Poznali się w klubie sportowym, gdzie trenowała tajski boks. Decyzję o ślubie podjęli po roku znajomości. „Uważam, że nie ma sensu czekać, żeby się upewnić, że ludzie chcą być razem”, mówi nam znana modelka i influencerka Karolina Pisarek. Tylko VIVIE! wraz z mężem Rogerem Sallą opowiedzieli o swojej miłości. Jaka jest ich historia? Na tydzień przed weselem słuchała Krystyna Pytlakowska.
Karolina Pisarek i Roger Salla o pierwszym spotkaniu - VIVA! czerwiec 2022
Poznałaś go w klubie sportowym, gdzie ćwiczyłaś tajski boks. To oryginalne hobby jak na dziewczynę…
To normalny boks, tylko dochodzą do niego kopnięcia i uderzenia łokciem. Trenuję od sześciu lat – on mnie niesamowicie oczyszcza z agresywnego złego myślenia. Zaczynałam treningi w Los Angeles, a potem szukałam podobnego klubu w Warszawie i znalazłam go. A na trzecich zajęciach pojawił się Roger Salla, który przyszedł specjalnie na mój trening, bo dowiedział się od swojego przyjaciela, mojego trenera, że ja tam uczę się boksować. Byłam w stroju sportowym, nieumalowana, z włosami związanymi w koczek. Mówił potem, że najbardziej go urzekła moja naturalność, bo poznał mnie taką, jaka jestem na co dzień, a nie na czerwonym dywanie, z profesjonalnym makijażem i w superkreacji. Byłam taką dziewczyną z sąsiedztwa.
Spotkał Cię więc z premedytacją. A potem wszystko szybko się potoczyło?
Nie tak od razu. Wręcz przeciwnie. Musiało minąć trochę czasu, bo wtedy byłam nastawiona tylko na to, żeby spełniać wyłącznie moje marzenia, a nie cudze. No i nie byłam w żadnym związku, i jako singielka miałam inne priorytety. Właściwie dopiero później, kiedy przyszłam obejrzeć walkę mojego trenera, był tam też Roger i po prostu podał mi wodę, bo domyślał się, że mogę być spragniona. Podobał mi się już wcześniej, ale to właśnie wtedy urzekł mnie jego błysk w oku.
Po prostu dojrzałaś do tego, żeby po trudnym rozstaniu być znowu z kimś?
Być może. Zaczęliśmy wtedy ze sobą rozmawiać, bo wcześniej przesyłał mi tylko emotikony, a ja nie odpisywałam. Uznałam, że napiszę do niego, kiedy zada mi jakieś sensowne pytanie. Na przykład: co u ciebie słychać? I zdobył się na to, pytając, co się u mnie dzieje. Dopiero wtedy mu odpisałam. No i zaczęliśmy rozmowy o moim trenerze, o sporcie i życiowych planach.
[…]

Powiedział Ci, że jesteś piękna?
Powiedział, że jestem najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek widział, i że lepiej wyglądam na żywo niż na Instagramie, mimo że pierwszy raz widział mnie bez makijażu.
A Ty o nim nic nie wiedziałaś? Nie wiedziałaś, że jest synem milionera i że sam jako biznesmen odnosi sukcesy?
Śmieszne, bo dowiedziałam się o tym z Pudelka, gdy przeczytałam całe jego CV. Nie miałam pojęcia, czym się dokładnie zajmuje, po prostu był fajnym chłopakiem, z którym zaczęłam się spotykać. Zresztą ja sama jestem kobietą niezależną, która odnosi sukcesy od 17. roku życia. A kiedy podał mi tę wodę, spojrzałam na niego jak na mężczyznę, który ma w sobie coś wyjątkowego, coś, co sprawiło, że moje oczy cieszą się na jego widok. Gdy go poznałam, miał na Instagramie 300 followersów, a dziś jest ich 100 tysięcy. Nie zależało mu na tym, żeby powiększać liczbę fanów i polubień. On nie jest ze świata show-biznesu i to też mi się w nim podoba. Bardzo sobie cenię dojrzałość i męskość Rogera. Opiekuje się mną tak, jak tego potrzebuję.
