Reklama

Reklama

Julia Kamińska jako 20-latka zagrała w serialu „BrzydUla”, który przyniósł jej niesamowitą popularność. Potem wytańczyła główną nagrodę w „Tańcu z Gwiazdami” i… mimo natłoku kolejnych propozycji uciekła do rodzinnego Gdańska. Teraz wraca rolą w komedii romantycznej „Narzeczony na niby”, który już od 12 stycznia będzie można zobaczyć w kinach w całej Polsce. Dlaczego zniknęła, co daje, a co zabiera show-biznes i jaki ma pomysł na swoje życie? Zdradza w rozmowie z Beatą Nowicką.

Zobacz też: „Święta to czas miłości”. Czego życzą gwiazdy komedii „Narzeczony na niby”? EKSKLUZYWNE VIDEO

Julia Kamińska w filmie „Narzeczony na niby’’

– Jest Pani szczęściarą. Na okrągłe urodziny dostaje Pani wyjątkowe prezenty. Na trzydziestkę główną rolę w komedii romantycznej „Narzeczony na niby”. Na dwudziestkę – główną rolę w serialu „BrzydUla”. Ula Cieplak wywróciła Pani życie do góry nogami.

16 czerwca 2008 roku pierwszy dzień zdjęciowy. Chyba jedyna data, którą tak dobrze pamiętam. Pamiętam też, jak trzęsły mi się kolana, kiedy wchodziłam na plan i nie potrafiłam nad tym zapanować. Byłam jednocześnie przerażona i niesamowicie podekscytowana. Jeszcze nie do końca do mnie docierało, że właśnie gram główną rolę w serialu, na dodatek w takim, który mi się bardzo podoba. Kiedy zobaczyłam Jacka Braciaka, szczęka mi opadła (śmiech). To był człowiek, którego widziałam w kinie, w telewizji, podziwiałam jego grę, a tu nagle ma być moim kolegą z pracy. Niesamowite, nieco nierealne przeżycie.

– Rodzice zmartwili się, kiedy porzuciła Pani germanistykę, dom w Gdańsku i wyruszyła samotnie do Warszawy?

Na początku byli przede wszystkim kompletnie oszołomieni całą tą sytuacją, bo nikt z nas nie spodziewał się, że dostanę główną rolę w serialu. W rodzinie nie mamy specjalnych tradycji artystycznych. Było to trochę dziwne, ale tato z mamą zareagowali na tyle spokojnie, że nie prawili mi kazań. Zresztą rodzice mają do mnie zaufanie.

Mateusz Stankiewicz/AF PHOTO

Julia Kamińska w sesji dla VIVY!, grudzień 2017 r.

– Jak się Pani znalazła na planie „BrzydUli”?

Znalazłam się tam, ponieważ wygrałam casting, zupełnie zwyczajnie.

– A na castingu?

Jako dziewczynka należałam do Teatru Edukacyjnego Wybrzeżak w Gdańsku, chodziłam na różnego rodzaju warsztaty, które prowadzili między innymi aktorzy Teatru Wybrzeże, występowałam w spektaklach, to były najczęściej adaptacje lektur szkolnych. Tak zaczęłam grać.

– Ciekawa jestem, o czym marzyła ta dziewczynka, kiedy siedziała na plaży i patrzyła na niekończący się horyzont?

Na samym początku marzyłam, żeby zostać archeolożką. Pasjonowała mnie historia, szczególnie historia Pomorza. Prawie cała moja rodzina pochodzi z Gdańska, jesteśmy stamtąd od bardzo wielu pokoleń, więc ta „gdańskość” jest mi bliska. Uwielbiam to miasto, jestem zafascynowana jego skomplikowaną przeszłością, ale kiedy odkryłam teatr i film, to była miłość od pierwszego wejrzenia i archeologia zeszła na dalszy plan (śmiech).

Cała rozmowa Beaty Nowickiej z Julią Kamińską do przeczytania w najnowszej VIVIE!, która już od czwartku, 28 grudnia, będzie dostępna w sklepach w całej Polsce!

VIVA! 26/2017

Wielki powrót JULII KAMIŃSKIEJ do show-biznesu! Aktorka zdradza, dlaczego zniknęła ze świata mediów i jaki ma pomysł na swoje życie. Co robi MARCIN PROKOP, gdy w pokoju hotelowym meldują go z Dorotą Wellman, oraz czy boi się sztucznej inteligencji? Na te i inne pytania prezenter odpowiada w męskiej rozmowie z PIOTREM NAJSZTUBEM. Każdego potrafi zmienić. Legendarny charakteryzator gwiazd, WALDEMAR POKROMSKI, zdradza nam tajniki swojego zwodu.

Mateusz Stankiewicz/AF PHOTO


Zobacz też: To będzie hit 2018 roku! Mamy pierwszy zwiastun filmu „Narzeczony na niby”! EKSKLUZYWNE VIDEO

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama