Reklama

Kilka dni temu Martyna Wojciechowska postanowiła zareagować na zdjęcia, które paparazzi wykonali jej z ukrycia. Piaszczysta plaża, środek wakacji, czas z córką – podróżniczka była tam w sytuacji prywatnej. Teraz opowiedziała nam, co zabolało ją najmocniej.

Reklama

Martyna Wojciechowska o cieniach show-biznesu i spotkaniu z paparazzi

Będąc w show-biznesie ponad 2 dekady Martyna Wojciechowska, zauważa wiele rzeczy, które zmieniły się w jej pracy, w odbiorze jej działań, w byciu częścią tego biznesu.

Niestety nie wszystkie obserwacje są przyjemne. Według podróżniczki przy każdej wypowiedzi można nieświadomie wpaść w pułapkę. „To jest właśnie coś, co w mediach się bardzo zmieniło, od kiedy ja w nich debiutowałam już wiele lat temu. W tej chwili naprawdę musisz uważać na każde słowo, ponieważ słowo albo zdanie wyjęte z kontekstu, naprawdę brzmi inaczej…”, mówi VIVIE.pl.

„Boleję nad tym, że nie jesteśmy dla siebie życzliwi, że nie słuchamy się z życzliwością i nie relacjonujemy wzajemnie tego, co robimy z życzliwością, z uważnością na drugiego człowieka. I to jest trudne. […] Doprowadziliśmy do sytuacji, że każdy z nas musi być wciąż czujny. To jest coś, co w ogóle odbiera nam spontaniczność i w ogóle radość z bycia sobą”, dodaje.

Mateusz Stankiewicz/AF Photo

Przytacza też przykład innej zmiany, która realnie potrafi sprawić przykrość i nie ma na nią zgody dziennikarki. To zdjęcia robione z ukrycia i sprzedawane mediom. Ofiarą takiej sesji paparazzi Martyna była kilka dni temu. „Kiedy jestem na plaży z moją córką, to jest jej czas. Bo to nie chodzi nawet o mnie, ja sobie z tym radzę, naprawdę. Ale to jest przestrzeń nastoletniej, dorastającej dziewczyny, która była z mamą w takiej intymnej sytuacji, w takiej codziennej relacji, na którą, każdy z nas zasługuje. I to, że ta chwila została naruszona przez media, było to dla mnie po prostu bardzo, bardzo przykre”, powiedziała dziennikarka Rafałowi Kowalskiemu z VIVY.pl

Fotografom nie radzi robić takich zdjęć, a redakcjom ich kupować. Coś jeszcze mogą zrobić sami internauci. „I apeluję, bo to nie chodzi tylko o to, kto stoi za tymi krzakami i robi zdjęcie mojej nastoletniej córce, ale chodzi też o to, żebyście nie klikali w te linki, żebyście nie oglądali tych zdjęć, bo to naprawdę nakręca całą tę spiralę”, usłyszeliśmy.

Martyna Wojciechowska: czy sprawdza newsy o sobie?

Powszechną praktyką jest, że osoby znane mają w swoich komputerach i telefonach tak zwany monitoring mediów, dzięki któremu na bieżąco sprawdzają gdzie, kiedy, ile i w jakim kontekście o nich pisano.

A czy tę opcję ma włączoną prowadząca program Kobieta na krańcu świata? „Chyba bym oszalała, gdybym miała cały czas taki monitoring mediów włączony, więc nie szalałabym z tym. Natomiast to jest też tak, że jest dużo życzliwych osób, które w razie czego zawsze podeślą taką informację. Jeśli trzeba reagować, to oczywiście reaguję, tak jak w tym przypadku, o którym rozmawialiśmy”, podsumowała nam przed kamerą Martyna.

Reklama

Całą rozmowę na temat mediów zobaczycie na górze strony. Niżej zaś zapraszamy na jeszcze dwa inne materiały wideo z gwiazdą TVN.

Reklama
Reklama
Reklama