Anna Dymna: „Czasem bardzo boli, jak Cię hejtują, walą w Ciebie. Mnie to w ogóle nie dotyka”
„Czasem drażni, złości. Wtedy się traci siły”, dodaje
Od lat wspiera tych, którzy sami o siebie zawalczyć nie mogą. Mimo problemów zdrowotnych, nie traci pogody ducha i chęci niesienia pomocy potrzebującym. Anna Dymna przed naszą kamerą opowiedziała, co ją dotyka, co rani i co irytuje. Oraz jak ważne jest to, by nigdy się nie poddawać i cierpliwie realizować postanowienia i cele.
Anna Dymna o pomocy innym i podopiecznych: „Czasem źle się zachowują, bo cierpią”
Gdy zakładała fundację „Mimo wszystko” miała pełno obaw. Pytała nawet Jerzego Owsiaka czy da sobie ze wszystkim radę. On uświadomił jej, że wszystkim nie da się pomóc i to będzie zawsze największy problem.
– Prawdą jest, że to czasem okropnie boli. I jeszcze to tak dziwnie działa, że im większej grupie osób się pomoże, to tym więcej ludzi o tym wie i cię nienawidzi za to, że im nie pomogłeś. A po pierwsze fundacja musi zajmować się... musi mieć konkretny cel. I to mnie uratowało. Moja fundacja zajmuje się ludźmi z niepełnosprawnością intelektualną. To są moje dzieci. Ja dla nich już wybudowałam „Dolinę Słońcą” u księdza Zaleskiego w Radwanowicach, nad morzem są dla nich warsztaty. I to jest cel mojego działania – deklaruje Anna Dymna.
Dodaje, jednak, że stara się również rozszerzać swoją działalność pomocową na tyle, na ile to tylko możliwe.
– Wokół robię różne rzeczy, jak „Festiwal Zaczarowanej Piosenki”, ponieważ jestem aktorką, znam ludzi, artystów. Udało się uruchomić tak cudowną siłę! Pokazać, że ludzie na wózkach czy niewidomi, czy sparaliżowani to są normalni ludzie, że w środku jest normalny człowiek, nie patrzmy na wózki. My te wózki mamy w środku i ich nie widać, nie? Tyle rzeczy się udało... – podkreśla.
Skąd aktorka bierze na to wszystko siłę?
– Trzeba mieć, jak się prowadzi fundację, po pierwsze serce na dłoni, kochać ludzi – bez względu na to, jak się zachowują. Czasem się źle zachowują, bo cierpią. Ja ich rozumiem. Czasem się im pomoże, dostajesz w łeb. Trzeba powiedzieć: „słuchaj, nie czułam, że mi dałeś” i się zaprzyjaźnić. I się okazuje, że oni to z cierpienia czasem robią – wyjaśnia przed naszą kamerą.
Stwierdziła jednak również, że wymaga to dużo siły i samozaparcia.
– Trzeba też twardnieć, trzeba mieć potworną cierpliwość, wyrozumiałość, pokorę. I to wszystko się udaje, ponieważ jak się komuś pomoże, albo jak ja jadę do moich podopiecznych, jak oni się do mnie uśmiechają... Mówią: „Ania, dobrze, że jesteś”, albo jak ktoś ci dziękuje i mówi: „gdyby nie ty, to w życiu bym sobie nie poradziła_ł” – to dostaje się tak strasznej siły!” – deklaruje Anna Dymna.
Dzięki temu, że niesie pomóc innym, ona sama zupełnie inaczej patrzy na codzienność i różne dolegliwości.
– Ja nagrywam te programy moje z ludźmi, którzy bardzo cierpią na różne straszne choroby. Oni mi dają największe siły. Czasem mam ochotę powiedzieć: „Boże, jak mnie boli kręgosłup, nie mam siły, nagrywam piąty program, już nie mogę”. Jak ja mam narzekać jak naprzeciwko mnie siedzi chłopak młody, który ma dystrofię mięśniową i już właściwie niczym nie rusza a ma uśmiech i radość, i szaleniec, podróżuje po świecie... Oni mi pokazują, że dopóki oddychasz to jesteś królem i panem życia”.
Czytaj także: Anna Dymna o przemijaniu i zdrowiu: „Wciąż mam dużo rzeczy do zrobienia. Ale czasem brakuje mi siły”
Anna Dymna w sesji dla „VIVY!”, marzec 2022
Anna Dymna o hejcie
Aktorka nie ukrywaj jednak, że od czasu do czasu doświadcza hejtu. Stara się nim jednak nie przejmować i robić swoje.
– Dlatego czasem bardzo boli, jak Cię hejtują, walą w Ciebie – mnie to w ogóle nie dotyka. Czasem drażni, czasem złości jak to robią ludzie, którzy nie powinni tego nigdy w życiu robić, bo na przykład są w tych ludziach, którzy o czymś decydują... Nie powinno się tego robić – podkreśla.
I ujawnia, że czasami dzwonią do niej przedstawiciele mediów z potwornymi, bardzo intymnymi pytaniami.
– Czasem drażni, jak media tak traktują, że szukają tylko, żeby o czymś złym mówić: „co będę tam... Ma Pani raka? A nie, nie ma? A to szkoda. A nie, to przepraszam bardzo, to wszystkiego najlepszego” – to są niestety niektóre nasze media. I tak chcą mówić o złym... I wtedy się traci siły. Ale to, że jest wojna, to, że jest covid na przykład to są takie rzeczy, że to jest los. I na to ja mam ogromne siły, żeby z tym walczyć, bo ja wtedy znajdę każdą siłę jak widzę, że jest nadzieja – a nadzieję się się zawsze widzi – kończy Anna Dymna.
Pełny zapis rozmowy z aktorką możesz znaleźć powyżej.
Czytaj także: Anna Dymna: „Gdy tak blisko rozpętało się piekło, momentami wracają do mnie najtrudniejsze chwile”
Anna Dymna w sesji dla „VIVY!”, marzec 2022