Swoje miejsce na Ziemi znalazł pośrodku puszczy. Adam Wajrak pokazał nam, jak żyje na Podlasiu
„Puszcza powinna być zapuszczona. Kocham to miejsce”
- Rafał Kowalski, Katarzyna Piątkowska
Las Krukawe to część Puszczy Białowieskiej, w której można zobaczyć ogromne drzewa, dzikie zwierzęta… Gdzie panuje idealny dla puszczy bałagan. To także miejsce bliskie sercu Adama Wajraka. Nie dalej, niż 600 metrów od miejsca, w którym się spotkaliśmy, stoi wymarzony dom dziennikarza. Dlaczego ludzie znów uwielbiają lasy, jak mieszka mu się tak blisko natury i czy korzysta z jej dóbr? Zapytaliśmy.
Adam Wajrak o zmianach w pandemii i miłości nie od pierwszego wejrzenia
W papierowym wydaniu magazynu VIVA! Adam Wajrak opowiedział Katarzynie Piątkowskiej o walce z wycinką drzew i o tym, jak to się stało, że osiedlił się w puszczy. Oto fragment.
Dużo ludzi „nawróciło się” na las w trakcie pandemii.
W ogóle pandemia zrobiła dwie rzeczy. Po pierwsze, Polacy znów odkryli lasy, a po drugie, zobaczyli, jak one są powycinane, i to ich bardzo wkurzyło.
W „swojej” puszczy wywalczyłeś zakaz wycinki.
Jestem tylko małym trybikiem w tej wielkiej społeczności, która od roku 1915, czyli od czasu, gdy zaczęła się wycinka puszczy, walczy o jej ochronę. Kocham moją puszczę. Gdy widziałem, jak jest niszczona, czułem fizyczny ból. Naprawdę mnie szarpało. Podobnie jak innych, którzy przypinali się do harvesterów, żeby zapobiec wycince. Kiedy poznałem Nurię, zwróciła mi uwagę, że Polacy są narodem, który ma bzika na punkcie przyrody.
ZOBACZ WIDEO: Zyskała 30 lat życia, z niepokojem myśli o każdej jesieni. Mama Katarzyny Zdanowicz o walce z rakiem
Nie pomyślałabym.
Ja też nie. Ale ona mi to pokazała na tysiącach przykładów. Polska była ostatnim krajem, w którym przetrwała europejska megafauna – tury, tarpany, żubry. Jest stosunkowo mało myśliwych. W wiadomościach słyszymy, że strażacy uratowali pieska, tonącą sarenkę, a policja przeprowadziła kaczki przez drogę.
Miłość do Puszczy Białowieskiej to miłość od pierwszego wejrzenia?
Ależ skąd! Kiedyś wydawała mi się straszna. Przerażająca. Martwe, powalone drzewa, ciemno, zimno. Kiedy przyjechałem tu po raz pierwszy, miałem kilkanaście lat i od razu chciałem trafić do jej serca. A to nie było łatwe. Trzeba było mieć specjalne pozwolenia i ludzi, którzy cię tam zabiorą. Simona Kossak, Bogusia i Włodek Jędrzejewscy powiedzieli, że nie mają czasu. Mnie i mojego kolegę Szymona Kaczanowskiego zabrał w końcu do lasu Arek Szymura. Człowiek legenda. I wspinał się na drzewa, żeby kontrolować ptasie gniazda. Zabrał nas do ścisłego rezerwatu i mówi: „Czekajcie, chłopaki, sprawdzę, ile jajek ma myszołów”. Zaczął wchodzić na drzewo bez żadnych zabezpieczeń. Zjechał. Poharatał sobie ręce. Krew się lała. Wyjął jakąś szmatę, owinął rany i znowu na drzewo. A my staliśmy na dole przerażeni, że zaraz spadnie, zabije się, a my w tej dzikiej puszczy zostaniemy sami. Postanowiłem, że nie będę już tu przyjeżdżał. Wolałem Bieszczady. Tam było bardzo miło, było chodzenie po górach, picie, ogniska, dziewczyny z oaz. To mi się podobało. Po raz kolejny przyjechałem tu już jako dziennikarz „Gazety Wyborczej”, żeby napisać o kłusownikach zabijających rysie. Wtedy klapki mi się pootwierały. Przestałem się bać puszczy, a zakochałem się. Czuję się w niej absolutnie bezpiecznie. W przeciwieństwie do takiego lasu posadzonego przez ludzi, który tak naprawdę nie jest lasem, tylko plantacją drzew.
_____
Cały wywiad z dziennikarzem możesz przeczytać w najnowszej VIVIE! EKO. Z kolei kamera VIVY.pl zarejestrowała spotkania z panem Adamem w sercu Puszczy Białowieskiej. To tam miłośnik natury opowiedział nam, jak odpowiedzialnie korzysta z dóbr lasu; co w danej porze roku natura daje mu dobrego i dlaczego puszcza powinna być – jak nazwa wskazuje – zapuszczona...
Czytaj także: Lara Gessler wspomina tatę: „Jest we mnie ogromny żal, że Go nie ma, że nie poznał Bernarda, nie miał kontaktu z Neną”