Reklama

Ponad dekadę temu Olaf Lubaszenko zawalczył o siebie. Dwa razy. Pierwszy – nie ulegając depresji. Drugi – zrzucając kilkadziesiąt kilogramów i dając tym samym sobie dużo zdrowia i lepszej kondycji. Dziś, po latach, ujawnia, że jedną z motywacji do zewnętrznej przemiany były hejterskie komentarze.

Reklama

Olaf Lubaszenko o swojej metamorfozie. Co czytał o sobie w sieci?

W najnowszym odcinku cyklu „Życie od nowa” Olaf Lubaszenko opowiedział Joannie Przetakiewicz o tym, jak jednocześnie leczył się z depresji i nadwagi. Co dało mu siłę do działania? „Pierwsza motywacja była taka, że po prostu potrzebowałem pomocy. Zdecydowanie to poza dyskusją. Na zewnątrz się rozrastałem, a w środku znikałem, stawałem się kruchuteńki. Tak mocno, że byle co, że każdy impuls mógł mnie złamać, przerwać na pół i by mnie nie było”, mówił aktor.

Gdy dał sobie pomóc i posłuchał rad medyków, jednocześnie lżejszy stawał się nie tylko w duszy. Według artykułów miał schudnąć w sumie aż 80 kilogramów. „Magicznie w tym czasie zacząłem chudnąć, to było niesamowite. Oczywiście nie była to czysta magia, był w tym też rodzaj naukowej podpory. Chodziło mi o dietę. Wystarczyło odstawić praktycznie trzy rzeczy, żeby to ruszyło z tak niesamowitą siłą” zdradził Joannie Przetakiewicz.

Archiwalne zdjęcia:

Olaf Lubaszenko o polskich sportowcach
Olaf Lubaszenko o slubie

Nic by się jednak nie udało, gdyby nie druga motywacja. Hejterzy. Artysta twierdzi, że doznał wstrząsu, gdy zaczął korzystać z internetu i czytać komentarze pod artykułami o sobie. Słowa pełne okrucieństwa przemienił w dobrą energię do działania. „Przede wszystkim nie wyobrażałem sobie, że komuś się chce o mnie pisać. A okazało się, że jest tego całkiem sporo. To było dla mnie szokiem. Poczytałem sobie trochę, jak ludzie mnie nazywają. Mieli wredną uciechę. W pierwszej chwili wbiło mnie to w glebę i wymieszało z błotem. Wsadziło do ogniska i zrobiło ze mnie ziemniaka w mundurku. Takiego dużego, pomarszczonego ziemniaka w mundurku”, opowiadał Olaf Lubaszenko.

„Zacząłem to analizować. Ja szybko w miarę mówię, ale do wniosków dochodzę czasami latami. Tak było też w tym wypadku, że pewnie minęło kilka miesięcy, zanim zacząłem rozumieć, że to może być tak, że kompletnie wbrew intencjom hejterów, potraktuję to jako motywację. Jak paliwo dla siebie. Bo inaczej to nie ma sensu. Inaczej to jest poddanie się temu tonowi i ich zamiarom. Prostackim zamiarom. To trzeba nazywać akurat po imieniu. Zamiarom czasami bezrefleksyjnym, czasami dziejącym się dlatego, że inaczej nie umieją; albo że nikt ich nie nauczył, że można inaczej o ludziach, niż źle”, usłyszeliśmy przed kamerami VIVY.pl.

SPRAWDŹ TEŻ: Cezary Pazura samodzielnie wychował córkę: „Musiałem być dla niej i mamą, i tatą”

Reklama

Całą rozmowę zobaczysz na górze strony i na naszym YouTubie.

Reklama
Reklama
Reklama