Kultowa marka kosmetyczna w końcu w Polsce!
Ich twórca, Ole Henriksen, opowiedział nam o swojej niezwykłej drodze na szczyt.
Duńskie kosmetyki Ole Henriksen podbiły serca mieszkańców słonecznej Kalifornii. Te produkty do pielęgnacji twarzy pokochały nawet największe gwiazdy! W czym tkwi sekret? Ich twórca zdradził go naszej dziennikarce Marcie Cieplak. Ole opowiedział także o totalnych bestsellerach marki, która od niedawno dostępna jest także w Polsce, w perfumeriach Sephora.
Marta Cieplak: Od wielu lat mieszkasz w Kalifornii, ale wychowałeś się w Danii. Czy to ma wpływ na to kim jesteś?
Ole Henriksen: Być może nie wiesz, ale cały czas żyję pomiędzy Kopenhagą i Los Angeles. Mam domy w obu tych miastach, co oczywiście jest dla mnie wielkim luksusem. Bez wątpienia jednak, kiedy jestem w Los Angeles czuję się tak, jakbym to właśnie tutaj się urodził i wychował. Natychmiast staję się częścią amerykańskiej kultury i to jest wspaniałe uczucie. To samo w Danii – kiedy tam wracam jestem typowym Duńczykiem. Powiedziałbym, że jestem człowiekiem bardzo łatwo przystosowującym się. Wraz ze swoją marką podróżuję również non stop po świecie, więc wiodę bardzo ekscytujący tryb życia.
M.C. Dania jest raczej chłodnym krajem, a także wymagającym pod względem skóry. Czy Duńczycy mają jakieś szczególne sposoby na jej pielęgnację?
O.H. Duńczycy, podobnie jak wszyscy Skandynawowie, skupiają się na stosowaniu kremów o bogatej teksturze, które chronią ich skórę przed chłodem, zwłaszcza w sezonie zimowym. Mój krem C-Rush Brightening Double Crème jest bestsellerem we wszystkich skandynawskich krajach. Przy oczyszczaniu skóry nigdy nie stosują gorącej wody, która w rzeczywistości wysusza, a także może ją podrażniać. Zaszczepiłem im znaczenie stosowania do twarzy i ciała wody o pokojowej temperaturze. Bardzo popularnym kosmetykiem do oczyszczania twarzy jest mój Truth Juice Daily Cleanser – nasycony wodą z pomarańczy i kwasami polihydroksylowymi, pozyskanymi z utlenionego cukru mlekowego, o działaniu rozbijającym i usuwającym obumarłe komórki skóry.
M.C. Początkowo wcale nie planowałeś kariery w przemyśle urodowym... Wolałeś taniec... Co sprawiło, że zmieniłeś zdanie?
O.H. Do dziś absolutnie uwielbiam tańczyć! Jeśli sprawdzisz na Instagramie lub Facebooku zobaczysz, że dużo tańczę. Każde szkolenie Ole Henriksen również zaczynam od tańca i zapraszam całą widownię do przyłączenia się. Kocham w tańcu to, że łączy nas wszystkich i sprawia, że czujemy się wolni duchem i swobodni. Jednak tym, co skłoniło mnie do poszukiwania kariery w pielęgnacji skóry, był trądzik torbielowaty, z którym zmagałem się w młodości, mieszkając w Dżakarcie, w Indonezji, gdzie pracowałem jako tancerz pokazowy. Rozpocząłem terapię skóry u wspaniałej kosmetyczki o imieniu Lagita. Krok po kroku moja skóra ulegała transformacji, aż stała się znów idealna. To właśnie wzbudziło moje zainteresowanie karierą w dziedzinie pielęgnacji skóry. W konsekwencji udałem się do Londynu, gdzie rozpocząłem zajęcia na uczelni Christian Shaw College of Beauty, a reszta jest historią!
M.C. Studiowałeś chemię kosmetyczną. Co stanowiło dla Ciebie największą inspirację?
O.H. W tworzeniu kosmetyków uwielbiam to, że możliwości są dosłownie nieograniczone. Wszystko oczywiście zaczyna się od pomysłu na stworzenie nowego, specyficznego produktu, jak na przykład nasz najnowszy międzynarodowy bestseller - Banana Bright Vitamin C Serum. W mojej firmie zawsze staramy się proponować nowe pomysły i wprowadzać innowacje do metod formulacji. Na przykład to, co wyróżnia premierę tego ostatniego produktu, to połączenie wysokich stężeń witaminy C (15%) i kwasów polihydroksylowych (5%). Witamina C stymuluje produkcję kolagenu dla optymalnej elastyczności, a kwasy polihydroksylowe udoskonalają i wygładzają powierzchnię skóry, rozpuszczając jej obumarłe, matowe komórki. Do tej pory żadne serum dostępne na rynku nie miało formuły o właściwościach złuszczających, które oczywiście udoskonalają efekt. Produkt ma wiele dodatkowych korzyści, w tym wegańską formułę. Uwielbiam również podróżować po całym świecie w poszukiwaniu nowych, ekscytujących składników roślinnych, które mogą być wykorzystane do opracowywania nowych kosmetyków w przyszłości.
M.C. Po ukończeniu studiów, Twoim pierwszym doświadczeniem zawodowym była praca dla marki Helena Rubinstein. Wspaniały start! Czym się zajmowałeś?
