85 malarzy z całej Polski pracuje przy filmie o Vincencie van Goghu. Animowana biografia mistrza!
Od śmierci Vincenta Van Gogha w tym roku minie 126 lat, ale jego "Słoneczniki" wciąż dla wielu są symbolem sztuki, która porusza i zachwyca. W Polsce w hołdzie holenderskiemu mistrzowi powstaje wyjątkowa animacja - biografia w całości wykonana z obrazów. Jest już dostępny jej zwiastun.
Reżyserką filmu jest absolwentka malarstwa na warszawskiej ASP Dorota Kobiela, a w obsadzie zobaczymy Saoirse Ronan, Aidana Turnera, Douglasa Bootha, Chrisa O'Dowda i Roberta Gulaczyka, w roli samego Vincenta. Jednak główne role w animacji będą grać obrazy - ponad 120 płócien mistrza. Pomysł na film przyszedł reżyserce do głowy podczas lektury listów malarza. Natknęła się w nich na zdanie: "Prawda jest taka, że możemy mówić tylko przez nasze obrazy", które zainspirowało ją, by w opowieści o życiu artysty dać głos właśnie jego dziełom. To pomysł genialny w swojej prostocie. I nowatorski - to pierwsza tego typu pełnometrażowa produkcja na świecie.
Kadr z filmu "Loving Vincent".
Polecamy też: „Osobliwy dom Pani Peregrine” - nowy film Tima Burtona przerazi, ale czy zaskoczy? Mamy zwiastun!
12 klatek na sekundę, czyli w sumie, bagatela, 62452. Jedna klatka powstaje od 20 do 300 minut, w zależności od ruchu i stopnia skomplikowania obrazu. Na potrzeby realizacji wytwórnia BreakThru stworzyła i opatentowała Stacje Robocze Animacji Malarskiej, które umożliwiają sprawniejszą współpracę między animatorami a malarzami. Oszacowano, że pod koniec produkcji autorzy będą mieć na stanie 1400 płócien. Niektóre z nich pojadą w świat w ramach ruchomej wystawy (już wiadomo, że pierwsza będzie Korea Południowa), ale większość zostanie wystawiona na sprzedaż.
Film najpierw powstanie w postaci tradycyjnej - z aktorami. Po montażu, gdy standardowa produkcja dobiega końca, praca ekipy malarzy z Breakthru dopiero się rozpocznie - sceny zostaną przemalowane, klatka po klatce na płótnach. Nad obrazami będzie pracowało 85 artystów. Większość z nich ma za sobą co najmniej 3 lata studiów - to konieczne ze względu na warsztat malarza. Okazuje się, że, by wiarygodnie podrobić jego styl malowania z gestu potrzeba dużych umiejętności. Malarze byli rekrutowani na polskich akademiach sztuk pięknych, a później też zagranicą. Aktualnie nad filmem pracują trzy zespoły artystów - w Gdańsku, we Wrocławiu i w Grecji.
W Vincenta van Gogha wcielił się polski aktor Robert Gulaczyk.
- Koncept filmu opiera się na założeniu, że to obrazy mówią wszystko. My ożywiamy też bohaterów płócien van Gogha - powiedziała reżyserka w rozmowie z PISF. Malarka uważa, że z obrazów Vincenta da się dużo wyczytać. - Sam artysta napisał w swoich listach, że w swych portretach chciał pokazać duszę portretowanej osoby i to jest właśnie dla nas świetnym tropem do stworzenia barwnych i ciekawych osobowości, ponieważ w ich portretach nie tylko widać jak wyglądają, lecz również jacy są - powiedziała w wywiadzie. Jednak pracę nad animacją poprzedził oczywiście gruntowny research. - Przeczytaliśmy około 40 różnych publikacji o Vincencie - biografii, artykułów naukowych, fikcji i esejów. W 4 lata zwiedziliśmy 19 muzeów w 6 krajach, by obejrzeć 400 obrazów van Gogha - zdradziła Dorota Kobiela.
Podstawą dla scenariusza była wnikliwa analiza listów mistrza, a jego autorami są reżyserka i pisarz Jacek Dehnel, który też z wykształcenia jest malarzem. - Historia przedstawiona zostanie w konwencji dokumentu kryminalnego. Pozwoli to na zwiększenie potencjału narracyjnego i wciągnięcie odbiorcy w opowiadaną historię - a poprzez nią - w umysł i dzieła Vincenta. Zagadka, która zostanie postawiona przed widzem, dotyczyć będzie tajemniczych okoliczności śmierci malarza - powiedziała reżyserka animacji w wywiadzie z PISF. W fabule postaci z obrazów mistrza zostaną szczegółowo przepytane.
"Piastunka" Vincenta van Gogha. W filmie "Loving Vincent" historię życia malarza opowiadają "gadające głowy" z jego portretów.
Powszechnie uważa się, że malarz popełnił samobójstwo, co dopełnia jego wizerunku artysty szaleńca. Van Gogh umarł po tym jak został postrzelony w brzuch, rzekomo własną ręką, w wyniku nieszczęśliwego wypadku podczas straszenia ptaków na polu. Ta hipoteza od lat budzi wątpliwości biografów. - Dlaczego Vincent miałby odebrać sobie życie, w momencie kiedy wreszcie zaczął być doceniany jako artysta? Dlaczego broń i jego rzeczy nigdy nie zostały odnalezione? Dlaczego miałby strzelić sobie w brzuch, zamiast w głowę, czy serce i jak to zrobił, skoro rana wskazuje, że strzał był oddany z dystansu? Dlaczego kula nie została usunięta? Dlaczego Vincent nie został przewieziony do szpitala, oddalonego tylko o 6 km? I dlaczego każdy ma inną wersję wydarzeń? - to jedne z pytań, na które odpowiadają bohaterowie animacji. Jak nietrudno się domyślić, to śledztwo nie ujawnia niczego nowego. W końcu to wydarzenia sprzed 126 lat. Jednak realizuje prawdziwy cel twórców - ukazuje życie artysty w sposób żywiołowy i emocjonalny, taki jakie było malarstwo mistrza. Jak im się to udało okaże się już w tym roku.
Film ma się ukazać na jesieni 2016. A premierze ma towarzyszyć akcja "Vincent na murach całego świata", w ramach której na specjalnych happeningach powstaną murale powiązane z van Goghiem.
Polecamy też: Wystawa niezwykłych sukien muzy Marcela Prousta w Paryżu. Tak się rodziło haute couture!