nie jestem od tego wolny.

Podobno tylko dzieci łudzą się, że w życiu chodzi o zaspokajanie ich potrzeb.

Nie tylko jak widać. A rozczarowanie jest ogromne, kiedy nie spełni się potrzeb. Młodzi ludzi zadali mi niedawno pytanie: „Gdybyś nie miał nic, był, jak się urodziłeś, goły i wesoły, byłbyś szczęśliwy sam ze sobą?”. Ja mówię: „Nie”. Bo są elementy w moim życiu, bez których nie potrafiłbym żyć: dzieci i żona. Oszalałbym, zwariował.

Reklama

Cały wywiad z Cezarym Pazurą w nowej VIVIE! nr 21/2020. Magazyn dostępny w punktach sprzedaży w całej Polsce od 29 października, a także na stronie hitsalonik.pl.

Reklama
Reklama
Reklama