Reklama

Jedna z najpiękniejszych polskich aktorek... Zaraz po studiach zaczęła grać w znakomitym Teatrze Ateneum. Od ponad dwudziestu lat wciela się w serialową postać Elżbiety Chojnickiej. Czy widzowie Klanu wiedzą, jaka jest naprawdę? Barbara Bursztynowicz niewiele mówi na temat swojego życia prywatnego. Czy chciałaby cofnąć czas? Jak wygląda praca na planie jednego z ulubionych seriali Polaków?

Reklama

Barbara Bursztynowicz o Klanie

Rola Elżbiety Chojnickiej odcisnęła piętno na jej zawodowym życiu, że reżyserzy, producenci postrzegają ją jako przez pryzmat postaci, w którą wciela się w Klanie. Zresztą widzowie też. Siła oddziaływania takiego serialu jest niewyobrażalna. Często słyszy od ludzi na ulicy i podczas spotkań: „nasza Elunia”. Dla pań jest dobrą koleżanką, córką albo nawet matką. Ludzie na ulicy chętnie z nią rozmawiają. W końcu znają ją od dziecka. „Bardzo chętnie z nimi rozmawiam. To zaszczyt rozmawiać z tym, kto czuje we mnie kogoś bliskiego. Mamy mnóstwo wspólnych tematów. Mówimy o życiu”, mówi Barbara Bursztynowicz.

W naszym video, Barbara Bursztynowicz opowiedziała o najtrudniejszych momentach grania w Klanie i popularności. Sprawdź!

Bara Bursztynowicz w wywiadzie VIVY!

Pani lubi swoją postać?

Czasami tak, ale bywam też nią zmęczona. I od czasu do czasu proszę o zmiany w moich wątkach, które uatrakcyjniałyby moją postać. Bo czasem, snując codzienne dialogi, zapominam, że jestem dobrą aktorką.

Żałuje Pani?

Nie. A co do decyzji zagrania w Klanie, jeśli miałam wątpliwości, to tylko ze względu na reakcję środowiska. Mój mąż powiedział wtedy: „Od ciebie też zależy, jaki poziom będzie miał ten serial”. Od początku bardzo rzetelnie podeszłam do roli. Pierwsze lata Klanu były wielką gorączką u nas wszystkich. Towarzyszyły nam fantastyczne emocje, które podzielali widzowie.

Przez serial straciła Pani ważne role?

Pewnie tak. Już na początku grania w Klanie Krzysztof Zaleski zaproponował mi dużą rolę w teatrze. To było nie do pogodzenia. Ale Krzysztof powiedział wtedy: „Bierz serial”. Wielu moich kolegów mówiło: „Co ty robisz? Tak dobra teatralna aktorka w serialu?”. Dzisiaj oni wszyscy zmienili zdanie. Później zaczęłam się denerwować o swój rozwój artystyczny. Bo to, że mam tyle lat, ile mam, nie znaczy, że nie mogę się rozwijać. Jestem szczęśliwa, kiedy pojawia się ciekawa propozycja. Z wielką przyjemnością grałam w „Dziewczynach z kalendarza” i „Furiach” w Teatrze Komedia, a teraz w „Rannym ptaszku” Colleen Murphy. Jeździmy z tym spektaklem po Polsce. Małe miejscowości mają cudowną publiczność.

Aktorstwo domaga się popularności. Pani to się udało, mężowi nie. Jak to znosi?

Myślę, że czasem jest mu przykro. Ale nie okazuje tego, bardzo mnie wspiera. Poza tym ma swoje mniej spektakularne dokonania. Jeżeli jest zazdrosny, to o czas, jaki nie spędzam z nim. A lubimy ze sobą być. 41 lat jesteśmy już razem. Nie lubię o nas mówić, bo staliśmy się już taką dyżurną szczęśliwą parą, a to trochę nudne (śmiech).

Ale nadal jesteście szczęśliwą parą?

Tak, ale to nie znaczy, że nigdy się nie kłócimy. W wielu sprawach się różnimy. Ja uważam, że trzeba walczyć. Mąż, że trzeba się poddać temu, co przyniesie życie, godzić się z losem. Czasem mówił: „Jeżeli masz siłę, walcz, ale mnie w to nie wciągaj”.

Cały wywiad z Barbarą Bursztynowicz w nowej VIVIE! w kioskach już od 5 kwietnia!

Reklama

Olga Majrowska

Co jeszcze w nowej VIVIE! 7/2018?

Jaką cenę Barbara Bursztynowicz zapłaciła za rolę w Klanie? Robert Sowa zdradza, gdzie zrodziła się jego kulinarna „działalność” i czy zdarza mu się przypalić... ziemniaki. Po raz pierwszy razem! Beata Pawlikowska, do niedawna szczęśliwa singielka, w końcu znalazła miłość! Kim jest jej ukochany? Oprócz tego: Niezwykła historia Stephena Hawkinga. Mówił: „Odkrycie naukowe nie jest może lepsze od seksu, ale satysfakcja trwa dłużej”.

Reklama
Reklama
Reklama