Zawrotna kariera, alkohol, narkotyki… Tak wyglądało życie DJ-a Avicii!
Zmarł, mając zaledwie 28 lat
Nagła śmierć szwedzkiego DJa Aviciiego wstrząsnęła jego fanami. Tim Bergling miał 28 lat. Będąc u szczytu sławy w wieku zaledwie 26 lat, zdecydował się porzucić granie koncertów. Wszystko przez problemy, o których nie wszyscy wiedzieli. „Zmagał się z myślami na temat sensu, życia i szczęścia. Ale nie dał już rady”. Chciał spokoju. Nie był stworzony do życia w biznesowej machinie, w której przyszło mu żyć. Był wrażliwym chłopakiem, który kochał swoich fanów, ale onieśmielała go sława”, napisano w komunikacie dotyczącym jego śmierci. Dziś już oficjalnie mówi się o tym, że Avicii popełnił samobójstwo...
NIe żyje Avicii: wspomnienie
W świecie muzyki udało mu się osiągnąć wszystko. Karierę zaczął wcześnie, bo w wieku 16 lat. Jeden z jego pierwszych singli, Bromance, z dnia na dzień podbił listy przebojów w wielu krajach. Od tego momentu, każdy kolejny utwór automatycznie stawał się hitem. Avicii stał się idolem dla tysięcy młodych i początkujących DJów. Na koncie szybko zaczął gromadzić nagrody, a jego kariera rozwijała się w zastraszającym tempie. Utworów Aviciiego słuchali fani na całym świecie.
Odniósł spektakularny sukces - jego roczne przychody sięgały 28 milionów dolarów. Wydawałoby się, że do szczęścia nic mu nie brakuje oprócz... zdrowia. Za kulisami światowej sławy wiódł życie pełne narkotyków, alkoholu i hulaszczego trybu życia. Mając zaledwie 20 lat uzależnił się od alkoholu. Nałóg doprowadził go do zapalenia trzustki. Już w 2012 roku trafił do szpitala z powodu silnego bólu żołądka. Bezgranicznie oddany swojej pracy nie zgodził się jednak na przerwanie trasy. Mimo nalegań lekarzy, ze szpitala wypisał się na własne życzenie i kontynuował trasę koncertową nieustannie będąc na środkach przeciwbólowych.
Smutne życie Aviciiego
Na własne życzenie stał się maszynką do robienia pieniędzy. W ciągu pięciu lat zagrał ponad 600 koncertów. „W życiu robię to, co naprawdę kocham. Choć tak naprawdę nigdy nie miałem okazji, żeby się zatrzymać i zastanowić, czy dalej chcę iść tą ścieżką. Tak po prostu wyszło. Żyję dniem dzisiejszym, koncentruję się tylko na mojej muzyce i na kolejnych trasach koncertowych. Ale tak naprawdę nie planowałem takiego życia. I chyba nie jestem szczęśliwym człowiekiem. Nie mam na nic czasu. Nie mam okazji, żeby się w życiu zatrzymać”, mówił w jednym z wywiadów.
W końcu w 2016 roku przeszedł na emeryturę. Publicznie przyznał, że nie jest w stanie sam poradzić sobie z presja i stresem. Podziękował fanom za ich obecność i pożegnał, zapowiadając, że teraz ruszy w trasę nie po to, żeby koncertować, ale po to, by pozwiedzać. Dociera do Omanu, gdzie 20 kwietnia zostaje znaleziony martwy w swoim pokoju. Podejrzewano, że to choroba oraz nadmiar alkoholu przyczyniły się do śmierci Aviciiego. Rodzina zmarłego DJa wyjawiła jednak, że ten popełnił samobójstwo. Jego śmierć była ogromną stratą dla świata muzyki. Jego utwory na zawsze pozostaną z nami. Zobaczcie nasze wyjątkowe video!