Vanessa Aleksander: Dokuczano jej w szkole teatralnej; usłyszała, że skończy w Biedronce
Uczestniczka "Tańca z gwiazdami" zawalczyła o siebie
Vanessa Aleksander ma ogromne szansa, by sięgnąć po Kryształową Kulę Tańca z gwiazdami. Aktorka zachwyca swoim wyczuciem muzyki, plastyką ciała i charyzmą, których nie sposób jej odmówić. Niewiele osób jednak wie, że za aktorką kilka nieprzyjemnych sytuacji, które wciąż mają wpływ na to, jak postrzega siebie. Często uważa, że nie jest wystarczająco dobra, zdolna i że powinna umieć więcej. Jedną z przykrości sprawiła jej profesorka w warszawskiej Akademii Teatralnej.
Vanessa Aleksander o przekroczeniu granic w szkole aktorskiej
Podczas ostatniego treningu do Tańca z gwiazdami Vanessa Aleksander tak powiedziała nam o plusach bycia częścią show Polsatu. „Ogromnie się cieszę z udziału w programie. Nie spodziewałam się, że tak wiele będzie mi to przynosić radości. Szczególnie że postanowiłam, aby przed 30-stką się od siebie odwalić. (śmiech) A ten program bardzo mi w tym pomaga. Zawsze byłam bardzo dużą perfekcjonistką i wymagałam od siebie bardzo dużo, tak ze 150%. A tutaj nie ma możliwości, by co tydzień dawać z siebie tyle. I mam dziś w tym temacie znacznie większą tolerancję”, przyznała w rozmowie z Rafałem Kowalskim dla VIVY.pl.
Okazuje się, że przez wszystkie lata niewiele osób upewniało ją w tym, że jest świetną aktorką. „Rodzice i rodzina karmili mnie wiarą w siebie. Ale na drodze zawodowej nie spotkałam wielu osób, które były skore, by dmuchać mi w skrzydła. Owszem, były takie, ale to mniejszość. Nie słyszałam zbyt wiele razy, że jestem utalentowana”, przyznała.
Podała też przykład na to, że na początku swojej drogi czasem sprawiano jej przykrość. Niektóre słowa zostały w niej do dzisiaj… „Wczoraj napisał do mnie Pan Profesor z Akademii Teatralnej. Treść wiadomości brzmiała tak: „Vanessa, gratulacje! Oglądam Twoje występy. Czyli jednak nie Biedronka…”. A wzięło się to stąd, że na pierwszym roku usłyszałam od jednej z pań profesorek, że absolutnie się nie nadaję do zawodu aktorki i powinnam pracować w Biedronce. Jakby to było cokolwiek złego – wiadomo, że nie jest. Ale w jej mniemaniu było”, opowiedziała nam aktorka.
„Pamiętam też, że jak byłam dzieckiem i występowałam w teatrze, to graliśmy dwa spektakle z rzędu. Po pierwszym reżyserka mnie zdjęła, mówiąc, że się nie nadaję. Były więc takie sytuacje w moim życiu, przez które do dziś wymagam od siebie więcej i więcej. Największym wrogiem jestem dla siebie ja sama. I ten mój perfekcjonizm, to na pewno”, dodała Vanessa Aleksander.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Nie marzył o roli w BrzydUli, prywatnie bywa trudny… Tak Filip Bobek mówi o sobie
Jak idą jej treningi przed półfinałem programu? Dlaczego wraz z Michałem Bartkiewiczem ukrywali swoje kontuzje? I czy zgadza się z komentarzami internautów? Sprawdźcie w naszym materiale, który znajdziecie i na górze strony, i na YouTubie.