Reklama

Był rok 1938, gdy Andrzej Szwan przyszedł na świat. Dziś publiczność sztuki drag kojarzy go głównie z pseudonimu Lulla La Polaca. On sam tak samo dobrze czuje się w obu swoich skórach. W szczerej rozmowie z Wiktorem Krajewskim opowiada o kulisach swojego zawodu, akcji Hiacynt, relacji z rodzicami i pogrzebie, który skrupulatnie zaplanował…

Reklama

Najstarsza drag queen w Polsce o sobie

W studiu VIVY! Wiktor Krajewski zapytał Andrzeja Szwana o to, czy Lulla La Polaca to faktycznie najstarsza w Polsce postać ze sceny draqowej. „Mam nadzieję, że może gdzieś jeszcze w ukryciu siedzi jakaś jedna starsza polska drag queen, która po prostu nie chce się do tego przyznać. Na razie ten tytuł przywarł do mnie. To oczywiście bardzo dobrze, ale gdybym miał konkurencję w postaci kogoś starszego, z kim mógłbym konkurować, to byłbym zadowolony”, powiedział.

A jak to wszystko się zaczęło? „Moja przyjaciółka wymyśliła mi pierwsze pseudo LUNA. Potem przekształciła ją w „kobietę księżycową”. Zapytałem ją dlaczego, a ona mówi: „nie dziw się, bo ciągle włóczysz się gdzieś nocą po ulicach Warszawy”. I taki pseudonim miałem długo”, usłyszeliśmy.

Pseudonim, którego Andrzej Szwan używa na scenie do dziś, pojawił się jednak w innym czasie. „Ale Lulla narodziła się gdzie indziej, dość późno i przez przypadek w czasie mojego pobytu w Madrycie. Tam zostałem zaproszony na wystawę prac do moich przyjaciół. I gdy byliśmy na spacerze, na jednym ze słupów ogłoszeniowych zobaczyłem tancerkę flamenco z podpisem: Lulla La Polaca. Rozbawiło mnie to, ale i zrobiło ogromne wrażenie. Finał był taki, że ten plakat przywędrował do Warszawy, mój przyjaciel Marek go oprawił i wisi u mnie w mieszkaniu”, wyznał przed kamerą VIVY.pl.

CZYTAJ TAKŻE: Stanisław Grochowiak był jednym z najlepszych polskich poetów okresu powojennego. Przez lata kochał dwie kobiety

Marek Zimakiewicz, materiał promocyjny

Życie gejów w PRL-u. Andrzej Szwan o Warszawie lat minionych

Przy okazji spotkania z panem Andrzejem zapytaliśmy, jak kiedyś wyglądało życie towarzyskie osób LGBTQ+. „Nie było tak jak teraz. Naszym światem spotkań były kawiarenki. Upodobaliśmy sobie na przykład Alhambrę przy Alejach Jerozolimskich. Tam za drzwiami już było wesoło. Tam używaliśmy pseudonimów, tam ktoś potrafił przywołać Cię wzrokiem i dawać znak, że jest Tobą zainteresowany. […] Były też grzybki i łaźnie. Do tej najsłynniejszej trafiłem pierwszy raz jak miałem 22 lata”, powiedział nam, a cały wątek rozwinął w wideo.

Podobnie jak wątek coming outu przed rodzicami. Jego mama poznała całą prawdę poprzez jedną nieplanowaną sytuację. Odebrała pewnego dnia telefon od chłopaka, który umawiał się z panem Andrzejem… „Leżąc w łóżku spytała mnie, dokąd się wybieram. Zbliżała się już dziewiąta wieczór. Powiedziałem, że muszę wyjść i pewnie już nie wrócę. A ona na to: „acha rozumiem, jedziesz do tej swojej Zeni”. I wtedy zrozumiałem, że ona wszystko wie. Że wcześniej rozmawiała z Zenkiem i on jej powiedział o wszystkim, też o tym, jakie ma zamiary wobec mnie”, usłyszeliśmy.

ZOBACZ TAKŻE: Anne Frank i Hannah Goslar: historia wyjątkowej przyjaźni w czasach zagłady

Reklama

A jak na te wieści zareagował tata? Jak Lulla La Polaca zapamiętała akcję Hiacynt? O czym marzy i jakie są kulisy jej zawodu? Pierwszych 6 minut rozmowy zobaczysz na górze strony, a cały – ponad godzinny materiał – dostępny jest na naszym YouTubie.

Reklama
Reklama
Reklama