„Jestem otwarta, miłość przyjdzie”. TYLKO NAM Kayah opowiada o tym, że jest kochliwa
- Roman Praszyński
„Jestem adorowana przez fantastycznych mężczyzn”, zapewnia Kayah z najnowszym dwutygodniku VIVA! Doszła już do siebie po ostatnim rozstaniu. I czeka na miłość. Wierzy, że przyjdzie i wie, że będzie kompletnie inna. Dojrzała, mądra i da jej szczęście.
- Wierzy Pani w miłość?
W miłość? Bardzo. Ale dziś wiem znacznie więcej. Wiem jakim jest rzadkim darem, jak trzeba ją cenić, dbać. Dojrzała miłość ma inny kształt. Inaczej się wyraża. Inne są priorytety. Dziś w tej sferze czuję się bardzo szczęśliwym człowiekiem, żyję świadomie.
- Co Pani daje szczęście?
Robię, to co lubię i jeszcze mi za to płacą (śmiech). Pamiętam, jak kupiłam wreszcie swój wymarzony dom, wieczorem obchodziłam go po ogrodzie nie wierząc, że jest mój. Że zapracowałam na niego własnym głosem, wrażliwością, intelektem. Byłam dzieckiem, które nie miało nawet swojego pokoju (...) Dziś mój dom jest bardzo towarzyski. Jest ruch (...) Mamy super przyjaciół, którzy nas odwiedzają. Jestem adorowana przez fantastycznych mężczyzn.
- Proszę mi opowiedzieć coś więcej.
Ani słowa.
- Przyznała się Pani niedawno, że jest kochliwa?
To prawda. Bo ja lubię ludzi. Fascynują mnie. Potrafię zachwycić się bardzo różnymi cechami. Dlatego nie mogę powiedzieć, że mam swój typ. Nagle przelatuje iskierka, czuję z kimś chemię i to jest bardzo fajne. Ale nie mylę tego z prawdziwą miłością. Ta jest czymś wyjątkowym i cennym.
- A czy jest coś, co łączy mężczyzn, których Pani kochała?
Czuję się skrępowana mówiąc o tym publicznie. Czasami zadaję sobie pytanie, kogo kochałam? Kogo naprawdę obdarzyłam dojrzałym uczuciem, a nie pożądaniem, zamgleniem umysłu? Kiedy nie była to wyłącznie burza hormonów? Myślę, że moją wielką miłością był mój mąż. To była miłość od pierwszego wejrzenia. On był producentem programu „To było grane”, który miałam poprowadzić. Po raz pierwszy zobaczyłam go jak stał na ulicy pod studiem, spojrzałam na niego przez szybę taksówki i powiedziałam: „Ten”.
Trudna miłość Kayah
Miłość była wielka, ale Kayah i jej mąż Rinke Rooyens rozwiedli się. Później łączono Kayah z Sebastianem Karpielem Bułecką i Pako Sarrem. Dziś wokalistka jest sama i ma czas przemyśleć swoje nieudane związki.
"- Na pewno zastanawiała się Pani nad tym, dlaczego Pani związki się nie udały?
Naturalne, że bardzo trudno jest być w związku, w którym jedna połowa jest kobietą sukcesu. Trudno dotrzymać jej kroku. Trudno stać w cieniu.
- Męska ambicja cierpi?
Ma prawo. Ale i ja mam prawo idealizować partnerski związek. Oczekiwać lojalności, wierności. Nie chcę z tego rezygnować. Wierzę, że tak może być. Że ludzie żyją razem i są wobec siebie w porządku. Że mogą sobie bezgranicznie ufać. Że oboje rozumieją czym jest jakość ich relacji.
- Oswaja Pani samotność?
Wydaje mi się, że każdy z nas jest gdzieś na dnie samotny, nawet pozostając w jakimś związku. Samotność jest trudna, kiedy nie jest naszym wyborem. Fajnie, kiedy można na życzenie nie być samemu. Cudownie jest iść przez to życie z kimś, dzieląc radości. Najbardziej kocham smakować życie we dwójkę. Podziwiać widoki i móc je multiplikować dzięki czyjemuś zachwytowi. Czuć mocniej każdą chwilę dzięki czyjejś obecności. Do pełni szczęścia brakuje mi tej drugiej pary oczu. Czyjegoś zachwytu. Dlatego kiedyś napisałam piosenkę „Na balkonie w Weronie” z tekstem: „Kiedy jesteś sam, choć cały świat u stóp, masz go tylko pół”.
- Jak się Pani żyje samej?
A kto powiedział, że jestem sama? Ale mnie pan ciągnie za język!
- A intymność?
Czy jak będę publicznie mówić o intymności, nie przestanie nią być? Na jakiś czas dałam sobie urlop od związków. Dużo złego się wydarzyło. Musiałam to przepracować.
- Jak?
Gdy kończy się silny związek, to następuje po nim dramatyczny okres żałoby nieracjonalnej. Potem jest racjonalna.
- Co to?
Nieracjonalna żałoba, to taka żałoba z metra cięta. Nie ma czegoś i nagle wszystko się wali. Czyste emocje. A w racjonalnej człowiek sobie tłumaczy na spokojnie straty i korzyści. Musiałam zrobić porządek. Przede wszystkim zapanować nad złymi emocjami.
- Nad złością?
Nad złością, żalem, poczuciem krzywdy. Nad syndromem bycia ofiarą. Bo tak naprawdę nie jesteśmy ofiarami rozstania. Najwyżej ofiarami własnych wyborów. Przecież to ja wybrałam tego partnera. Chociaż od samego początku wewnętrzny głos krzyczał: „Uciekaj, uciekaj”.
- Miłość jest ślepa?
Mam nadzieję, że już nie dla mnie. Przerobiłam naprawdę porządną lekcję. Uporządkowałam emocje, odbudowałam zgliszcza. Żeby zrobić miejsce komuś wartościowemu, trzeba posprzątać. Udało się, jest dobrze.
- Czy dobrze rozumiem, że ktoś się pojawił na horyzoncie?
Jestem na fajnym etapie damsko-męskich relacji. Czuję się wolna, otwarta, gotowa. Wiem, że nowa miłość przyjdzie. Wiem".
W materiale filmowym wykorzystano najnowszy utwór Kayah feat. Idan Raichel "Po co".
O blaskach i cieniach życia słynnej artystki przeczytasz w najnowszym wywiadzie Kayah dla dwutygodnika VIVY! Dostępny od 1 czerwca 2017 r.