Reklama

Julia Zarzecka znana jest fanom swoich utworów jako Zalia. Julią pozostaje jednak dla najbliższych. Między innymi dla swojego partnera Antka Sztaby. Choć para chroni swojej prywatności, czasem każde z nich uchyla w wywiadach rąbka prywatności. I bardzo dobrze, bo mówią o swojej miłości w piękny sposób. W najnowszej rozmowie z VIVĄ.pl aktor opowiedział, jak przenika się jego zawodowy świat ze światem Julki. Co ciekawe, zakochani znają się od… dziecka!

Reklama

Antek Sztaba pierwszy raz o związku z Zalią

Ich związek to przykład na to, że można dzielić ze sobą nie tylko prywatne szczęście, ale i pracować w podobnym zawodzie. Ona – piosenkarka, on – aktor. Jeden artystyczny świat pomaga czy przeszkadza w budowaniu szczęśliwego związku? „Te światy są super ze sobą i połączone, i rozłączone. Każdy robi swoje, ale mamy o czym gadać w domu, bo nie siedzimy cały czas w tym samym sosie. Julia mi może opowiedzieć o swoim świecie, ja jej mogę o swoim, ale też czasem one się w niektórych miejscach przeplatają. Dzięki temu możemy sobie wzajemnie pomagać i dawać rady”, powiedział VIVIE.pl Antek Sztaba, który napisał też w swoim życiu kilka tekstów piosenek. Być może już niedługo podpiszę się pod jakimś w wykonaniu Zalii?

Zalia, której prawdziwego imienia nie zna nawet wielu wielbicieli polskiej muzyki. Czy ukochana aktora jest prywatnie inną osobą, niż na scenie? Zalia jest Zalią A dla mnie zawsze będzie Julką, bo my się znamy, odkąd mieliśmy po 14 lat. Mi w ogóle bardzo trudno i długo było się przyzwyczaić, że ludzie do niej mówią Zalia. Miałem takie: „Ale o co wam chodzi? To jest Julka, to po prostu lillput, szkrab, którego znam już ponad 10 lat”, powiedział Rafałowi Kowalskiemu Antek Sztaba, który faktycznie dorastał, kolegując się z Julią. Dopiero niedawno przyjaźń zamieniła się w coś więcej…

Antek Sztaba o cenie sukcesu. Musiał zwolnić: „Czułem, że ucieka ze mnie szczęście”

Angaż w teatrze, filmach i serialach daje Antkowi Sztabie wiele powodów do radości. Ale tak duża ilość pracy i popularności ma też swoje słabe strony. „Ostatnich parę lat to był dla mnie głównie czas spędzany w pociągu albo na autostradzie. Takie życie na walizkach ogranicza możliwość robienia różnych rzeczy. Ogarnianie rodziny jednej, drugiej, związku, przyjaciół, pracy, zdrowia fizycznego, psychicznego – to zajmuje wiele czasu. I nagle mną łupnęło, że mam za mało dnia na te wszystkie sprawy. Dopiero od niedawna staram się zatrzymywać. Nie przyjmować pewnych propozycji, żeby w tym czasie żyć”, mówi VIVIE.pl aktor. „Jestem straszliwie wdzięczny za to, że życie zawodowe zaczęło mi hulać, że przyszedł teatr, że spełniam się też filmowo. Jestem szczęśliwy, ale był moment, gdzie miałem po prostu za dużo wszystkiego naraz. Trochę to we mnie zerwało jakąś uszczelkę, szczęście zaczęło ze mnie uciekać. Zacząłem zauważać zmęczenie, frustrację i kontuzje”, dodaje.

Reklama

Całą rozmowę wideo możesz zobaczyć na górze strony lub na naszym YouTubie.

Antek Sztaba, VIVA! 2/2025 Fot. ŁUKASZ KUŚ
Reklama
Reklama
Reklama