Test redakcji: Wypróbowaliśmy tusze do rzęs marki IsaDora!
Sprawdź, czy spełniły nasze oczekiwania!
Kto z nas ma już powoli dosyć kwarantanny? Na pewno ja! Mogę się jednak założyć, że nie jestem jedyna. Brakuje mi spotkań ze znajomymi i rodziną, wyjścia do knajpy czy kina oraz… makijażu! Należę do tych kobiet, które zawsze muszą mieć delikatny make-up: podkład, korektor na sińce pod oczami (moja zmora!), pomalowane brwi oraz mocno wytuszowane rzęsy. Dlatego, gdy okazało się, że mam przetestować 2 tusze do rzęs marki IsaDora byłam wniebowzięta! Po pierwsze, uwielbiam sprawdzać kosmetyczne nowości. Po drugie, wiedziałam, że ten test zmotywuje mnie, żeby wreszcie się umalować! Jak sprawdziły się tusze do rzęs od IsaDory?
Tusz do rzęs Isadora Flashing Volume
W paczce od IsaDory znalazłam dwa produkty: tusz do rzęs Flashing Volume oraz tusz do rzęs Grand Volume Lash Styler. Od razu zwróciłam uwagę na eleganckie opakowania obu kosmetyków w kolorze srebra i złota. Dla mnie to już duży plus! Postanowiłam, że na pierwszy ogień pójdzie tusz do rzęs IsaDora Flashing Volume. Chciałam zrobić sobie dość delikatny makijaż przed pracą, szczególnie że byłam umówiona na wideorozmowę z redakcją. Według obietnic producenta maskara IsaDora Flashing Volume ma zapewnić natychmiastowy efekt i spektakularną objętość. Dodatkowo ma właściwości nawilżające i pielęgnujące rzęsy. No cóż… czas się przekonać!
Przyznaje, że gdy otworzyłam opakowanie produktu, zaskoczyła mnie mała, silikonowa szczoteczka. Zaczęłam mieć obawy, że ta maskara nie podoła moim rzęsom, które są dość długie, ale niestety cienkie. Jednak gdy zaczęłam nakładać tusz, byłam zaskoczona, jakie cuda potrafi ta niewielka szczoteczka! Jej rozmiar okazał się plusem, ponieważ mogłam dokładnie rozczesać i pomalować każdą rzęsę. Nawet te najmniejsze, schowane przy wewnętrznym kąciku oka! Kolejne zaskoczenie? Po raz pierwszy od dawna tusz nie odbił mi się ani na dolnej, ani na górnej powiece, co często mi się zdarza. Hmm... jest naprawdę dobrze! Makijaż zrobiłam z samego rana, więc czekał go 12-godzinny test. Postanowiłam zrobić po pracy trening (oczywiście w domu), żeby jeszcze dokładniej sprawdzić trwałość tuszu. Efekt? Rzęsy były nadal podkreślone, uniesione i perfekcyjnie rozdzielone. Zauważyłam minimalne kruszenie się tuszu, jednak po tak intensywnym dniu i wylanego potu podczas ćwiczeń, wcale mnie to nie dziwi.
Jak oceniam tusz do rzęs Isadora Flashing Volume? Na 5!
Tusz do rzęs IsaDora Grand Volume Lash Styler
Następnego dnia byłam umówiona ze znajomymi na imprezę na Skypie (bezpieczeństwo przede wszystkim!). Stwierdziłam, że to idealny moment, żeby przetestować tusz do rzęs IsaDora Grand Volume Lash Styler. Zawsze na imprezę maluje się mocniej niż na co dzień — lubię smokey eyes i kocie oko. W takich sytuacjach oczekuję od tuszu do rzęs spektakularnego efektu, który nie zginie przy ciemnych cieniach lub czarnej kresce. Moje rzęsy muszą wyglądać jak firanki!
Po zobaczeniu szczoteczki tuszu do rzęs IsaDora Grand Volume Lash Styler byłam od razu zadowolona :) Dlaczego? Ponieważ uwielbiam dwustronne szczoteczki! Tym razem również się nie zawiodłam. Dwa pociągnięcia i uzyskałam zadowalającą objętość. Miękkie włosie szczoteczki sprawiło, że kosmetyk z łatwością i równomiernie rozprowadził się na moich rzęsach. Natomiast twarde włosie z drugiej strony szczoteczki idealnie je rozdzieliło. Jak podsumować efekt jednym słowem? WOW! Od dawna nie czułam się tak dobrze i z przyjemnością patrzyłam w lustro (udając, że wcale nie widzę ciemnego odrostu na włosach:)). A co z trwałością tuszu? Z powodu dość późnej pory udało mi się go nosić „tylko” 6 godzin, ale nie zauważyłam żadnego „osypu”.
Jak oceniam tusz do rzęs IsaDora Grand Volume Lash Styler? 5+ !
Podsumowując, jestem zachwycona efektami w przypadku obu produktów! Różnią się między sobą efektem, jaki dają. Jeśli wolicie bardziej naturalne, ale podkreślone rzęsy, polecam maskarę IsaDora Flashing Volume. Lubicie teatralny efekt? Wybierzcie tusz do rzęs IsaDora Grand Volume Lash Styler, a nie zawiedziecie się. Ten test uświadomił mi jeszcze jedną ważną rzecz. Przez ostatnie kilka tygodni zapomniałam, jaką przyjemność sprawia mi robienie makijażu i strojenie się dla samej siebie. Zwróciłam również uwagę, że gdy zrobiłam sobie pełny make-up i założyłam ładną bluzkę (zamiast ukochanej szarej bluzy), czułam się bardziej profesjonalna w pracy. Postanowiłam, że wprowadzę sobie przynajmniej jeden dzień z makijażem w tygodniu, mimo kwarantanny. Dlaczego? Chcę robić sobie małe przyjemności:). Wam też to polecam!
Mamy dla was dobrą wiadomość - teraz te tusze IsaDora możecie kupić -35%! Promocja trwa do 15.05. Tusze są dostępne drogeriach Rossmann oraz możecie je zamówić bezpośrednio do domu na www.rossmann.pl
Materiał powstał z udziałem marki IsaDora