Reklama

Gdy zostawiła wszystko i wyjechała do Stanów Zjednoczonych nie chciała być na utrzymaniu męża. „Zawsze byłam niezależna i nie wyobrażałam sobie, że może być inaczej”, opowiada Kinga Korta.

Reklama

Recepcjonistka w salonie

Pierwszą jej pracą w Stanach Zjednoczonych była praca na recepcji w salonie fryzjerskim. „To było w Platino salon. Najpierw zatrudniłam się jako recepcjonistka. Wiedziałam, że chcę w Stanach otworzyć swój biznes, więc musiałam wszystkiego nauczyć się od zera. W Ameryce inaczej prowadzi się biznes niż w Europie. Musiałam więc zdobyć doświadczenie”. Potem awansowała na managera, w końcu została managerem salonu.

U jubilera

A potem poznała polsko-żydowską rodzinę, która zaproponowała jej poprowadzenie ich salonu jubilerskiego. „Po pewnym czasie stałam się ich partnerem, ale potem poznałam amerykańską firmę Arbonne, która otwierała filię w Polsce. Zdecydowałam się poświęcić jej w stu procentach”.

Reklama

To między innymi dlatego Kinga Korta jest częstym gościem w Polsce. Z takiego obrotu spraw cieszą się jej bliscy, którzy mieszkają w Polsce i Grayson, który może spotkać się ze swoją babcią.

Reklama
Reklama
Reklama