We wtorek późnym popołudniem w stoli Libanu, Bejrucie, doszło do potężnej eksplozji. Miejscowe media informują o co najmniej stu ofiarach śmiertelnych, ponad cztery tysiące osób jest rannych. W mieście brakuje prądu, siła eksplozji uszkodziła wiele budynków, a pod ich gruzami wciąż uwięzieni są ludzie. Nad miastem przez wiele godzin po wybuchu unosiła się chmura dymu i pyłu.

Reklama

Eksplozja w Bejrucie

Jak podaje TVN24, libańskie władze wskazują, że przyczyną wybuchu był pożar niebezpiecznych chemikaliów, składowanych w porcie. „Niedopuszczalne jest, aby ładunek saletry amonowej [...] znajdował się w magazynie od sześciu lat bez podjęcia zastosowania środków zabezpieczających”, przekazał prezydent Libanu, Michel Aoun.

Według najnowszych danych, eksplozja była na tyle silna, że wybuch odczuwalny był na Cyprze, położonym 240 kilometrów od Bejrutu. „Budynki zatrzęsły się, jakby było to trzęsienie ziemi. Potem rozległo się wycie syren. W mieście wybuchła panika, wszyscy są w szoku”, relacjonował Ben Wederman z CNN.

„Wielu ludzi wciąż pozostaje zaginionych. Ludzie pytają lekarzy o swoich bliskich, a poszukiwania są trudne, bo nie ma elektryczności. Doświadczamy prawdziwej katastrofy i potrzebujemy czasu, by oszacować szkody”, poinformował Hamad Hasan, minister zdrowia Libanu.

W sieci pojawiają się kolejne przerażające nagrania z eksplozji.

Zobacz także
Reklama

Źródło: TVN24, RMF24

Reklama
Reklama
Reklama