Podczas niedzielnej gali rozdania Złotych Globów w Los Angeles oczy wszystkich obserwatorów skupiły się nie tylko na laureatach tych prestiżowych nagród, ale także na żonie Michael Douglasa. Catherine Zeta-Jones wyglądała bowiem tak źle, że niektórzy mieli problem z jej rozpoznaniem! To kolejny przykład po Demi Moore, a więc koleżance po fachu, że niektóre gwiazdy Hollywood nie znają umiaru w kwestii odmładzania. Efekt? Zamiast wyglądać lepiej, przypominają własne karykatury! Jakim zabiegom poddała się Catherine Zeta-Jones? Czy chodzi tylko o botoks? Już tłumaczymy.

Reklama

Czy Catherine Zeta-Jones przesadziła z botoksem?

Gdy patrzymy na twarz aktorki wyraźnie widać, że spora jej część jest praktycznie nieruchoma i nienaturalnie wygładzona. To zapewne zasługa botoksu. Ale to nie wszystkie zmiany! Bo dobrze podany jad kiełbasiany powinien być praktycznie niewidoczny, a tutaj zmiany są ogromne i to niestety nie na jej korzyść. My możemy snuć domysły na temat wykonanych procedur, ale woleliśmy znaleźć informacje u źródła. Okazuje się, że amerykański chirurg plastyczny Dr Youn już wypowiedział się dla Radar na ten temat:

halayalex

Inni lekarze wskazują też od lat, że Zeta-Jones miała nawet wszczepiane implanty w policzki i lifting oczu, a konkretnie brwi. A przecież jeszcze niedawno zapewniała w wywiadach, że nie miała żadnej operacji i że jej uroda to zasługa genów, ochrony przed słońcem, oleju arganowego i... picia dużej ilości wody.

Jeśli chodzi o operacje plastyczne, to miała co do nich dość luźne podejście:

Operacje plastyczne zupełnie mnie nie interesują. Wbrew opiniom innych nigdy żadnej nie robiłam. Ale nie jestem im przeciwna. Ale jeśli poczuję, że chcę ją zrobić, to zrobię, mówiła w jednym z wywiadów w 2016 roku.

Co o tym myślicie? My już boimy się, jak gwiazda będzie wyglądała za kilka lat, jeśli nie zatrzyma tych zmian teraz. A przynajmniej nie zmieni lekarza!

Zobacz także
Reklama

Pamiętacie, jaka była naturalnie piękna?

Reklama
Reklama
Reklama