Reklama

Od wielu lat gra w filmach, serialach i na deskach teatralnych. Za kilka dni w platformie Netflix ukaże się kolejna produkcja z jego udziałem – „Rojst. Millenium”. Tylko nam Łukasz Simlat opowiedział o tym, jaki jest w wolnym czasie oraz dlatego ubolewa nad tym, jak traktowani są w Polsce aktorzy.

Reklama

Czy zawsze chciał być aktorem? Łukasz Simlat o swoim zawodzie

Pochodzi ze Śląska, ale nigdy nie miał pomysłu, by pracować pod ziemią. „Aktorstwo od zawsze było dla mnie zawodem pierwszego wyboru. Czy o mało nie zostałem górnikiem? Chyba nie, bo alternatywą było kulturoznawstwo na Uniwersytecie Śląskim, więc kopalnia byłaby ostatecznością”, opowiadał Łukasz Simlat przed kamerą VIVY.pl.

Dziś jest wdzięczny za to, że może spełniać swoje marzenia. Ale pamięta też o cieniach swojej profesji. „Czy aktorstwo jest wdzięcznym zawodem? Myślę, że potrafi być o wiele bardziej wdzięcznym w innych państwach, gdzie się humanitarniej podchodzi do tego zawodu. W Polsce jest takim zawodem, który czasami, mam wrażenie, jest na końcu łańcucha pokarmowego. W ogólnym naczyniu, w ogólnym zespole, który działa”, mówi nam. A jak można poprawić tę sytuację? „Żeby zmienić jakby status aktora w tym kraju, trzeba byłaby ustaw”, słyszymy.

CZYTAJ TEŻ: Natasza Zylska: muzyczna bogini lat 50. To ona śpiewała takie hity, jak Bajo bongo i Kasztany. Jak potoczyło się jej życie?

Dla Łukasza Simlata stawienie się w teatrze o czasie to świętość. Tylko dwa razy w życiu zdarzyły mu się problemy w tym temacie. „Odbieram telefon od inspicjenta. I on mówi: „słuchaj, gdzie ty jesteś?”. „No w domu jestem”. „Ale co ty tam robisz?”. „No słuchaj, mam spektakl za dwie i pół godziny, więc jestem w domu”. „Nie, masz spektakl za dwadzieścia minut””, opowiada VIVIE.pl aktor, który w tamtym momencie od razu rozłączył się i pobiegł szukać auta. „Tylko, że w tym momencie sobie człowiek uświadamia, że ma zastępczy samochód mechanika, którym jest Cinquecento. Cinquecento jest na letnich oponach. Wczoraj spadł pierwszy śnieg, jest minus trzy. No i na słowo honoru, i na granicy jakiejś człowiek się wtedy, nie patrząc na nic, przemieszcza. No bo to jest jednak święto. Mnie wpoili w szkole teatralnej, że aktor nie choruje, aktor ma zawsze się stawić na spektakl”.

bartek wieczorek/Visual Craftrs
bartek wieczorek/Visual Craftrsbartek wieczorek/Visual Craftrs

Łukasz Simlat – jaki jest prywatnie?

Od pewnego czasu nie ukrywa, że powinien czasami zwolnić. „Przychodzą takie momenty w tej profesji, że człowiek jest w takim szwungu zawodowym, że przeskakuje z projektu na projekt, z zadania na zadanie, z roli na rolę. Są takie dni, że sobie mówię, ja już mam dosyć życia życiem kogoś z kartki, że chciałbym pożyć swoim życiem. Chciałbym mieć więcej czasu na siebie i wtedy bym wiedział, jak go prywatnie spożytkować”, opowiadał aktor na sesji do VIVY!.

Na ten moment równowagę przynosi mu kilka rzeczy. „Na pewno mój dom sprawia, że się czas zatrzymuje. Książka, film. Czasami odskocznią bywa i PlayStation”.

A gdzie najczęściej zobaczylibyśmy Łukasza Simlata, gdybyśmy podejrzeli go przez okno jego mieszkania? Obejrzyj na górze strony nasz wywiad i dowiedz się.

ZOBACZ TEŻ: Nie żyje gwiazda filmów o Jamesie Bondzie. Pamela Salem wcielała się w postać Moneypenny

Z kolei pisany wywiad z aktorem znajdziesz w najnowszej VIVIE!.

Kamil Piklikiewicz/DDTVN/East News
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama