Kiedy Kamil skacze, zamierają ze strachu. Gdy szczęśliwie wyląduje, wszyscy ściskają się, całują i rosną z dumy. Wszyscy, czyli tata Bronisław, mama Krystyna i siostry Ania i Natalia z mężami. Wujkowi kibicuje też jego siostrzeniec Alik. To rozmowa nie tylko o tym, jak... wychować Mistrza, ale także o potędze rodzinnej więzi i miłości.

Reklama

Rodzina Kamila Stocha o skoczku

Dziennikarce VIVY!, Krystynie Pytlakowskiej, udało się namówić rodzinę Kamila Stocha na pierwszy wspólny wywiad.

Kiedy skacze, wszyscy zaciskacie kciuki?

Krystyna Stoch: Oczywiście, a ja zamieram ze strachu – tak bardzo się boję, żeby skoczył bezpiecznie. On i wszyscy jego koledzy. Ten lęk towarzyszy mi, odkąd Kamil zaczął skakać.

Bronisław Stoch: Ale nic nie mogłaś na to poradzić. Ja zresztą też się boję.

Krystyna: Tylko niech pani nie pyta, jak go witamy, kiedy wraca z zawodów. Powiedziałam mężowi, że jeżeli jeszcze jakiś dziennikarz mnie o to zapyta, to go po prostu wyproszę.

Zobacz także

No dobrze, ale jak go witacie (śmiech)?

Bronisław: Chlebem i solą oczywiście.

Natalia (siostra Kamila): A kiedy już skoczy, to straszny krzyk się u nas podnosi, wszyscy się ściskamy, całujemy i rośniemy z dumy.

Duży był, całe dwa dziewięćdziesiąt, okropny grubas. Ania ważyła dwa sześćdziesiąt, a Ninka dwa czterdzieści. Kamil więc był najgrubszy.

Wesoło macie tutaj w tym Zębie.

Krystyna: Kiedy są wszyscy – córki, ich mężowie, wnuk – to zawsze jest bardzo radośnie. Gorzej, gdy wyjadą i zostajemy sami z Bronkiem.

Bronisław: Tylko kotka nas rozwesela, ale na weekendy przyjeżdża wnuczek, wtedy się nim zajmujemy.

Ania (najstarsza siostra Kamila): Takich dziadków, jakich ma moje dziecko, to wszyscy mogą pozazdrościć, nikt nie ma podobnych.

Natalia: Tato, a pamiętasz, jak Ania do mnie zadzwoniła i mówi: „Jest nadzieja, że jednak tata kocha swoje dzieci bardziej niż wnuka”.

Ania: Bo poszli na narty i ojciec uczył Alika jeździć, w końcu mówi: „Ale Kamil to jednak jeździł lepiej niż ty”. Dzieci czasem bywają w czymś lepsze niż wnuki.

Natalia: Kamil miał ogromny talent od dziecka, a Alik to jeszcze nie wiadomo, czy będzie skoczkiem. Ma dopiero niecałe pięć lat.

Krystyna: Dzieci zawsze mówiły, że dla ojca pierwszy jest pies, kot, potem ja, a na końcu one.

Natalia: Kolejność jest tu nieważna, po prostu pies i cała reszta (śmiech).

Pamiętacie, jak Kamil się urodził i ile ważył?

Krystyna: Duży był, całe dwa dziewięćdziesiąt, okropny grubas. Ania ważyła dwa sześćdziesiąt, a Ninka dwa czterdzieści. Kamil więc był najgrubszy.

Natalia: Ale na słowo „grubas” wszyscy się spodziewają, że ważył co najmniej cztery i pół kilo.

Krystyna: Sama byłam bardzo szczupła, ważyłam 47 kilo, a w ciąży 52. To jak miałabym wydać na świat takiego wielkoluda? Rodziłam dzieci i wracałam do domu, normalnie płaska jak przed ciążą, tyle że z noworodkiem na ręku. A kobiety w okolicy się dziwiły: „To pani była w ciąży, nie zauważyłyśmy”. Taka już moja natura.

Reklama

Cała rozmowa Krystyny Pytlakowskiej z rodziną Kamila Stocha do przeczytania w najnowszym wydaniu dwutygodnika VIVA!.

Marcin Kempski/I LIKE PHOTO
Reklama
Reklama
Reklama