O.H. Rzeczywiście, moim pierwszym zajęciem po ukończeniu szkoły w Londynie była praca dla legendarnej marki Helena Rubinstein. Do moich obowiązków należało wizytowanie największych galerii handlowych w Londynie takich, jak: Harrods, Selfridges itp. i organizowanie specjalnych promocji w ich działach kosmetycznych. Zasadniczo przeprowadzałem konsultacje z dziedziny pielęgnacji skóry i aplikacji makijażu.
M.C. Kiedy i z jakiego powodu przeprowadziłeś się do USA?
O.H. Mój romans z USA miał swój początek w Nowym Jorku, gdzie studiowałem balet. Zawsze wiedziałem, że tam wrócę. W Południowej Kalifornii pociągały mnie słońce, palmy oraz przemysł rozrywkowy, który mnie fascynował. Kiedy w 1975 roku zamieszkałem w Los Angeles i otworzyłem swój pierwszy salon SPA, szybko zyskałem renomę guru pielęgnacji skóry dla gwiazd. Z moich zabiegów korzystali klienci tacy, jak: Madonna, Cher, Diana Ross i Sylvester Stallone, później: Charlize Theron, Naomi Campbell, Katy Perry, Shakira a ostatnio Dua Lipa.
M.C. Jak stworzyłeś własną markę?
O.H. To oczywiście fascynacja chemią kosmetyczną była impulsem do stworzenia moich własnych produktów na początku kariery w Los Angeles. Wszystko zaczęło się od tworzenia produktów w mojej kuchni, które następnie w opakowaniach Tupperware przynosiłem do pracy. Moi klienci doceniali fakt, że były one dostosowane specyficznie do ich potrzeb. Moja pierwsza książka pt. “Ole Henriksen 7 day Skincare Program” (tł. „Ole Henriksen 7-dniowy program pielęgnacji skóry”) ściągnęła na mnie uwagę całych Stanów Zjednoczonych, kiedy wystąpiłem w programie Oprah. Książka stała się bestsellerem i nagle pojawiło się zapotrzebowanie na produkty Ole Henriksen.
M.C. Twoja marka jest znana z pielęgnacji skóry trądzikowej. Dlaczego jest to Twoja specjalność?
O.H. Moja kolekcja produktów pielęgnacyjnych stanowi odpowiedź na wszystkie popularne problemy skóry, w każdej kategorii wiekowej, z którymi zmagają się klienci Sephora. Stworzyłem kolekcję trzech linii, co ułatwia zakup produktów marki Ole Henriksen.
- Zielona: The Balance - linia kosmetyków równoważących, stworzonych do cery tłustej ze skłonnością do niedoskonałości i blokowania się porów.
- Pomarańczowa: The Truth – linia kosmetyków stworzona na bazie bogactwa źródeł stabilnej witaminy C, o właściwościach rozjaśniających i wyrównujących koloryt skóry, neutralizujących niekorzystne działanie wolnych rodników, odbudowujących kolagen dla optymalnej elastyczności, a także głęboko nawilżających skórę.
- Niebieska: The Transform i Transform Plus – linia kosmetyków o działaniu złuszczającym, wygładzającym i udoskonalającym teksturę skóry, a także redukującym linie i zmarszczki, wyjątkowo skutecznych w eliminowaniu trwałych przebarwień i przywracaniu skórze elastyczności.
M.C. Które kosmetyki poleciłbyś ludziom, którzy nie znają jeszcze Twojej marki? Jak przedstawiłbyś swoją filozofię pielęgnacji skóry?
O.H. Jak już powiedziałem, odpowiadając na Twoje poprzednie pytanie - zakup kosmetyków mojej marki jest tak łatwy, ponieważ zwykle poszukuje się rozwiązania dla specyficznego problemu. Plusem jest to, że zawsze możesz udać się na naszą stronę internetową , żeby dowiedzieć się więcej na temat marki, działania produktów oraz zawartych w nich składników. Z dumą podkreślamy, że jesteśmy numerem 1 spośród ponownie wybieranych marek pielęgnacyjnych na świecie. Jeśli zaś chodzi o moją filozofię, to najważniejsza jest systematyczność rytuału pielęgnacyjnego – spraw aby był on prosty, ale pozostań mu wierny.
M.C. Wiele gwiazd jest fanami marki Ole Henriksen. Czy możesz zdradzić kto stosuje Twoje kosmetyki?
O.H. To dla mnie wielki zaszczyt, że wiele gwiazd jest fanami marki Ole Henriksen Skincare. Niedawno, na Instagramie, Halle Barry podzieliła się ze swoimi fanami miłością do naszego peelingu Pore Balance Facial Sauna Scrub. Również Mark Wahlberg, prawdziwy gwiazdorski maczo, uwielbia nasz krem Sheer Transformation Perfecting Moisturizer.
M.C. Jakie wiążesz plany ze swoją marką?
O.H. Dziś, w 2020 roku, w Ole Henriksen uwielbiam to, że otaczają mnie niewiarygodnie utalentowani mężczyźni i kobiety, którzy pracują dla marki na całym świecie. Już samo to jest spełnionym marzeniem, czego się nie spodziewałem. Kreatywna esencja tych ludzi wnosi tak wiele do marki – myślę, że widać to wyraźnie w naszych mediach społecznościowych a także odwiedzając nas w Sephora i innych sieciach partnerskich na całym świecie. Z dumą mówię, że jako marka jesteśmy w równym stopniu skupieni na przekazie wellness, jak i na tworzeniu niezwykłych produktów. Pragniemy, aby każda kobieta i każdy mężczyzna celebrowali życie, celebrowali siebie!
Kosmetyki Ole Henriksen są dostępne w perfumeriach Sephora i na sephora.pl.
Materiał powstał z udziałem perfumerii Sephora.