Michał Rusinek dla VIVY! : „Nie bardzo mam ochotę dorastać’’
Co jeszcze znajdziecie w nowej VIVIE!?
Michał Rusinek był zaprzyjaźniony z Wisławą Szymborską, choć nigdy nie przeszli na „ty”. Połączyło ich podobne poczucie humoru i pewna „staroświeckość”. Czym zajmował się jako sekretarz noblistki? Dlaczego nie lubił przyrządzanych przez nią drinków? Czego dowiedział się z „Sennika Egipskiego”? I czemu sądzi, że dziś rozum jest w odwrocie? Michał Rusinek w intrygującej rozmowie z Aleksandrą Kwaśniewską.
Michał Rusinek — „Pypcie na języku’’
– Gdzieś powiedziałeś, że tak przyzwyczaiłeś się do przebywania z taką osobą, że teraz ludzie Cię nudzą.
Tak powiedziałem? O rety, nie pamiętam… Nie powinienem był tak mówić. Dziś powiedziałbym, że raczej brakuje mi pewnego sposobu mówienia i konstruowania wypowiedzi. Jeżeli opowiadasz anegdotę, to przecież musi mieć pointę. To przez Szymborską przestały mnie śmieszyć dowcipy, natomiast zacząłem cenić anegdoty i dostrzegać anegdotyczne sytuacje wokół siebie. To przecież nie jest tak, że tylko niektórym osobom przytrafiają się historie anegdotyczne. Po prostu niektórzy je zauważają, a inni nie. Trzeba umieć patrzeć na rzeczywistość pod specjalnym kątem. Mnie szczególnie śmieszą anegdoty, w które zamieszany jest język, stąd wzięły się felietony zamieszczone w książce „Pypcie na języku”.
– Dużo zajmujesz się literaturą dziecięcą, zarówno jeśli chodzi o przekłady, jak i propozycje własne. Zastanawiam się, czy to jest efekt słabości do dzieci w ogóle, czy kwestia chęci pielęgnowania tego elementu dziecięcego w sobie?
Podejrzewam, że przede wszystkim to drugie. Pomysł pisania dla dzieci narodził się, jak to się często zdarza, kiedy moje dzieci były na takim etapie, że trzeba im było coś opowiadać. Ale jest za to także odpowiedzialna Szymborska. Kiedyś przyszedł do niej redaktor naczelny wydawnictwa Znak, prosząc, by przetłumaczyła wybór wierszy A.A. Milne’a dla dzieci. Odmówiła, bo ani nie znała angielskiego, ani nie pisała do tej pory dla dzieci. Na co redaktor rozejrzał się po pokoju, w którym oprócz nich byłem tylko ja, i zapytał bez większego entuzjazmu: „To może ty?”. I tak zachęcony zacząłem tłumaczyć jedne z najpiękniejszych wierszy dla dzieci, jakie kiedykolwiek napisano. To była wielka przyjemność, ogromna odpowiedzialność i wspaniała szkoła pisania. Dobrze jest mieć taki punkt na horyzoncie, do którego się dąży, nawet jeśli się wie, że to punkt nieosiągalny. Zawsze myślałem, że kiedy będę duży, będę chciał być taki jak pan Milne.
– I jesteś?
Jeszcze nie jestem duży. Kiedy przetłumaczyłem „Piotrusia Pana” Barriego, to zdałem sobie sprawę, że ja właściwie mam ten tytułowy syndrom. Nie bardzo mam ochotę dorastać. Może jeśli nie zostanę Milne’em, to chociaż będę wspomnianym kierowcą wielkiej ciężarówki?
– Skoro jesteśmy przy przyszłości: czy to jest tak, że język tylko odzwierciedla zmiany społeczne, czy też je zwiastuje?
Zawsze trochę zwiastuje. Jest taka książka Thomasa Kuhna „Struktura rewolucji naukowych”. Jej autor twierdzi, w skrócie mówiąc, że przed każdą rewolucją naukową dochodzi do rewolucji językowej. Do języka nauki wchodzą takie pojęcia, które do tej pory jako nienaukowe nie były dopuszczane. Coś musi się w języku „poluzować” i wtedy może dojść do zmian poza językiem.
Oczywiście to samo dotyczy zmian społecznych. Często jest tak, że coś, co jest uważane za niedopuszczalne, niestosowne, nagle zaczyna się pojawiać w dyskursie publicznym. I to zwykle oznacza, że za chwilę pojawi się przyzwolenie na jakieś czyny: do tej pory uważane za wybryki, a teraz za – na przykład – przejawy umiłowania ojczyzny.
– A więc jakbyś miał prognozować najbliższą przyszłość na podstawie dzisiejszego języka…
Język publiczny w ostatnich dwóch latach bardzo się zmienił. Po pierwsze, w dyskursie publicznym metafory sportowe zastąpione zostały metaforami wojennymi: my nie toczymy ze sobą sporu, nie rywalizujemy ze sobą, tylko toczymy walkę, w której nie chodzi o konsensus, ale o zniszczenie przeciwnika. Znika tolerancja dla poglądów innych ludzi.
Znów wrócili „oni” w opozycji do „nas”. Lepszy i gorszy sort. Patrioci i targowiczanie. I nic pośrodku. Po drugie, następuje dziś wyraźny odwrót od języka rozumu, od racjonalności. Decyzje opieramy na internetowych pseudomądrościach, a naszym polskim myśleniem o świecie rządzi jakiś współczesny mit, pseudoreligia, której rytuały co miesiąc odprawiamy w dwóch sporych miastach, powtarzając, że jesteśmy „coraz bliżej prawdy”. Tyle że w micie nigdy nie chodzi o prawdę. W micie chodzi o podtrzymywanie mitu wbrew prawdzie, wbrew logice, wbrew rozumowi. Rozum jest w odwrocie.
Cała rozmowa Aleksandry Kwaśniewskiej z Michałem Rusinkiem do przeczytania w najnowszym wydaniu magazynu VIVA!, który będzie dostępny w sprzedaży już od czwartku, 8 lutego, w całej Polsce. Co jeszcze w nowej VIVIE!?
VIVA! 3/2018
To oni dają nadzieję, że miłość istnieje! Piętnaście najpiękniejszych par polskiego show-biznesu w wyjątkowych sesjach. Beata Tadla i Jarosław Kret o miłości, która ich połączyła, i wzajemnej fascynacji oraz dlaczego — mimo wielu różnic — chcą być razem! Rodzice mieli trzymać ją z dala od mediów ze względu na brzydotę.
Sprawdzamy, jaka naprawdę jest Eugenia, nazywana „najbrzydszą księżniczką na świecie’’? Osobisty sekretarz Wisławy Szymborskiej wyjaśnia, dlaczego nie lubił drinków przyrządzanych przez noblistkę oraz czemu sądzi, że dziś rozum jest w odwrocie. Michał Rusinek w intrygującej rozmowie z Aleksandrą Kwaśniewską.