Wybitny głos i skłonności do autodestrukcji… Taka była Amy Winehouse
Czy jej śmierci można było zapobiec?
Amy Winehouse świętowałaby w tym roku 38. urodziny. Gdyby żyła, z pewnością wydałaby kolejną płytę, tysiące świetnych kawałków. Może spełniłoby się jej marzenie o dzieciach. „Wiem, że mam talent, ale nie przyszłam na ten świat, by śpiewać. Jestem tu, by zostać żoną i matką, by troszczyć się o swoją rodzinę”, mawiała. Niestety narkotyki, alkohol i presja mediów w połączeniu z bulimią i anoreksją doprowadziły 10 lat temu do jej śmierci... Jej odejście 23 lipca 2011 roku było i jest wielką stratą dla światowej sceny muzycznej. Czy można było jej zapobiec?
Smutne życie Amy Winehouse
Miała 27 lat, wybitny głos, ale i skłonności do autodestrukcji. Już rok po wydaniu debiutanckiego krążka Frank, została okrzyknięta najlepszą solową artystką. Choć jej kariera nabierała tempa, w życiu prywatnym nie działo się najlepiej. Nie była w stanie poradzić sobie z presją mediów. Zaczęła brać narkotyki, po które chętnie sięgał również jej partner, Blake Fielder-Civil.
Drugi studyjny album ukazał się w 2006 roku i od razu podbił szczyt brytyjskiej listy muzycznej. Okrzyknięto ją królową soulu. Rok później Amy wzięła szalony ślub z Blake’m. „Wszystko, co mam, zawdzięczam tobie. Jesteś moją muzą z penisem”, mówiła. Ich chora relacja przetrwała bójki, pobyt Blake’a w więzieniu i wielokrotne zdrady. Wszystko to w połączeniu z narkotykami doprowadziło w końcu do rozwodu pary. Wielu to właśnie jego oskarżało o zły stan zdrowia Amy.
Czytaj także: Uzależnienie, przemoc i tragedia. Toksyczna miłość Amy Winehouse i Blake'a Fielder-Civila
Niedługo później artystka leczyła złamane serce w ramionach innego. Związała się z Regiem Travisem, reżyserem, który pomagał jej wyjść z uzależnienia od narkotyków, ale nie na długo. „Ból sprawia, że wiem, że żyję. Jeśli jesteś gotów cierpieć w imię czegoś, to znaczy, że to nie jest ci obojętne, że nie dotknęła cię apatia”, mówiła w jednym z wywiadów.
Dziś wielu mówi wprost, że konsekwentnie dążyła do samozatracenia. Ostatni raz pokazała się publicznie trzy dni przed śmiercią. Zmarła 23 lipca 2011 roku na skutek zatrucia alkoholem. Została znaleziona martwa w swoim londyńskim mieszkaniu.
W chwili śmierci Amy miała 27 lat, czyli tyle samo, co Jimi Hendrix, Jim Morrison, Kurt Cobain czy Janis Joplin. Choć nagrała jedynie dwie płyty, uważana jest za wielką legendę. Pozostawiła po sobie wiele genialnych utworów, m.in: Rehab, Back to Black czy Valery. Pośmiertnie dołączyła do ekskluzywnego Klubu 27. Śmierć Amy Winehouse to wielka strata dla światowej sceny muzycznej. A wielu pozostawia sobie pytanie: czy można było jej zapobiec?
Czytaj także: Tak brzmiały ostatnie słowa Amy Winehouse przed śmiercią. Ochroniarz zdradził treść ich rozmowy