Rozumie Twoją pracę, Twój świat?
Wie, na czym polega show-biznes, i jest tu bardzo dla mnie wyrozumiały. Wie, że muszę brać udział w różnych planach zdjęciowych i że dlatego często mnie nie ma. Podczas kręcenia programu nie było mnie od rana do nocy, a Roger ogarniał wszystkie prace domowe. Wychodził z naszym psem Simbą, robił pranie. Zawsze marzyłam o tym, żeby mieć rodzinę i psa, ale gdy byłam sama, nie mogłam sobie na to pozwolić. Pies to nie zabawka. Trzeba mu stworzyć dom. Pewnego dnia Roger po prostu przyjechał do domu z psiakiem, a dopiero co się tam wprowadziliśmy. I wtedy przywiózł Simbę. Roger jest bardzo ciepłym człowiekiem. A przede wszystkim jest dżentelmenem, i to trochę nieśmiałym. Zawsze myśli o drugiej osobie. Zawsze jestem dla niego najważniejsza. To działa w obie strony, bo ja również tak traktuję Rogera, jakby był jedynym mężczyzną na świecie. Fajnie wiedzieć, że ktoś o ciebie dba bezinteresownie.
Troska o drugą osobę przejawia się często w drobiazgach
Tak, na przykład otwiera przede mną drzwi od samochodu i zamyka je za mną. Zawsze pyta o moje zdanie i jak się czuję. Akceptuje też moją dietę, o którą staram się dbać z powodu niedoczynności tarczycy. Kiedy idziemy coś zjeść, sprawdza restaurację, czy mają w menu coś, co mi nie zaszkodzi. Bardzo mnie tym wzrusza.

Plany Karoliny Pisarek i jej męża. Gdzie mieszkają? Co po ślubie?
Wasz dom to jest ten wymarzony?
Tak, to cała historia. Gdy zaczęliśmy się spotykać i Roger poprosił, żebym się do niego wprowadziła, odpowiedziałam: „Jeśli mamy mieszkać razem, to musimy kupić dom, bo ja na Mokotowie mam mieszkanie 110 metrów kwadratowych, a ty na Wilanowie 140 metrów kwadratowych i ja w swoim się ledwo mieszczę. Czy ty zdajesz sobie sprawę, ile miejsca zajmuje moja garderoba?”. Od razu spodobał mu się mój pomysł i kupiliśmy dom, który oglądaliśmy jako pierwszy. Weszliśmy do ogrodu, spojrzeliśmy na siebie, mówiąc wzrokiem: To jest to! Doprowadziliśmy do tego, że mimo różnych trudności kupiliśmy go. Wymaga jeszcze trochę remontu, ale to nas nie przeraża.
Najpierw dom, a potem małżeństwo?
Najpierw zaręczyny, potem dom, pies i teraz małżeństwo. Wszystko toczy się swoim rytmem. A my wiemy już, czego nie chcemy, na czym nam zależy, na jakie kompromisy możemy się zdobyć i czego musimy unikać. A dalej i tak wszystko wyjdzie. Natomiast wiemy jedno, że oboje nie lubimy zwlekać.
_____
Czytaj także: Karolina Pisarek powiedziała „tak” w olśniewające sukni!
Z kolei z wywiadu wideo na górze strony dowiecie się, czy państwo młodzi uważają, że ślub zmieni coś w ich życiu. Zakochani wspominali też przed kamerą VIVY.pl, co pomyśleli o sobie podczas pierwszych spotkań... Zapraszamy do obejrzenia już teraz!
Z kolei od środy w całej Polsce będzie można już kupić VIVĘ! z pełnym wywiadem papierowym z Karoliną Pisarek i Rogerem Sallą.
