Reklama

Dorota i Czesław Mozilowie znają się od jedenastu lat. Od pięciu są małżeństwem. Niewielu wróżyło im wspólną przyszłość, oni sami długo nie zdawali sobie sprawy z tego, że są sobie przeznaczeni. „Podświadomie baliśmy się, że wszystko zepsujemy”, mówi Dorta Mozil. Jaki jest przepis na udany związek i jak udało im się przetrwać czas pandemii? O tym opowiedzieli Beacie Nowickiej! Poniżej prezentujemy fragment wywiadu, a po całość zachęcamy do sięgnięcia po najnowsze wydanie magazynu VIVA! , które juz w punktach sprzedaży w całej Polsce!

Reklama

Dorota i Czesław Mozilowie o pandemii

Wierzę! W książce „Pocztówki z pandemii”, słodko-gorzkiej opowieści o najdziwniejszym roku dla branży rozrywkowej, mówicie, że aby przetrwać jako para, stosowaliście dwie zasady: dużo sportu i dużo wina. Okazały się skuteczne. Przetrwaliście, i to w świetnej formie.

Czesław Mozil: A sześć znajomych par przestało istnieć!

Dorota: To był dla nas szok.

Czesław: Wiele małżeństw miało problem z tym, że nagle byli na siebie skazani 24 godziny na dobę, trzeba było ze sobą rozmawiać, jakoś ten czas zagospodarować. My to znaliśmy. Gdy jadę w trasę, czasami nie ma mnie w domu dwa tygodnie, ale kiedy wracam, jesteśmy z Dorotą na okrągło razem i gadamy od rana do wieczora. Ta sytuacja nie była dla nas ani dziwna, ani przerażająca. Nie odkryliśmy nagle swoich mrocznych, nieznanych stron. Poczuliśmy się raczej jak na przymusowych wakacjach. Oczywiście na początku był strach o zdrowie i lęk o przyszłość, ale nasze życie nie zmieniło się diametralnie. Dobrze mówię?

Zobacz: Czesław Mozil: „Dorota jest kobietą mojego życia. To wielkie szczęście mieć obok siebie kogoś takiego jak moja żona”

Bartek Wieczorek/Visual Crafters

Dorota: Tak. Czesław świetnie mnie zna, wie, że jestem klasyczną introwertyczką. Potrzebuję swojej przestrzeni, czasu tylko dla siebie. Chcę się schować i wtedy nie mam nastroju, żeby się socjalizować. Na początku lockdownu usiedliśmy przy stole i Czesław powiedział: „Dorota, teraz najpewniej będziemy długo razem. Musimy temu podołać i we dwoje sobie z tym poradzić”. Przegadaliśmy, co nas czeka, omówiliśmy różne scenariusze i kiedy to zostało zwerbalizowane, stało się proste i oczywiste. Martwiliśmy się o rodzinę, przyjaciół, zdrowie, finanse, ale zawsze ratowało nas to, że potrafimy usiąść i dyskutować.

Co robiliście, żeby uprzyjemnić sobie życie?

Dorota: (Śmiech). Tańczyliśmy. Robiliśmy sobie YouTube party, piliśmy wino, gotowaliśmy, oglądaliśmy seriale i filmy na Netfliksie, rozmawialiśmy. Czesław uwielbia gotować, a ja wtedy lubię siedzieć obok niego na fotelu, czytać książki i pić wino. On jest w swoim świecie, ja w swoim i możemy tak funkcjonować godzinami.

Czesław: Dodam tylko, że tego wina było dużo (śmiech). Mamy słabość do wina, a pijąc je, lubimy ze sobą rozmawiać. Te dwie rzeczy świetnie się uzupełniają. Dorota siedziała i czytała książkę, a ja oglądałem „Fakty”, „Fakty po Faktach”, „Kropkę nad i” i widziałem świat w ciemnych barwach. Przed zwątpieniem ratowało nas to, że mieliśmy bieżnię. Biegaliśmy, patrząc przez okno na świat, który się zatrzymał. Abstrakcyjne doświadczenie. Endorfiny wydzielały się w dużych ilościach.

Przeczytaj także: Dorota i Czesław Mozilowie o świadomej bezdzietności: „Zrozumieliśmy, że nie musimy cementować naszego związku dziećmi”

Dorota: Chciałabym podkreślić, że czytam książki, które kupuje mi mój mąż, a które ja mu potem recenzuję. Ostatnio były to „Rozmowy z przyjaciółmi” i „Normalni ludzie” Rooney, a wcześniej „Informacja zwrotna” Żulczyka.

Czesław: Jestem synem polonistki, ale sam bardzo mało czytam. – Gdy na Was patrzę, mam wrażenie, że jesteście razem od zawsze…

Dorota: Znamy się 11 lat. Na początku wspólnie otworzyliśmy firmę, zostaliśmy przyjaciółmi. Znajomi sugerowali, że coś „dzieje się” między nami, ale ja pytałam szczerze zdziwiona: „Zaraz, między kim a kim?! O co wam chodzi?”. Oboje uparcie odsuwaliśmy od siebie te uwagi, myśli, uczucia…

Czesław: Podświadomie baliśmy się, że wszystko zepsujemy. Partnerstwo w firmie traktowaliśmy na poważnie.Dorota: Tak funkcjonowaliśmy trzy lata. Któregoś dnia przyszła do mnie znajoma. Rozmawiałyśmy i nagle zapytała: „A co z wami?”. „Ale co ma być?”, odpowiedziałam. „Dorota, przestań mnie oszukiwać. Ty naprawdę nie widzisz, że jesteś w nim zakochana?!” Zmroziło mnie. Kiedy wyszła, chodziłam po mieszkaniu kompletnie zdezorientowana: Jeśli ona to widzi, Czesław również musiał coś zauważyć. Jezus Maria! Co ja teraz zrobię? Czy ja naprawdę go kocham?!

Czesław: (Śmiech). Sugestie innych bywają bardzo niebezpieczne…

Dorota: Dzwonię do Czesława: „Musimy się zobaczyć”. Spotkaliśmy się w knajpce, usiedliśmy naprzeciwko siebie. „Muszę zadać ci bardzo ważne pytanie”, powiedziałam. „Czy ty uważasz, że ja się w tobie kocham?”

Reklama

Tak po prostu?!

Dorota: Od początku rozmawialiśmy ze sobą wprost, szczerze i o wszystkim. Czesław spojrzał na mnie zaskoczony: „Co?! Nie! No co ty…!”. Odetchnęłam z ulgą…

Bartek Wieczorek/Visual Crafters
Reklama
Reklama
Reklama