Reklama

Zdobycie Nanga Parbat było jego największym marzeniem. Tomasz Mackiewicz nie podejrzewał jednak, że gdy już tego dokona, zapłaci za realizację celu najwyższą cenę. O tragedii, która wydarzyła się pod koniec stycznia 2018 roku w Himalajach mówiła cała Polska. Historia tego człowieka wciąż porusza setki osób na całym świecie. Ale czy tylko dlatego, że odszedł, osiągając to, o czym marzył przez ostatnie lata życia? Dziś Tomasz Mackiewicz obchodziłby swoje 45. urodziny.

Reklama

Historia Tomasza Mackiewicza: Nanga Dream, ostatnia wyprawa, plotki o odnalezieniu ciała

Zdobywanie szczytów było jego pasją. Robił to, by uciec od zgiełku codzienności, w której funkcjonowało mu się z mniejszymi i większymi trudnościami. Środowisko wspinaczkowe nie szczędziło Tomaszowi Mackiewiczowi gorzkich słów zarzucając mu, że nie przeszedł odpowiednich szkoleń i naraża swoje życie. On mimo wszystko kroczył swoją drogą. Wiedział, co robi – był typem fightera, który przeszedł terapię w ośrodku uzależnień MONAR. Po tym zaczął czerpać z życia pełnymi garściami.

Uczył angielskiego dzieci w Indiach, przemierzał świat rowerem, był złotą rączką i świetnie odnajdywał się w pracach manualnych. Miał rodzinę, był wspaniałym i oddanym ojcem, dzieci go uwielbiały.

Ale góry były czymś, co dawało mu poczucie wolności. To w nich odnajdywał spokój. Jechał tam, wspinał się, by odpocząć od codziennych problemów. Jedni twierdzą, że Nanga Parbat była jego obsesją. Inni, że największym marzeniem.

Reklama

Tomasz Mackiewicz po śmierci stał się symbolem i uosobieniem idealisty, który na przekór świata walczył o realizację swoich celów. Odszedł w miejscu, które kochał. Co czuł w tych ostatnich chwilach? O kim i o czym myślał? Czy był szczęśliwy? Tego już nigdy się nie dowiemy...

Reklama
Reklama
Reklama