Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom Meghan Markle wcale nie malowały w dniu ślubu przyjaciółki, ale zawodowy makijażysta, Daniel Martin, ambasador marki Dior. W wywiadzie dla magazynu People zdradził, po jaki kosmetyczny gadżet księżna Sussex sięgała kilkakrotnie. Okazuje się, że to... bibułki matujące!

Reklama

Makijażysta Meghan Markle zdradza, jak wyglądały przygotowania do ślubu

W rozmowie z People Marin powiedział, że w dniu ślubu przyszłej księżnej towarzyszyło tylko kilka osób – jej mama Doria Garland, fryzjer Serge Normant, projektantka sukni Claire Waight Keller i on sam.

Atmosfera była bardzo spokojna. Częściowo dzięki muzyce z lat 50., którą Meghan puszczała ze Spotify, zdradza Martin.

Przyznał też, że w momencie gdy zobaczył się z księżną już po ceremonii by poprawić jej makijaż przed sesją fotograficzną, rozpłakał się. „To było bardzo wzruszające” powiedział.

Martin opowiedział też, że spytał Meghan Markle jak ma się do niej zwracać po ślubie i czy ma się jej kłaniać. Nie chciał bowiem łamać protokołu, ale przecież znają się i współpracują od lat.

Zawsze będę Meg, odpowiedziała mu ze śmiechem.

Reklama

Makijażysta powiedział również w wywiadzie, że w ciągu dnia do poprawek makijażu Meghan używane były głównie bibułki matujące! To gadżet, który kosztuje dosłownie kilka lub kilkanaście złotych, a jak widać bywa niezastąpiony. Nawet na królewskim ślubie!

Zobacz także
Reklama
Reklama
Reklama