Ania Wendzikowska to nie tylko znana dziennikarka specjalizująca się w tematyce filmowej, ale też bardzo aktywna influencerka. Jej profil na Instagramie obserwuje już ponad 420 tysięcy osób! Najchętniej pokazuje tam zdjęcia z podróży na których zachwyca zjawiskową sylwetką. Jak ona to robi, że ma ciało supermodelki po urodzeniu dwójki dzieci?

Reklama

Dieta Ani Wendzikowskiej

Dziennikarka TVN ma idealną figurę, ale jak się okazuje to w dużej mierze zasługa genów. W wywiadzie udzielonym portalowi Plotek.pl kilka lat temu wyznała: „Na pewno nie jest tak, że ograniczam się, jeśli chodzi o słodycze, produkty mączne. Nie mam żadnych sztywnych zasad. Jem to, na co mam ochotę”.

Ale urodzenie dwójki dzieci lekko zmieniło jej podejście. Pod jednym ze swoich zdjęć prezentujących piękne kształty wyznała szczerze: „Nie miałam płaskiego brzucha odkąd skończyłam 20 lat. Chociaż zawsze była szczupła, to mało ćwiczyłam i średnio się odżywiałam. Myślałam sobie: mam dobre geny, nigdy nie będę gruba, kiedyś się za siebie wezmę i zacznę ćwiczyć. Ale to „kiedyś” ciągle odkładałam na później”.

W sumie dopiero po pierwszej ciąży jakoś się ogarnęłam. Stwierdziłam, że to chyba ostatni dzwonek, bo przecież samo się nie zrobi. W sumie niewielkim wysiłkiem – wystarczyło zacząć regularnie się ruszać i rozsądniej podchodzić do kwestii odżywiania – bez drakońskich diet i morderczych treningów wreszcie byłam zadowolona ze swojej sylwetki. (...) A po drugiej ciąży – paradoksalnie – poszło mi już łatwiej. I teraz, 8 miesięcy po porodzie, wyglądam lepiej niż 10 lat temu.

Jaka jest jej recepta na sukces? Dziennikarka najpierw postawiła na treningi z trenerem personalnym dwa razy w tygodniu, a gdy wróciła do formy i już wiedziała, co powinna robić, zdecydowała się na samodzielną aktywność i ćwiczy codziennie w domu – rano i wieczorem. I choć przyznaje, że nie zawsze ma na to czas i siłę, to pilnuje, by było to chociaż 15 minut każdego dnia. A jeśli chodzi o dietę, trzyma się prostych zasad:

Praktycznie nie jem mięsa i w ogóle dbam o to, co jem. Dużo warzyw i owoców, dużo soków, dużo wody.

Anna wspomaga się też suplementacją, która poprawia metabolizm, wspiera trawienie i dodaje energii. Jak widać nie potrzeba wiele, by wysiłki się opłaciły. To dobra motywacja na początek roku – zacząć jak ona, od 15 minut treningu dziennie!

Zobacz także
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama