Reklama

W samym centrum Warszawy przy pięknej pogodzie kilka tygodni temu z zachowaniem wszelkich norm sanitarnych zrealizowaliśmy sesję zdjęciową do najnowszej VIVY! Bohaterami zdjęć byli Greg i Rafał Collins, ale choć niewiele osób o tym wie, ich prawdziwe nazwisko to… Chmielewscy! Skąd ta zmiana?

Reklama

Teledysk z sesji do VIVY! - Bracia Collins o swoim nazwisku

Podczas sesji panów nie opuszczał dobry humor, dlatego na nasze pytanie odpowiedzieli przewrotnie. „Najczęściej nas o to się pyta! Zmieniliśmy nazwisko z Chmielewski na Collins, bo też zaczyna się na C”, usłyszeliśmy w formie żartu. Prawdziwa odpowiedź jest jednak taka, że braciom po zmianie nazwisko łatwiej było nawiązywać kontakty biznesowe z osobami w Wielkiej Brytanii.

To właśnie ten kraj na wiele lat stał się ich ojczyzną. Dlaczego? To najlepiej opisują trudne wspomnienia Rafała i Grzegorza z dzieciństwa. Właśnie nimi bohaterowie sesji podzielili się z Katarzyną Piątkowską. Poniżej prezentujemy fragment rozmowy.

VIVA: Jakie mieliście marzenia?

Rafał: Ja marzyłem, żeby urosnąć. Niestety, to marzenie się nie spełniło (śmiech). Ale tak naprawdę nie mieliśmy marzeń. A jeśli już, to bardzo przyziemne. Żeby mieć co zjeść…

Greg: …żeby nas policja nie zgarnęła, żeby dobrze sprzedać telefon, żeby matka się do nas odezwała, żeby ojciec się nie targnął na swoje życie. Podstawy codzienności…

Rafał: Greg! To nie są podstawy codzienności dzieciaków!

Greg: Ale tak było. O takich rzeczach myśleliśmy, gdy się budziliśmy rano. Nie my jedni mieliśmy ciężko. Takich dzieciaków jak my były i są tysiące. Miałem nawet wyrok w zawieszeniu. Na szczęście nie przekroczyłem tej linii, za którą moje życie mogło pójść naprawdę w złym kierunku. Musiałem jednak wyjechać z Legnicy. Wiedziałem, że jeśli tam zostanę, skończę w więzieniu. Uciekłem więc do Londynu.

Rafał: Nie chcieliśmy tak żyć, ale nie mieliśmy żadnych perspektyw. Miałem 13 lat i zgłosiłem się do hufca pracy, żeby zarobić jakieś pieniądze na jedzenie. I wiesz co? Nie przyjęli mnie, bo byłem za mały. Szukałem jakichś alternatywnych sposobów na zarobienie kasy, chodziłem nawet na truskawki, ale… uwierz, jak człowiek jest głodny, zrobi wszystko, żeby nie być. To się ciągnęło latami. W domu nie było miłości, za to była agresja. Nauczyłem się odpowiadać na nią agresją, bo niczego innego nie znałem.

Reklama

Po więcej zapraszamy do najnowszego numeru VIVY!

Zdjęcia Adam Pluciński/ Move Picture
Reklama
Reklama
Reklama